Urlop w Gdańsku. "W jeden dzień wydajemy nawet 300 zł"
Turysta ma swoje prawa. Musi dobrze zjeść, napić się i zrobić coś przyjemnego. I choć niektórzy twierdzą, że najlepsze rzeczy w życiu są za darmo, to w Gdańsku nie zapłacisz tylko za widoki. Gofry, piwo, zapiekanki, balony, parking. Wszystko kosztuje, ale przecież na urlop nie jedzie się po to, by oszczędzać. Sprawdziliśmy, ile trzeba (lub można) wydać podczas jednego dnia w Gdańsku.
12.06.2020 12:06
Niektórzy twierdzą, że nad Bałtykiem ceny są niemieckie, a pogoda angielska. Choć faktycznie pogoda bywa kapryśna, to ceny od lat idą w górę.
Śniadanie w Gdańsku
Dzień w Gdańsku zacznijmy od śniadania. Jeśli decydujemy się zjeść na mieście, to czeka nas miłe zaskoczenie. Są miejsca, w których można zamówić przyzwoity posiłek za 1 zł, jeśli kupimy kawę. Wówczas wydamy przynajmniej 10 zł. Ale wiele restauracji w Gdańsku oferuje także śniadania bez specjalnych promocji, a ceny zaczynają się już od 12 zł. Więc nie jest źle.
Parkowanie w Gdańsku
Jeśli do Gdańska wybieracie się samochodem, to koniecznie pamiętajcie, że od poniedziałku do piątku w mieście obowiązują strefy płatnego parkowania. W jakich godzinach? Znaczenie ma to, gdzie zaparkujecie. Bo w zależności od miejsca postoju, płaci się do godz. 15, 17 lub 20.
Pierwsza godzina kosztuje 3,30 zł, kolejne 3,90 zł i 4,60 zł, a od upływania czwartej godziny znów płaci się 3,30 zł. Po mieście często kręcą się panowie, którzy oferują "kierownikom" i "kierowniczkom" pilnowanie samochodu za drobne, ale ten wydatek nie jest już obligatoryjny.
Gdańsk - ile kosztuje jedzienie?
Konieczne są za to gofry i lody. Zwłaszcza w sezonie. Za gofra z cukrem pudrem w Gdańsku zapłacimy 8 zł. Jeśli wybierzemy dodatki w postaci bitej śmietany czy owoców, to cena wzrasta nawet do 16 zł. – Cztery lata temu kosztowały 3,50 zł – narzeka Gosia spod Warszawy. – Ale co zrobić? Nigdzie gofry nie smakują tak dobrze, jak nad morzem.
Gałkę lodów na Starym Mieście w Gdańsku można kupić od 3,50 zł, ale są i miejsca, w których za taką samą porcję zapłacimy 5 zł. Ale długie kolejki stoją we wszystkich lodziarniach. Cena nie gra roli, gdy chodzi o lody.
Fani fast foodów w Gdańsku mają, w czym wybierać. Za dużą porcję frytek zapłacimy 15 zł, mniejsze kosztują 8 zł. Zapiekanka to koszt przynajmniej 15 zł, ale z jakością bywa różnie, dlatego warto najpierw spytać o rozmiar i rodzaj dodatków. Takie "na full wypasie" potrafią kosztować ponad 20 zł, ale są warte swojej ceny. Gofry wytrawne (np. z kozim serem, burakiem i cukinią) można zamówić za 20 zł, z kurczakiem są o kilka zł droższe. Kebab na Starym Mieście w Gdańsku kosztuje od ok. 15 zł.
Miłośnicy pizzy też nie mogą narzekać. Wybór jest spory, ale i ceny bardzo różnorodne. Na margheritę w centrum Gdańska trzeba zarezerwować przynajmniej 15 zł. W niektórych restauracjach za pizzę z maksymalną liczbą dodatków zapłacimy 27 zł, ale są też takie, w których można wydać nawet 38 zł.
Wybór restauracji w Gdańsku jest ogromny. A ceny dań obiadowych są bardzo różne. Można znaleźć miejsce, w którym za talerz pysznych pierogów zapłacimy mniej niż 20 zł, ale są też takie, w których na golonkę trzeba zarezerwować przynajmniej 40 zł. - Nie byłam w Gdańsku przez dwa lata i ceny znacznie poszły w górę, ale nie jestem zdziwiona, bo tak jest wszędzie – mówi Magda z Wrocławia.
Dla wielu cena piwa to też istotny element urlopowego budżetu. W Gdańsku zapłacimy za nie od 8 zł wzwyż za 0,5 l. Kieliszek prosecco kosztuje ok. 15 zł. Idąc za europejskimi trendami, wiele restauracji podaje to wino także do śniadania.
Gdańsk - atrakcje i pamiątki
Ale jedzenie to nie wszystko. Przejażdżka kołem widokowym Amber Sky kosztuje 30 zł, wycieczka statkiem pirackim po Zatoce Gdańskiej to koszt 40 zł. A jeśli cudowne widoki nie wystarczą wam jako pamiątka z Gdańska, to na suweniry musicie zarezerwować przynajmniej 5 zł, bo za tyle czasem da się jeszcze upolować magnes na lodówkę. Breloczki, kubki, pluszowe delfinki i foki czy torby płócienne z symbolami miasta kosztują od 15 zł wzwyż.
- W jeden dzień wydajemy nawet 300 zł – mówi pani Zofia z Torunia, która na długi weekend do Gdańska przyjechała z mężem i wnukiem. – Jedzenie to jedno, ale trzeba jeszcze kupić dziecku balona czy magnes na lodówkę. Ale pamiątki znad morza są bezcenne, więc kto by to liczył. Sama mam w domu swoje sprzed 40 lat.