Trwa ładowanie...

Spędziłyśmy dzień w Energylandii. Oceniamy

Kilka dni przed 1 czerwca postanowiłyśmy wraz z przyjaciółką cofnąć się do kolorowych czasów dzieciństwa i zabawić w największym polskim parku rozrywki. O jakże się pomyliłyśmy! Owszem, na chwilę obudziłyśmy w sobie dzieci, jednak bestie żądne ekstremalnych emocji zdecydowanie zwyciężyły. Czy warto wybrać się do Energylandii? Co trzeba wiedzieć? Na co się przygotować? Służymy radą.

Spędziłyśmy dzień w Energylandii. OceniamyŹródło: materiały prasowe/Energylandia
d4a08vr
d4a08vr

Na Energylandię ciężko pozostać obojętnym. Połowa znajomych chwali się w social mediach zdjęciami w bajkowej scenerii, w telewizji regularnie przewijają się reklamy zapraszające do wspólnej zabawy, a będąc w Krakowie, co jakiś czas wpada się na plakaty – co ciekawe, często w języku angielskim. Raczej niełatwo znaleźć w Polsce osobę, której nazwa Energylandia nie mówi kompletnie nic.

Czym innym jest jednak świadomość istnienia takiego miejsca a wyobrażenie o nim. Według wielu osób bowiem park rozrywki to atrakcja dla dzieci na kształt obwoźnych wesołych miasteczek czy lunaparków, które pojawiają się w miastach i miasteczkach całego kraju w okresie letnim, oferując karuzelę łańcuchową, samochodziki i przejażdżkę na łabędziach. Po całym dniu w Energylandii możemy powiedzieć z ręką na sercu – jest to strasznie niesprawiedliwe i wręcz krzywdzące porównanie. My jednak, poza tym przekonaniem, zabrałyśmy w drogę powrotną do Warszawy ogromny niedosyt. Ale po kolei, zacznijmy od początku…

"But first let me take a selfie…"

Energylandia znajduje się w miejscowości Zator, w połowie drogi między Krakowem a Katowicami. Z pewnością najwygodniej dostać się tam samochodem, szczególnie, że kompleks oferuje swoim gościom wielki parking, my jednak powzięłyśmy sobie za cel sprawdzenie wszystkiego, co oferuje park. W związku z tym zawczasu kupiłyśmy w sieci bilety na autokar, który zabrał nas z krakowskiego Dworca Głównego i dowiózł pod samą bramę wejściową Energylandii kilkanaście minut przed jej otwarciem. Na miejscu był więc czas, by kupić bilety (które można nabyć też przez stronę internetową), zaopatrzyć się w mapki parku (must have!) i zrobić kilka obowiązkowych zdjęć przed zjawiskowym wejściem.

Już kwadrans przed otwarciem bram, czyli o 9:45, zabawa zaczęła się na dobre. Muzyka rozbrzmiała z pełną mocą, a na dziedziniec za bramą wylały się roztańczone, kolorowe postaci. Tak, zachwyceni byli zwłaszcza najmłodsi goście, często ledwie sięgający nam pasa, jednak musimy uczciwie przyznać, że i nam uśmiechy nie schodziły z twarzy. Co zrobić? W końcu każdy z nas ma w sobie coś z dziecka.

materiały prasowe/Energylandia
Źródło: materiały prasowe/Energylandia

Gdybyśmy tylko wiedziały…

W tekście tym miałyśmy nie tylko zrelacjonować i ocenić swój pobyt w Energylandii, ale też służyć radą. Oto główna – uczcie się na naszych błędach i nie powtarzajcie ich. Bo, jak się później okazało, pierwszy błąd popełniłyśmy od razu po wejściu - swoje kroki skierowałyśmy nieopatrznie w kierunku Hyperiona, który doskonale widoczny jest jeszcze sprzed bramy i kusi swoim rozmachem. Dlaczego był to błąd?

materiały prasowe/Energylandia
Źródło: materiały prasowe/Energylandia

Po przejeździe miałyśmy nogi jak z waty i łzy w uszach przez pęd powietrza. Poziom adrenaliny podskoczył tak bardzo, że kolejnych kilkanaście minut spędziłyśmy pod parasolkami najbliższej restauracji, by dojść do siebie i przestać się śmiać z emocji.

d4a08vr

Ponadto sądzimy, że Hyperion jest absolutnym numerem 1 wśród wszystkich atrakcji i powinien być swego rodzaju deserem. Kiedy rozpoczyna się zabawę od takiej rewelacji, wszystko inne porównuje się do niej. A dorównać Hyperionowi jest naprawdę ciężko!

