Turcja – gdzie all inclusive ma najpełniejszy wymiar
Model wakacji all inclusive narodził się we Francji w latach 50., ale to właśnie w Turcji został doprowadzony do ideału. Oferty „wszystko wliczone w cenę” w innych miejscach na świecie to ubogie krewne tego, co znajdziesz na Riwierze Tureckiej lub Wybrzeżu Egejskim.
Masowa turystyka w Turcji rozpoczęła się w połowie lat 80. i w bardzo szybkim tempie ten kraj położony nad Morzem Śródziemnym zdetronizował inne wakacyjne kierunki. Przyczyny tego stanu rzeczy można wymieniać bez końca, wśród najważniejszych są z pewnością doskonała, słoneczna pogoda (sezon na Riwierze Tureckiej trwa od kwietnia do października, zaś w rejonie Turcji Egejskiej zaczyna się w maju; w szczycie lata czeka nas nawet 13 słonecznych godzin dziennie, a temperatury przekraczają 35 st. C.; w maju, wrześniu i październiku słońce nie grzeje już tak mocno – na termometrze zobaczymy ok. 22-26 st. C), znakomite, piaszczyste, szerokie plaże, świetne zaplecze turystyczne oraz imponujące zabytki. Polaków kusi również fakt, że z kraju dolecimy tu w 3 godziny. Nie bez znaczenia pozostają również bardzo atrakcyjne ceny – tygodniowy pobyt first minute w 4-gwiazdkowym hotelu Alanyi można kupić już za 1139 zł; w hotelu 4-gwiazdkowym – nawet za 1150 zł.
Nie wszyscy jednak wiedzą (ci, którzy mieli przyjemność spędzić tu wakacje, wiedzą doskonale), że Turcja to jedno z tych miejsc na świecie, gdzie najlepiej sprawdza się model wakacji all inclusive (pod tym względem dorównuje mu chyba jedynie egzotyczna Dominikana)
. W kurortach na Riwierze Tureckiej (m.in. Side, Antalya, Alanya, Bodrum, Belek) i Wybrzeżu Egejskim oferty tego typu zyskały wymiar totalny. „W cenie” jest naprawdę niemal wszystko, a dodatkowo – na wysokim poziomie, z dbałością o jakość, różnorodność i szeroką dostępność.
– Co istotne, wszystko to jest w standardzie. Nie musimy wybierać najwyżej ocenianego hotelu, by móc od rana do nocy korzystać z bogatej oferty atrakcji: kulinarnych, sportowych i animacyjnych – mówi Klaudyna Mortka z serwisu Wakacje.pl. I dodaje: – Ważne też, że standard hoteli oznaczonych tą samą liczbą gwiazdek w Turcji i innych popularnych urlopowych lokalizacjach znacznie się różni. W tej pierwszej w 4-gwiazdkowym hotelu możemy spodziewać się naprawdę rewelacyjnych warunków. Oczywiście zawsze warto czytać opinie klientów biur podróży, który mają za sobą pobyt w danym ośrodku, jednak w ogromnej większości przypadków nawet 3-gwiazdkowy hotel na tureckim wybrzeżu będzie oferował znacznie wyższy standard niż 3-gwiazdkowy hotel chociażby w Egipcie.
Aby nie być gołosłownymi, przejdźmy do konkretów. Zacznijmy od jedzenia i napojów, jednego z podstawowych elementów ofert „wszystko wliczone w cenę”. Przypomnijcie sobie wakacje w Grecji, we Włoszech lub Bułgarii. Wszystko fajnie, ale wybór dań zazwyczaj był ograniczony i powtarzalny - prawda? No i te nieznośne ograniczenia: a to bar nad basenem czynny od godziny 13, a to niewielka oferta drinków. W Turcji możecie zapomnieć o limitach. – W hotelach spróbujemy zarówno tradycyjnych lokalnych przysmaków (baklawa, yaprak dolmasi – faszerowane liście winogron czy tarama – pasta z ikry z dorsza), jak i dań z różnych zakątków świata, a nawet fastfoodu – mówi Mortka. A my dodamy tylko, że do pysznego jedzenia dochodzą gratisowe alkohole z całego świata. Bufety są doskonale zaopatrzone, wybór jest ogromny i z pewnością nie musimy się martwić o poranne kolejki do jajecznicy, w których musimy na łokcie walczyć z innymi urlopowiczami, próbującymi wywalczyć jajko na śniadanie.
Kolejnym bardzo mocnym punktem wakacji w Turcji są animacje hotelowe, które tu realizowane są z niebywałym rozmachem. Animatorzy przez cały czas dbają o to, byśmy nie nudzili się nad basenem - ani my, ani nasze maluchy! Aquaaerobik, fitness, rozmaite gry i zabawy integracyjne dla dorosłych, zajęcia i klubiki dla dzieci to tylko wstęp do długiej listy uciech dla ciała i ducha, które zazwyczaj oferują hotele. Ich kulminacją są „tureckie noce”, które zamieniają się w prawdziwe, spektakularne show – z zapierającymi dech pokazami ogni na żywo, tańcami derwiszów, a nawet fakirami chodzącymi po szkle. Po tych wszystkich atrakcjach mozna wybrać się na dyskotekę w hotelowym klubie lub wybrac się poza teren ośrodka. Warto to zrobić zwłaszcza w takich kurortach jak Bodrum czy Alanya, które nigdy nie zasypiają. Słyną z intensywnego życia nocnego, klubów i dyskotek oferujących bogaty program imprez zarówno w sezonie, jak i poza nim. Havana, Queens Garden czy Hollywood to tylko niektóre z miejsc, w których co noc bawią się setki imprezowiczów z całego świata.
Innymi słowy, na wyjeździe do Turcji zabawa trwa od rana do wieczora bez żadnych ograniczeń – i dla dzieciaków, i dla dorosłych. Atrakcji jest w bród, a wszystkie są pod nosem. Wynika to z faktu, że infrastruktura turystyczna na wybrzeżu – i tak już bogata – wciąż się rozbudowuje. – Bez ustanku powstają nowe, imponujące hotele, które rozmiarami i designem bardziej przypominają „samodzielne miasta”. To nierzadko ogromne resorty, zaprojektowane z rozmachem, dysponujące wieloma basenami i aquaparkami i mini parkami rozrywki. W Turcji rzadko znajdziemy butikowe, małe hoteliki. Wszystko jest tu pomyślane tak, by zapewnić maksymalny komfort odpoczywającym – mówi ekspertka z serwisu Wakacje.pl. – Obsługa jest również na wysokim poziomie. Room service jest bardzo staranny, a kelnerzy są niezwykle przyjaźni i kontaktowi. Chętnie chwalą się swoją znajomością polskich zwrotów i z uśmiechem witają wszystkich gości.
Także plaże, które w najpopularniejszych tureckich kurortach są przede wszystkim piaszczyste, piękne i szerokie, są na wyciągnięcie ręki hotelowych gości. Ośrodki są budowane tuż nad morzem albo połączone z plażami zmyślne poprowadzonymi kładkami. Infrastruktura plażowa jest doskonale rozbudowana. Nie można narzekać na brak toalet, natrysków czy barów. Miemal wszędzie można skorzystać zszerokiej oferty sportów wodnych. Oprócz prywatnych, hotelowych plaż możemy wybrać również ogólnodostępne, lubiane przez urlopowiczów miejsca, jak słynna plaża Kleopatry w Alanyi czy Iztuzu w Dalyanie.