Słynna plaża na Białołęce za 100 tys. zł. Wciąż świeci pustkami
Instalacje na warszawskiej plaży, warte 100 tys. zł, zostały zrównane z ziemią w niespełna dwa miesiące od ich zamontowania. Powodem miał być błąd urzędników. Zapewniano, że "atrakcje" wrócą, lecz póki co teren nie został ponownie zagospodarowany.
Historia plaży na Białołęce sięga grudnia zeszłego roku, kiedy to przedstawiciele Budżetu Obywatelskiego chwalili się na Facebooku inwestycją, która pochłonęła 100 tys. zł. Wizja projektu została mieszkańcom przedstawiona w taki sposób, że spodziewali się czegoś naprawdę wielkiego.
Rzeczywistość jednak okazała się daleka od ideału, a warszawiakom (i nie tylko) na widok efektu końcowego opadły szczęki. "Śmiech na sali" - komentowali internauci jeszcze w styczniu tego roku. "Myślałem, że to wysypisko" - można było czytać w komentarzach na Facebooku.
Zbulwersowani mieszkańcy nie zostawili suchej nitki na realizatorach projektu, na który z budżetu obywatelskiego wydano aż 100 tys. zł. Ludzie zastanawiali się, na co została przeznaczona tak pokaźna kwota. Niedługo później, bo niecałe dwa miesiące po dopuszczonej w środku zimy do użytku plaży, nie było już po niej śladu.
Plaża na Białołęce - 100 tys. zł zmarnowane
Ze względu na brak odpowiedniej dokumentacji, "atrakcję" zrównano z ziemią. "Tę plażę będzie się jeszcze raz budować. Okazuje się, że plaża jest fuszerką budowlaną, bo urzędnicy nie dopełnili stosownych uzgodnień w tej sprawie" - komentował 7 miesięcy temu Marcin Korowaj, radny dzielnicy Białołęka.
Anna Stopińska, rzecznik prasowa Zarządu Zieleni, zapewniała w lutym, że urządzenia wrócą nad Wisłę na wiosnę, po dopełnieniu formalności oraz przeprowadzeniu prac konserwacyjnych. Jest wrzesień, a "atrakcji", jak nie było, tak nie ma. Zarząd Zieleni opóźnienia tłumaczy przyborem wody w Wiśle oraz podmokłym terenem plaży.
Źródło: "warszawa.naszemiasto.pl"