Co jest w nim takiego wyjątkowego? Otóż absolutnie wszystko. Jest to autorski mega coaster i nigdzie na świecie nie znajdziemy bliźniaczego, jak to bywa z wieloma atrakcjami największych parków rozrywki z całego świata. Ponadto jest najwyższy i najszybszy w całej Europie. Mknie z prędkością 142 km/h. Ma 77 metrów wysokości i ponad 80-metrowy spadek o nachyleniu 85 st., po którym wpada się z pełną prędkością w tunel (którym pędzi się zresztą z maksymalną prędkością). Dodatkowo serwuje efekt wodny - splash flow i liczne zwroty… Tu się dzieje po prostu wszystko! I to na najwyższym poziomie.

Mądre po "szkodzie"

Próbując ochłonąć po Hyperionie, miałyśmy czas, żeby dokładnie przyjrzeć się mapce i nieco rozważniej zaplanować nasze dalsze poczynania. Dowiedziałyśmy się dzięki niej, że cały park, mieszczący się obecnie na blisko 30 hektarach, oferuje łącznie 70 atrakcji (w tym aż 12 roller coasterów) podzielonych na 4 strefy: bajkolandię, familijną, ekstremalną i water park. Postanowiłyśmy odwiedzić każdą z nich przynajmniej na moment.

d4a08vr

Zaczęłyśmy od bajkolandii, czyli strefy, dzięki której razem z rozbrykanymi kilkulatkami przeniosłyśmy się do krainy dziecięcych marzeń. Jest to zasługa zarówno krajobrazu rodem z baśni, ale i 20 przepięknie stylizowanych atrakcji. Największe wrażenie robi chyba Sisi - karuzela stylizowana na karuzelę wiedeńską, gdzie możemy przejechać się na pięknych koniach, wspaniałych karocach czy samochodzikach jak z amerykańskiego filmu.

materiały prasowe/Energylandia
Źródło: materiały prasowe/Energylandia

Poza nią, skusiłyśmy się jeszcze na przejażdżkę Śmiejżelki ENERGUSIEM, który osiągając prędkość blisko 50 km/h, pozwala odczuć przeciążenia dochodzące do 3G. Można powiedzieć, że to młodszy braciszek ekstremalnych roller coasterów, uszyty na miarę najmłodszych gości.

Strefa familijna oferuje rozrywkę dla nieco starszych (a przynajmniej wyższych – min. 120 cm wzrostu) i żądnych przygód gości. Nam, spośród 17 atrakcji, szczególnie przypadły do gustu:
- RMF Dragon, czyli roller coaster o konstrukcji tzw. Suspended lub Inverted Coaster (czyt. kolejka odwrócona). Wagoniki znajdują się pod szynami, więc my, jako pasażerowie, nie mamy pod sobą podwozia, a nogi swobodnie zwisają, co daje zupełnie inne odczucia w czasie jazdy. Warto spróbować.

materiały prasowe/Energylandia
Źródło: materiały prasowe/Energylandia

- Anaconda Spill Water, czyli przejażdżka ogromnymi, dwudziestoosobowymi łodziami po trasie pełnej mokrych niespodzianek. Strome wodospady rozpędzają wagoniki do 55 km/h, a następnie z impetem uderzają w taflę wody i wywołują niemałą falę. Nie ma opcji, żeby z tej atrakcji wyjść sucho. Co ciekawe – mnóstwo dzieci bawi się na pomoście, znajdującym się nad kolejką, by uciekać przed falami wyrzucanymi w powietrze przez przemykające dołem łodzie. Radosne piski i śmiechy nie cichną.

materiały prasowe/Energylandia
Źródło: materiały prasowe/Energylandia

- Boomerang, czyli roller coaster o tyle ciekawy, że poruszający się… w obu kierunkach. Wagonikiem mkniemy do przodu, by w pewnym momencie zatrzymać się na skraju "urwanych" na wysokości torów i ruszyć w drogą powrotną, tym razem tyłem do kierunku ruchu.

d4a08vr

Relaks nad wodą

By ostudzić emocje i nieco odpocząć, udałyśmy się do Water Parku. Niestety tylko jako obserwatorki, bo (kolejny błąd, którego nie powielajcie) nie zabrałyśmy ze sobą strojów kąpielowych. Uznałyśmy, że koniec maja to jeszcze nie pora na wodne szaleństwa na świeżym powietrzu i kolejny raz się przeliczyłyśmy. Pogoda była wręcz rewelacyjna, a woda w basenach jest dodatkowo podgrzewana, więc nasze obawy były całkowicie bezpodstawne.

