Sezon na oliwki, czyli Kreta zimą jest najwspanialsza
Ta wyspa to grecki hit. Podobnie jak tutejsza oliwa, uchodząca za najlepszą na świecie. Zbiory oliwek, które rozpoczynają się w listopadzie i trwają do marca, zbiegają się z produkcją narodowej raki i są fantastyczną okazją do poznania Krety w zimowej, zachwycającej odsłonie.
Lato trwa tu najdłużej w całej Grecji – pluskanie w morzu zaczyna się już w maju i kończy dopiero w połowie października. Tutejsze plaże zawstydzają inne zakątki świata. A wyśmienite zabytki (z pałacem Knossos na czele) oraz miasta (Heraklion, Chania czy Rethymno) wprawiają w zachwyt nawet tych, którzy normalnie w zachwyt nie wpadają.
Wyspa, którą większość kojarzy z mitycznym Dedalem i labiryntem Minotaura, jest zdecydowanie jednym z najbardziej fascynujących i różnorodnych miejsc nad Morzem Śródziemnym. Nic dziwnego, że pokochali ją urlopowicze z całego świata. Kreta to grecki hit. Bez dyskusji.
Nie wszyscy jednak wiedzą, że świetnym momentem na jej odwiedzenie jest zima. Zbiory oliwek, które rozpoczynają się listopadzie i trwają do marca, oraz startująca wówczas produkcja narodowej raki, to fantastyczna okazja do poznania największej greckiej wyspy od kuchni.
Nie ma lepszej oliwy niż kreteńska
Każdy, kto spróbował, ten wie. Nie bez kozery liczba drzew oliwnych na Krecie wynosi, bagatela, 30 milionów *(niemal każda rodzina zamieszkująca wyspę ma przynajmniej jeden gaj oliwny), *na żadnej innej greckiej wyspie nie ma ich tak dużo. To właśnie na Krecie rośnie najstarsze drzewo oliwne na świecie. Można je zobaczyć w miejscowości Vouves, 40 minut jazdy autem na zachód od Chani (drugie największe miasto na Krecie). Ma 12,5 metra w obwodzie, jest bajecznie poskręcane i puste w środku - może do niego wejść nawet 10 osób. Wiek oliwki-seniorki oceniany jest nawet na 4 tys. lat!
Grecka sielanka
Podróż szlakiem oliwek, z dala od najpopularniejszych kurortów, pozwala zagłębić się we wnętrze górskiej wyspy i podejrzeć życie wyznaczane przez rytm prac w gajach oliwnych oraz lokalnych przetwórniach. To zupełnie inny obraz niż ten, który oglądamy z perspektywy ciągnących się kilometrami pasów miękkiego, złocistego piasku na wielu tutejeszych plażach (zaczynając od niezwykle malowniczej Elafonisi na południowym zachodzie wyspy, a kończąc na zlokalizowanej na wschodzie Vai, słynącej z imponujących lasów palmowych).
Górskie wioski sprawiają wrażenie, jakby czas w nich się zatrzymał. Chleb wypieka się tu w tradycyjnych, kamiennych piecach, ludzie trudnią się hodowlą zwierząt i uprawą warzyw, a widoki są iście sielankowe.
Zbiory zimowe, oliwkowe
Jadąc na Kretę w listopadzie czy grudniu, możemy zobaczyć, jak wyglądają zbiory oliwek - owoce zrzuca się tyczkami lub potrząsając gałęziami na rozpostarte pod drzewami płachty.
Grecy ochoczo zapraszają do zwiedzania swoich upraw, bez mrugnięcia okiem zgadzają się też na samodzielne zrywanie owoców i smakowanie przyrządzonych z nich pyszności. Znakomita alternatywa dla leżenia na plaży.
Raki do białego rana
Ciepłe popołudniowe słońce, mężczyźni siedzą przy stolikach w rozpiętych koszulach, sącząc ouzo z wodą, retsinę (niepowtarzalne greckie wino z dodatkiem żywicy) lub uznawaną za narodowy trunek - raki. Jej destylacja w tradycyjnych kotłach przypada na miesiące zimowe i jest to najlepszy moment do podejrzenia, jak bawią się Kreteńczycy.
Wydarzenie zwane „Kazanema” (czyli destylacja właśnie) nie może się odbyć bez rodziny i przyjaciół. Zazwyczaj przy tej okazji zaprasza się gości i podejmuje ich jedzeniem oraz piciem, a śpiewy i tańce często trwają do białego rana. Tego po prostu trzeba spróbować - przynajmniej raz w życiu.