Trwają poszukiwania zaginionej łodzi podwodnej. "Czasu jest bardzo mało"
Sprawą łodzi podwodnej OceanGate Titan żyje obecnie cały świat. Wiadomo, że jednostka zaginęła podczas wyprawy do wraku Titanica. Na pokładzie znajdowało się pięć osób, a tlenu wystarczy im nie dłużej, niż na cztery dni. W środku nie ma kapsuły ratunkowej, więc losy zaginionych pozostają w rękach ratowników. Wiadomo dokładnie, kim są pasażerowie. We wtorek po południu zadecydowano o rozszerzeniu akcji.
Statek badawczy Solar Prince z łodzią podwodną Titan w sobotę 17 czerwca wyruszył z St John's w Nowej Funlandii w Kanadzie w kierunku wraku Titanica, zatopionego w Oceanie Atlantyckim.
Zobacz też: Płynęli do wraku Titanica. Zaginęli pod wodą
Na pokładzie zaginionej łodzi znajduje się pięć osób
Podróż została zaplanowana na osiem godzin, a trasę do wraku Titanica turyści mieli odbyć w podwodnej łodzi OceanGate Titan z włókna węglowego. Akcję reklamowano, jako "szansa na wyjście poza codzienność i odkrycie czegoś naprawdę niezwykłego". Według strony internetowej organizatora, dwie kolejne wyprawy były zaplanowane na czerwiec 2024 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS4
W niedzielę rano o godz. 4:00 jednostka rozpoczęła nurkowanie. Po godzinie i 45 minutach statek Polar Prince stracił kontakt z jednostką Titan. W poniedziałek 19 czerwca amerykańska straż przybrzeżna potwierdziła, że z jednostką nie ma kontaktu od ponad 24 godzin. Na pokładzie znajdowało się pięć osób.
Ustalono, że na ekspedycję do wraku Titanica wybrał się m.in. francuski odkrywca Paul-Henry Nargeolet. Oprócz niego na pokładzie łodzi podwodnej znajdują się również brytyjski miliarder Hamish Harding, który prowadzi firmę lotniczą oraz biznesmen Shahzada Dawood i jego syn.
Los zaginionych znajduje się w rękach ekipy ratunkowej
Odnalezienie zaginionej jednostki OceanGate Titan będzie wyjątkowo trudnym zadaniem. Ratownicy ani załoga znajdujący się na lądzie nie mają możliwości skontaktowania się z osobami przebywającymi na pokładzie łodzi podwodnej, ponieważ ani GPS, ani radio nie działają pod wodą. Załoga nie ma także możliwości samodzielnej ucieczki z łodzi podwodnej.
- Nie ma tam kapsuły ratunkowej. Gdybyś ktoś wyszedł z łodzi na głębokości kilku tys. m, zostałby zmiażdżony. Zaginieni są więc są całkowicie zależni od tego, czy ekipie ratunkowej uda się odnaleźć jednostkę - mówił w rozmowie z portalem BBC dr Simon Boxall, oceanograf z Uniwersytetu Southampton.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Zdaniem ekspertów OceanGate Tytan raczej nie wypłynął nigdzie na powierzchnię. Mógł za to utknąć w okolicach wraku statku lub zostać zniesiony przez silne prądy morskie.
Jeśli łódź znajduje się na dnie oceanu, z biegiem czasu będą w niej panować coraz gorsze warunki. Będzie się w niej robiło coraz bardziej duszno i gorąco.
- To ogromne wyzwanie, z którym nigdy wcześniej nie musieliśmy się mierzyć. Zdarzały się przypadki, że wojskowe okręty podwodne osiadały na dnie morskim, ale miały o wiele większe zasoby tlenu. W tym przypadku czasu jest bardzo mało, a kilka następnych dni będzie miało kluczowe znaczenie - wyjaśnił Boxall.
Jak podaje stacja BBC, we wtorek po południu akcja poszukiwawcza jednostki OceanGate Titan została rozszerzona na głębsze wody.