W ten sposób turyści często tracą pieniądze. Oszuści tylko na to czekają
Nie zawsze jest tak różowo. Wakacyjna beztroska często usypia naszą czujność, z czego cieszą się złodzieje, a także oszuści, którzy chcą ubić interes na naszym nieszczęściu. Sposoby, do jakich uciekają się osoby, które nie mają czystych intencji i próbują zarobić na Bogu ducha winnych urlopowiczach, są coraz bardziej perfidne.
Oto kilka popularnych metod, jakie stosują wyłudzacze oraz złodzieje. Warto o tym pamiętać. W innym wypadku nawet najatrakcyjniejszy wakacyjny wypad może przerodzić się w koszmar.
Bijatyka w centrum miasta
Mawiają, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Pewne jest, że w pewnych okolicznościach nadmierna ciekawość może nam przysporzyć wielu problemów. Jeśli podczas naszego pobytu w zatłoczonym centrum jakiejś metropolii będziemy świadkami bójki albo innego zdarzenia, przyciągającego zainteresowanie przechodniów, powinniśmy zachować dalece idącą ostrożność. Do odosobnionych nie należą bowiem sytuacje, gdy takie bijatyki są aranżowane właśnie po to, by wzbudzić ciekawość innych. Świadkowie zamiast zachować czujność, chwytają za telefony i zaczynają filmować wydarzenie. Za chwilę zaś okazuje się, że z kieszeni zniknęły pieniądze albo inne kosztowności. Co robić w takich sytuacjach? Zamiast się biernie przyglądać, lepiej wezwać pomoc i pilnować swoich rzeczy. Wg serwisu Sing Saver, na sztuczki takie można się natknąć w różnych częściach świata – tak samo na nowojorskim Times Square, jak i placu Taksim Meydanı w Stambule.
Uwaga na kantory
Czasami warto uważać na to, komu dobrowolnie powierzamy nasze pieniądze, przebywając na wakacjach. Z należytą ostrożnością należy podchodzić szczególnie do kwestii wymiany pieniędzy. Nie warto ryzykować wymiany waluty w nieautoryzowanych punktach. W niektórych krajach spotkać się można się w takich miejscach z reklamami wskazującymi, że kantor nie pobiera prowizji. Za chwilę okazuje się, że wymiana była znacznie bardziej kosztowna niż w sprawdzonych kantorach, które oferowały mniej atrakcyjny kurs. Pieniądze wymieniliśmy bowiem po niższym kursie, ale operator wymyślił sobie inne opłaty serwisowe, zatajając wcześniej tę informację albo wprowadzając nas w błąd. Na anulowanie transakcji w takich sytuacjach nie ma już z reguły co liczyć.
Pamiątki podwyższonego ryzyka
To naturalne, że przebywając w innym miejscu na wakacjach, chcemy zdobyć jakieś pamiątki z wyjazdu czy upominki dla najbliższych. Nie wszyscy wiedzą, że nawet w takich okolicznościach może dojść do nieprzyjemnej sytuacji. Nieuczciwi sprzedawcy suwenirów zdarzają się w różnych miejscach na świecie i stosują przeróżne praktyki, aby naciągnąć klienta. W ramach jednej z popularnych metod, fałszywie sympatyczny handlowiec z entuzjazmem pokazuje klientowi różne przedmioty, wręczając mu je do rąk. To może być biżuteria, elementy zastawy itp. Cały czas przy tym zachwala ich jakość i opowiada o cenie, która zazwyczaj do najniższych nie należy. Niestety, wkrótce okazuje się, że przedmiot "wciśnięty" czasami siłą w dłoń klienta jest w rzeczywistości wątpliwej jakości i rozpada się w rękach. Sprzedawca nagle przestaje być miły, a za zniszczoną pamiątkę każe oczywiście sobie słono zapłacić.
W taksówce
Rodzajów manipulacji stosowanych przez nieuczciwych kierowców jest mnóstwo. W niektórych krajach nie rejestrują oni w ogóle przejazdu za pomocą taksometru, wmawiając przy tym, że urządzenie jest zepsute. Kończy się zazwyczaj mocno zawyżoną ceną za kurs. W sytuacji, gdy taksówkarz rozpoczyna podobne tłumaczenie, najlepiej szybko opuścić pojazd albo w ostateczności poprosić o określenie z góry ceny, jaką przyjdzie nam zapłacić. Oczywiście metod, do jakich uciekają się nieuczciwi, a czasami po prostu fałszywi taksówkarze w różnych rejonach świata jest znacznie więcej, dlatego zawsze warto stosować metodę ograniczonego zaufania.
W hotelu
Popularny trick, po który sięgają hotelarze, najczęściej właśnie we współpracy z taksówkarzami. O co tu chodzi? Zamawiając kurs do wybranego hotelu, uprzejmy kierowca informuje nas, że wskazana przez nas placówka właśnie przechodzi remont i w związku z tym jest zamknięta dla gości. Proponuje kurs do innej placówki. Jak nietrudno zgadnąć, znacznie droższej. Po czasie okazuje się, że wszystko z góry było ukartowane. Dziennik „The Daily Telegraph” poinformował, że dochodzą tu jeszcze bardziej wyszukane próby oszukiwania przyjezdnych. Niektóre hotele próbują się podszywać pod znane sieci hoteli, zmieniając nawet oznaczenia, co ma stanowić uzasadnienie zawyżonej ceny.
Pomocni tubylcy? Nie zawsze
Lokalna społeczność - szczególnie w miejscach, które żyją z turystyki - potrafi być bardzo serdeczna i pomocna, wpływając na pozytywny odbiór danego miejsca. Ale uśmiechy i uczynność gospodarzy nie powinny sprawić, że zapomnimy o przezorności. Ta jest wskazana w wielu sytuacjach. Czerwone światełko powinno nam się włączyć, gdy miejscowi pomagają nam zrozumieć np. niestandardowe działanie okolicznego bankomatu albo przetłumaczyć pojawiające się na ekranie urządzenia komunikaty, a z drugiej strony bacznie przyglądają się, jaki wpisujemy pin. Warto też wyczulić się na ostrzeżenia ludzi, którzy... przestrzegają nas przed kieszonkowcami i sugerują sprawdzenie, czy nic nam nie zginęło. Bardzo często zdarza się, że nasz „dobry anioł” bacznie patrzy, gdzie dokładnie trzymamy wartościowe rzeczy, by potem w dogodnej sytuacji po prostu je ukraść.