Wakacje 2020. Tandeta made in China, czyli pamiątki znad morza
Nie kręcą mnie pamiątki z wakacji, ale mimo wszystko z nadzieją przechadzam się po straganach czy sklepach z suwenirami. Z nadzieją, że może znajdę coś, co nie będzie tylko "durnostojką" zbierającą kurz. Niestety to, co można znaleźć na nadmorskich straganach wygląda, jakby trafiło nad Bałtyk z chińskiej wyprzedaży.
Stragan z pamiątkami przy plaży w Gdańsku Brzeźnie. Podchodzę z zaciekawieniem, bo kolejka ciągnie się na kilka osób. "Ciekawe, co wyczaili?" – zastanawiam się. Kupują głównie magnesy na lodówkę, ktoś dorzuca jeszcze breloczek z bursztynkiem. - Ale wiocha – słyszę jak jedna z turystek mówi do męża. – No, ale przecież w pracy mnie zabiją, jak nie przywiozę magnesów znad morza.
"Dobrze, że ja jestem asertywna, jak wyjeżdżam na wakacje" - odpowiadam jej w myślach.
Pamiątki z wakacji nad morzem
Czy faktycznie to, co jest na straganie to wiocha? Nie będę dyskutować z tym rodzajem oceny, ale fakt jest jeden - do górnolotnych te pamiątki nie należą.
Niektóre wyglądają, jakby leżały tam od kilkudziesięciu lat. Kicz i tandeta to chyba najlepsze słowa, które je opisują. – Stoję i patrzę na te rzeczy i mam wrażenie, że takie same przywiozłam z wakacji w Gdańsku w latach 80. – mówi pani Ania z Krakowa, która na wakacje przyjechała z wnukami. – Może nie jestem obiektywna, ale u nas chyba większą uwagę przykładają do pamiątek. Są tradycyjne, ale ze smakiem.
Faktycznie, smaku w nadmorskich pamiątkach brak. Obok bursztynków, muszelek i foczek, w oczy rzucają się raczej zabawki w jaskrawych kolorach. I bynajmniej nie mówię o dmuchanych, które mogłyby przydać się nad morzem. Na straganie kupicie np. gumowe lamy czy pluszowe piłki z oczami, rękami i nogami, a także ryby z cekinów i włochate poduszki. Wszystko z morzem ma tyle wspólnego, co nic. Wszystko made in China.
Jakby tego było mało, to obok można też zrobić sobie kolorowe warkoczyki za 20 zł. W wersji z brokatem lub świecące w ciemności za 30 zł. Generalnie, jak to mówią, jest mydło i powidło. I choć powidła nie znalazłam, to mydło bursztynowe owszem.
Ile kosztują pamiątki znad morza?
Ale do rzeczy. Nad morzem kupicie:
- muszelki w buteleczce – 3 zł,
- breloczki z bursztynu – 6 zł,
- słoniki z bursztynu – 12 zł,
- stateczki zamknięte w butelce – 5 zł,
- kubki z napisem "Gdańsk" – ok. 20 zł,
- mydełko bursztynowe – 12 zł,
- magnesy na lodówkę – od 7 zł,
- pluszowe foki i delfiny – od 22 zł,
- popielniczki za napisem "Gdańsk" – 10-15 zł,
- kieliszki na wódkę z napisem "Gdańsk" - 6 zł,
- sznur bursztynów - od 35 zł.
Żeby nie było, że się czepiam, to przyznam, że ceny pojedynczych pamiątek nie wydają się być wygórowane. Jednak za tego samego typu suweniry np. w Grecji czy Portugalii często zapłacimy o połowę mniej. - Kupiłam kilka magnesów, jedną fokę, styropianowy samolot i stówka pękła – dodaje pani Ania. – Córka mówi, że w Grecji za magnesy płaciła 1 euro, no ale ja wnukom nie odmówię.
Stoję jeszcze chwilę przy straganie, ale sprzedawca, który widzi moje niezdecydowanie proponuje, żebym posłuchała szumu morza w muszli. Pytam go, czy naprawdę jest z Bałtyku. On wzrusza tylko ramionami i się uśmiecha. Muszla jest wielkości dwóch pięści i kosztuje 55 zł. Może znajdzie swojego właściciela. Ja odwracam się na pięcie i idę posłuchać szumu morza za darmo i na żywo.