Wacław Rzewuski – Polak, który został arabskim emirem
15 grudnia 1784 r. urodził się Wacław Seweryn Rzewuski, arystokrata, podróżnik, pamiętnikarz, miłośnik i znawca koni. Uwielbienie tych szlachetnych czworonogów przyniosło mu uznanie i szacunek Beduinów, którzy nadali mu godność emira.
15.12.2017 10:57
Lawrence z Arabii. Słyszała o nim cała Europa. Przygody, w czasie I wojny światowej, słynnego Anglika, posłużyły za kanwę wielu książek i filmu, w którym w postać tego przyjaciela Arabów wcielił się Peter O’Toole. O tym, iż ponad sto lat wcześniej na Bliskim Wschodzie pojawił się Polak, który podbił serca Beduinów i którego wpływy wśród ludów muzułmańskich nie miały sobie równych w świecie, nie wie na naszym kontynencie, poza Polską, prawie nikt.
Przebył Arabię wszerz i wzdłuż
Wacław Rzewuski poznał Beduinów, ich życie, kulturę i zwyczaje, jak żaden Europejczyk przed nim. Po latach tak wspominał czas spędzony na Bliskim Wschodzie: "Przebiegłem całą Arabię skalistą i pustą wszerz i wzdłuż. (…) Jestem uznany jako Emir i Szejk w trzynastu pokoleniach beduińskich i używam wszelkich prerogatyw przywiązanych do tej godności. Mogę więc powiedzieć, że w pustyni czuję się, jak gdybym był w moim kraju rodzinnym. Znajomość dokładna języka i obyczajów miejscowych były mi zawsze wielką w moich podróżach po Arabii pomocą – posłużą mi one w przyszłych wyprawach. Jeżdżę konno i władam dzidą jak prawdziwy Beduin; na silne zdrowie moje nie mają wpływu ani upały, ani zmiany klimatu. Nie lękam się trudów i zmęczenia, żadnego rodzaju niebezpieczeństwo ustraszyć mnie nie jest w stanie".
Był nawet u bram Mekki
Do Arabii przywiodła go miłość do koni i podróży. Do odległej krainy udał się w 1817 r., by kupić konie arabskie dla cara Aleksandra II i królowej wirtemberskiej. Transakcja ta stała się okazją i pretekstem do wędrówki przez cały Bliski Wschód. W jej trakcie Rzewuski zwiedził Palestynę, Syrię, Liban, Irak, a także obszary obecnej Arabii Saudyjskiej. Dotarł nawet do bram Mekki, których jednak – jako "niewierny" nie przekroczył. Nie przeszkodziło mu to jednak opracować plan meczetu w tym mieście, a także mapy Półwyspu Arabskiego. Polski podróżnik sporządził również mapę Persji.
W trakcie trzyletniej podróży zdobył sobie przyjaźń licznych plemion beduińskich. Mieszkał, polował, podróżował i walczył z nimi ramię w ramię. Poznał także doskonale ich język. Szacunek, jaki okazywał Beduinom był odwzajemniony. "Lud pustyni" przyjął go do 13 plemion arabskich. Otrzymał także tytuł emira i dwa zaszczytne imiona: Tadż al-Fahr ("Korona sławy") oraz Abd al-Niszan ("Sługa znaku").
Ukraińcy poszliby za nim w ogień
W 1820 roku powrócił Rzewuski do kraju, osiadając w Sawraniu – rodzinnym majątku na Podolu. Żył tam w otoczeniu przywiezionych z Arabii pamiątek – wspaniale zdobionych rękopisów, książek, broni i fajek. Chodził (i jeździł) w stroju beduińskim – tak przynajmniej zapamiętali go mieszkający w majątku Ukraińcy. Bardzo szybko stał się wśród nich sławny. Jeszcze za życia "Zołotaja Boroda" (jak zwali go z racji koloru zarostu) doczekał się licznych poświęconych mu pieśni. "Hej pane Hetmane, hej pane Rewuckij, Prijdy nuże miłyj Lasze" – śpiewali w jednej z nich Ukraińcy.
Pokochali go tak jak wcześniej Beduini i byli gotowi pójść za nim ogień. Dali tego dowód w 1831 r. podczas Powstania Listopadowego. Wacław Rzewuski stworzył wówczas z nich oddział jazdy kozackiej. Kawalerzyści i ich dowódca zasłużyli się Rzeczypospolitej. Ostatnia bitwa, do której poprowadził ich Rzewuski, odbyła się 14 maja 1831 r. pod Daszowem. W czasie tej przegranej potyczki "Zołotaja Boroda" zaginął. Jego ciała nigdy nie znaleziono.
Legenda mówi, że wrócił do ukochanej Arabii.