Tłumy Brytyjczyków na polskim jarmarku. "Jest pięknie, a ceny przystępne"
W piątek 22 listopada wystartował jarmark bożonarodzeniowy w Gdańsku. Już pierwszego dnia przyciągnął tłumy, a na ulicach polskiego miasta słychać było języki z różnych zakątków świata. Ile trzeba zapłacić za grzane wino, a ile za bigos na jarmarku, który pretenduje do tytułu najpiękniejszego w Europie?
W Gdańsku rozpoczął się jarmark, który w tym roku odbywa się na Targu Węglowym, ulicach Bogusławskiego i Tkackiej, a także w Wielkiej Zbrojowni. Potrwa do 23 grudnia.
Gdański jarmark najpiękniejszym w Europie?
Przypomnijmy, że Gdańsk jako jedyne miasto w Polsce został nominowany do tegorocznej edycji konkursu organizowanego przez European Best Destinations i walczy o tytuł najpiękniejszego jarmarku bożonarodzeniowego w Europie. Głosować może każdy, codziennie do 27 listopada włącznie.
- Ta nominacja pokazuje, że nasz jarmark jest mocno rozpoznawalny, nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Głównie na Wyspach Brytyjskich, w Skandynawii czy w Niemczech - mówił w rozmowie z WP Marcin Dajos, rzecznik prasowy Międzynarodowych Targów Gdańskich, które organizują jarmark w Gdańsku.
29 listopada zostanie uruchomione nawet specjalne połączenie z Wysp. Lotów między Wielką Brytanią a Polską nie brakuje, więc popyt musi być ogromny, skoro sezonowe, świąteczne połączenia specjalnie na jarmark uruchamia linia lotnicza Jet2.com.
Jarmark w Gdańsku - piękny, a ceny przystępne
Wystarczy spędzić chwilę na gdańskiej imprezie, żeby przekonać się, że Brytyjczycy rzeczywiście kochają polskie jarmarki. Na ulicach miasta słychać języki z różnych stron świata, ale przeważa właśnie angielski. - Byliśmy już na innych polskich jarmarkach bożonarodzeniowych, m.in. we Wrocławiu. Tym razem wybraliśmy Gdańsk. Jest pięknie, ludzie są bardzo przyjaźni, a ceny przystępne - mówi nam mieszkanka Północnej Walii.
Co dla Brytyjczyków jest przystępną ceną? Sprawdzamy. Za grzane widno na gdańskim jarmarku zapłacimy w tym roku ok. 20-25 zł. Gorąca czekolada to koszt ok. 15-18 zł.
Dwa najpopularniejsze słodkie przysmaki mają tę samą cenę - zarówno za kołacza (w wersji podstawowej z cynamonem), jak i churrosy (6 sztuk) zapłacimy 22 zł. Za ten pierwszy przysmak w wersji premium, np. z kremem pistacjowym, wydamy już jednak 30 zł. Cynamonka to koszt ok. 14 zł.
Jeśli złapie nas głód, za 20 zł możemy kupić pajdę chleba ze smalcem, ale uwaga, bez ogórka. Za ten dodatek trzeba dopłacić 3 zł. Pierogi z mięsem (6 sztuk) na gdańskim jarmarku kosztują ok. 34 zł, z serem ciut taniej - 32 zł. Za szaszłyka w zestawie zapłacimy 55 zł, podobnie za golonkę. Bigos (ok. 300 g) kosztuje 25 zł.
Uwielbiany przez Polaków węgierski langosz kosztuje od 28 do 38 zł, w zależności od dodatków.
W porównaniu do zeszłego roku ceny wzrosły, ale nie drastycznie. Przykładowo grzane wino kosztowało średnio 18 zł, z kolei najdroższe danie, czyli szaszłyk - 49 zł. Nie zmieniła się z kolei cena kołacza czy pajdy ze smalcem.
W tym roku na gdańskim jarmarku można skosztować aż 20 różnych kuchni świata, m.in. libańskiej, meksykańskiej, włoskiej, uzbeckiej czy niemieckiej.
Jarmark w Gdańsku
Na prawie 200 stoiskach można kupić nie tylko smakołyki, ale także rękodzieło, świąteczne ozdoby, wełniane rękawiczki i szale czy drewniane zabawki.
Na odwiedzających czeka szereg atrakcji, m.in. symulator sań św. Mikołaja, Gdańska Karuzela oraz spinning coaster o nazwie Wirujące Beczki.
Nie brakuje także iluminacji. Kolejny świetlny "dach", jak nazywają to organizatorzy, zawisł nad nową częścią jarmarku na ulicy Bogusławskiego. Świecąca siatka nad głowami odwiedzających składa się z 2688 diod.