materiały prasowe/Energylandia
Źródło: materiały prasowe/Energylandia

I tutaj kolejna wskazówka – czy chcecie zażyć kąpieli wodnych albo słonecznych w Water Parku, czy tylko poszaleć na roller coasterach – zaopatrzcie się w krem z filtrem! Wprawdzie wejścia do wszystkich atrakcji są zacienione, by nie stać w palącym słońcu, jednak cały dzień na świeżym powietrzu przy upale potrafi dać się we znaki.

d4a08vr

Wracając jednak do strefy wodnej – naśladuje ona (z powodzeniem zresztą) tropikalną wyspę, z licznymi atrakcjami, zakątkami i wodnych zabawami. Można tu zażyć słońca lub odpocząć w cieniu parasola, napić się pysznego napoju z Tropical Baru i swobodnie zrelaksować w basenie pod okiem ratowników. Strefa składa się z trzech basenów z rozmieszczonych na powierzchni 1800 m kw.

materiały prasowe/Energylandia
Źródło: materiały prasowe/Energylandia

Poza okazją do relaksu, naturalnie znajdzie się tam także miejsce na szaloną zabawę. Nowa strefa Tropical Fun jest największym otwartym parkiem wodnym w Polsce. 10 zjeżdżalni, 300 pontonów oraz ogromna plaża z leżakami. Czego chcieć więcej? W naszym przypadku niestety stroju kąpielowego… Ale to tylko dodatkowa motywacja do powrotu do Energylandii.

d4a08vr

Głód nie tylko wrażeń

Spacer po strefie wodnej wywołał u nas nie tylko zazdrość względem pluskających w basenie osób, ale i ogromny głód. Prawda jest taka, że miałyśmy w plecaku jakieś kanapki "na wszelki wypadek", jednak każda mijana restauracja kusiła tak różnorodnym menu, że zostały skonsumowane dopiero w pociągu do stolicy. Na terenie parku znajduje się aż 40 punktów gastronomicznych, w których znajdziemy wszystko – od kebabów, poprzez zapiekanki, burgery, churrosy, szaszłyki i pizzę, po pierogi, naleśniki czy nawet… golonkę. Każdy znajdzie coś dla siebie w rozsądnej cenie, dlatego też obciążanie plecaków czy toreb prowiantem całkowicie mija się z celem. Nas skusiła Fromuła Restaurant, gdzie na wielkim tarasie zjadłyśmy obiad, obserwując ludzi bawiących się na okolicznych atrakcjach.

Ekstremalnie do granic

Hyperion dał nam przedsmak strefy ekstremalnej, na którą rzuciłyśmy się pod koniec dnia. Spośród 10 atrakcji, udało nam się odhaczyć 6. Uznajemy to za całkiem niezły wynik. Największe wrażenie zrobiły na nas dwie, które zresztą trafiły do naszej WIELKIEJ TRÓJKI zaraz za Hyperionem:
- Formuła, czyli tak zwany "Launched Coaster". To instalacja opierająca się przede wszystkim na osiąganiu maksymalnej prędkości w jak najkrótszym czasie. Formuła z magnetycznym systemem napędu dosłownie "wystrzeliwuje" wagoniki niczym pocisk, z przyspieszeniem generującym przeciążenia prawie 4,5G. Prędkość 100 km/h uzyskuje już w przeciągu 2 sekund! Wierzcie nam – zapiera dech w piersiach. Całkiem dosłownie.

materiały prasowe/Energylandia
Źródło: materiały prasowe/Energylandia

- Speed Water Coaster, na którym byłyśmy dwa razy z rzędu. NAJWIĘKSZY I NAJSZYBSZY na świecie wodny roller coaster. Bije on na głowę wszystkie możliwe światowe rekordy wysokości i prędkości w swojej kategorii. Ciekawostką jest, że nie ma drugiego takiego nigdzie indziej w Europie, w USA czy nawet w Chinach – za to jest u nas, w Polsce, w Zatorze. I dajemy słowo, mamy się czym chwalić.

To połączenie roller coastera i przejażdżki wodnej. Wagonik jest wynoszony windą na wysokość ponad 60 metrów, by spaść w ogromną przepaść, osiągając przy tym prędkość ok. 110 km/h. Gorące emocje studzi jednak tsunami, które podrywa się, gdy uderzamy w taflę wody. Polecamy z całego serca.

d4a08vr

Rozrywka wszelkiego rodzaju

Energylandia proponuje rozrywkę właściwie na każdym kroku. Co chwila coś się dzieje, np. natrafiamy na kino 7D, spacerujące alejkami bajkowe postaci czy pokazy specjalne. U nas niestety nieco zawiodła logistyka i udało nam się zobaczyć tylko (i w zasadzie AŻ, bo robi ogromne wrażenie) Extreme Energylndia Moto & Fire. Jest to pokaz w wykonaniu Extreme Energylandia Team połączony z niesamowitym ognistym show. Artyści i kaskaderzy prezentują spektakl na iście światowym poziomie. Szybkie samochody, stunterzy ATV i motocyklowi oraz pokaz ognia w otoczeniu scenerii rodem z science fiction. Pokaz może obejrzeć nawet 1000 osób, którym zagwarantowano miejsca siedzące na widowni. Warto!

