T‑rex, Rolls-Royce, tygrysy i dzieła sztuki. Nie tylko zwykli pasażerowie latają samolotem
Podróże lotnicze to nasza codzienność. Promocje lotnicze, bagaż podręczny, odprawa online nie są dla nas tajemnicą. A ile wiecie o frachcie lotniczym? Czy zastanawiacie się, co właśnie leci pod pokładem, kiedy oglądacie film i popijacie drinka z pokładowego baru na wysokości 10 tys. m? Zajrzeliśmy do magazynów KLM Cargo w Amsterdamie. Ich zawartość zadziwia, a co najlepsze, okazuje się, że nawet szkielet dinozaura potrzebuje paszportu, by polecieć za granicę.
04.11.2017 | aktual.: 05.11.2017 07:33
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lotnisko Schiphol w Amsterdamie jest jedną z trzech (po Paryżu i Frankfurcie) największych baz frachtu lotniczego w Europie, która zarabia rocznie ponad miliard euro. To hub linii lotniczych KLM, które wraz z Air France i Martinair wchodzą w skład grupy KLM Cargo transportującej rocznie 636 kiloton ładunku, wykorzystując 174 samoloty.
Towary są przewożone zarówno olbrzymimi samolotami transportowymi typu Boeing 747- 400 ERF, których ładowność osiąga aż 112 ton, jak też w ładowniach samolotów pasażerskich oraz ciężarówkami (głównie na trasach europejskich). Supernowoczesny, w pełni zautomatyzowany system do sortowania bagażu pozwala obsłużyć 2 tys. paczek na godzinę. Cały ogromny system składa się z 400 podzespołów, a jego budowa trwała 9 miesięcy. Cacko za 12 mln euro użytkowane jest od tego roku.
Samolotami lata prawie wszystko, choć transport lotniczy jest wybierany przede wszystkim w trzech sytuacjach. Po pierwsze, kiedy bardzo ważna jest szybkość przewozu. Na przykład ze względu na wyjątkową nietrwałość towaru. Do tej kategorii możemy zaliczyć np. świeżą żywność i kwiaty. Szybkość jest istotna również przy przewozie zwierząt oraz poczty. Po drugie, transport samolotem ma zastosowanie w sytuacjach kiedy ładunek jest niezwykle cenny i delikatny, jak dzieła sztuki, eksponaty muzealne czy kolekcje mody. Po trzecie, samolot cargo pozwala przewieźć ładunek bardzo ciężki i o dużych gabarytach jak auta, jachty, maszyny wiertnicze czy elementy samolotów. Przyjrzyjmy się najciekawszym przykładom.
Zwierzęta
Do najciekawszych ładunków transportowanych przez KLM Cargo na pewno zaliczyć można zwierzęta. I nie mowa tu o psach czy kotach Linia była pierwszą firmą na świecie, która zaczęła transportować żywe zwierzęta drogą lotniczą. Pierwszym czworonożnym pasażerem był byk o imieniu Nico, który w 1924 r. podróżował z Rotterdamu do Paryża. Aktualnie linie transportują m.in.: mieszkańców zoo, zwierzęta hodowlane i domowe i egzotyczne rybki.
Wśród tych nietypowych "pasażerów" są też konie rekreacyjne, które podróżują z hodowli europejskich do nowych właścicieli w USA, konie wyścigowe, a także te startujące w igrzyskach olimpijskich. Większość z nich jest ogromnie cenna i wymaga specjalnych warunków podczas transportu. Przed wejściem na pokład samolotu każdego konia wprowadza się do specjalnie zaprojektowanej mobilnej stajni z antypoślizgową podłogą i bezpiecznym wnętrzem bez ostrych krawędzi. Koń przebywa w tej stajni przez całą podróż, aby uniknąć jakichkolwiek zranień przy przeładunku.
Podczas startu musi stać przodem w kierunku lotu. Ponieważ te płochliwe i wrażliwe zwierzęta nie mogą podróżować same, pomieszczenie jest tak przystosowane, aby przez całą drogę koniowi mógł towarzyszyć co najmniej jeden członek załogi oraz osoba, którą dobrze zna – jeździec, właściciel czy weterynarz. Linie lotnicze zatrudniają specjalnych latających stajennych oraz członków załogi dedykowanych do przewozu zwierząt.
Tygrysy uratowane przez holenderską organizację "Four Paws" zostały przetransportowane z Amsterdamu do RPA. Zwierzęta pochodziły z cyrków, a czasem też od osób prywatnych, które trzymały zwierzęta w nieodpowiednich warunkach, niekiedy nielegalnie. W RPA trafiły do Lionsrock, specjalnego rezerwatu dla dzikich zwierząt urodzonych w niewoli, gdzie na obszarze 1250 ha żyją jak na wolności. Przed lotem przewieziono je do słynnego hotelu dla zwierząt na lotnisku Schiphol, jedynego takiego miejsca na świecie, a następnie zbadano i nakarmiono. Podróżowały w pełnej świadomości, w specjalnie przystosowanych skrzyniach wyposażonych w poidła. Każda skrzynia z tygrysem ważyła 500 kg. W samolocie towarzyszyli zwierzetom dwaj opiekunowie, aby regularnie kontrolować ich stan podczas 11-godzinnej podróży.
Szkielet dinozaura
Samolotem leciał także liczący 65 mln lat skamieniały szkielet dinozaura Tyrannosaurus rex (T-rex). Obiekt paleontologiczny został zakupiony za 5 mln euro przez Centrum Naturalis Biodiversity w Leiden w Holandii od Instytutu Black Hills w USA.
Przed transportem szkielet został najpierw przygotowany przez paleontologów w instytucie, a następnie ustabilizowany w specjalnej piance i zapakowany w solidne skrzynie, wykonane z materiału pozbawionego bakterii i grzybów. Całkowity ładunek dziewięciu skrzyń ważył 5 ton. Jak każdy pasażer, T-rex potrzebował wymaganych w podróży dokumentów. Stosownych rozmiarów paszport został przekazany na ręce kapitana lotu przed rejsem z Chicago.
Samochody warte miliony
Inny, niezwykle cenny ładunek na pokłądzie samolotu to samochody marki Rolls-Royce. Na pokładzie frachtowca Boeing 747 mieści się ich 13 sztuk, ale jak narazie najwięcej na raz samolot przewoził ich 8. Auta były warte 4,5 mln euro. Dostarczone drogą lądową z Wielkiej Brytanii do Amsterdamu, następnie leciały do Johannesburga. Przed lotem ładunek musiał być sprawdzony pod kątem bezpieczeństwa. Co ciekawe, zbiorniki nie mogły zawierać więcej niż jedną czwartą paliwa.
Dzieła sztuki
Wyjątkowo traktowane w podróży były także dzieła Pieta Mondariana, jednego z największych malarzy holenderskich i twórcy neoplastycyzmu, które z muzeum w Hadze leciały do Brazylii. Prace zapakowano w przeznaczone do tego pojemniki o ruchomych narożnych bloczkach, które pozwalają na bezpieczny przewóz obrazów dowolnych rozmiarów. Materiał, z którego wykonano pojemniki eliminuje wstrząsy, a także gwarantuje stabilną temperaturę i wilgotność, które są niezwykle istotne w przewozie malowideł. Co ciekawe, dzieła podróżowały w pozycji stojącej, frontem w kierunku lotu, aby jeszcze bardziej zminimalizować wibracje.
Źródło: KLM