Nie takie znowu smutne pożegnanie
Tuż przed zamknięciem parku, jego alejkami sunie kolorowa parada, która żegna gości. Można przybić piątkę z kaskaderami, animatorami i żywymi maskotkami i pracownikami parku. Uwaga – szalony Indianin postanowił przestraszyć jak największą liczbę osób, wymachując swoją włócznią (chyba, że uparł się akurat na nas). Radzimy się go wystrzegać!

Nie, żartujemy, jest przesympatyczny i mimo dziwnych okrzyków bardzo polubiłyśmy go nie tylko my, ale i biegające za nim stadkami dzieci :)

I tak oto skończył się nasz dzień w Energylandii. Był dreszczyk emocji, ekstremalne przeżycia i kosmiczne przeciążenia. Było dużo śmiechu i jeszcze więcej pozytywnej energii. Ciężko zresztą zauważyć tam kogoś ze skwaszoną miną – cały teren parku jest tak czysty, zadbany i kolorowy, że w takiej scenerii wręcz ciężko o zły humor. Po przekroczeniu bramy, przenosimy się jawnie do innego świata. Świata niesamowitej zabawy. Wieczorem opuszczałyśmy go z niemałym żalem, jeszcze w autokarze wyglądając tęsknie za okno.

Cóż pozostaje powiedzieć? Polecamy Energylandię każdemu. Absolutnie. Wszyscy znajdą coś dla siebie – tak rodziny z nawet najmniejszymi dziećmi, jak i nastolatkowie czy dorośli, poszukujący ekstremalnych przeżyć.

Skąd więc nasz wspomniany na początku niedosyt? Z faktu, że błędnie założyłyśmy, iż jeden dzień nam wystarczy. Otóż nie – następnym razem przyjedziemy z całą paczką znajomych i na pełne dwa dni. Kto wie, może uda się to przy okazji jakiegoś festiwalu muzycznego organizowanego przez Energylandię? A może na Beach Party? Jedno jest pewne – wrócimy do Zatora!


Warto wiedzieć…

- jeden bilet wstępu daje możliwość korzystania ze wszystkich atrakcji dostępnych na terenie Energylandii – łącznie z Water Parkiem- bez limitu;
- dostępne są także bilety dwudniowe i całoroczne;
- tuż obok Energylandii znajduje się wyjątkowy ośrodek, Western Camp Resort. Pobyt w nim może być dopełnieniem pełnej wrażeń wizyty w Zatorze – to jedyna w swoim rodzaju wioska stylizowana na Dziki Zachód. Na nocleg można wybrać np. domek szeryfa, kowbojski wóz czy indiańskie tipi;
- w 2019 roku Energylandia przygotowała aż 7 festiwali muzycznych, w trakcie których można połączyć szaleństwo na roller coasterach z wyśmienitą imprezą przy muzyce na żywo w wybranym stylu muzycznym (więcej tutaj);
- na terenie parku odbywa się wiele warsztatów edukacyjnych i artystycznych, pokazów pirotechnicznych oraz innych niesamowitych atrakcji - dzieci mogą zobaczyć, jak wygląda laboratorium szalonego naukowca, dowiedzieć się czym jest mapping 3D lub obejrzeć barwne musicale. Pokazy odbywają się cały dzień i są dostępne dla wszystkich, nie ma więc konieczności wcześniejszego rezerwowania miejsc;
- na większość atrakcji nie można wchodzić z plecakami czy torebkami, jednak na terenie parku dostępne są automatyczne szafki, w których można zostawić niewielki bagaż;
- w okolicy wodnych atrakcji, jak Speed Water Coaster, dostępne są tzw. turbosuszarki – za niewielką opłatą można się szybko i skutecznie wysuszyć;
- podczas przejazdów roller coasterami pasażerom robione są zdjęcia, które po wyjściu z atrakcji można kupić na pamiątkę – miny są niesamowite, zapewniamy.

Artykuł powstał przy współpracy z Energylandią.

d4a08vr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4a08vr

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj