Fotograf uwiecznił Warszawę za dnia i nocą z lotu ptaka
Nie wszystko można przewidzieć i zawsze podczas realizacji takich projektów trzeba mieć szczęście. Maciejowi, pomimo że pierwszy termin nie wypalił, udało się przełożyć całość na inny dzień. Jak wyglądał jego lot? - Siedziałem na podłodze śmigłowca z nogami na płozie. Miałem na sobie kombinezon paralotniarski i specjalną uprząż, którą byłem przymocowany w trzech różnych miejscach, więc nie było możliwości żebym wypadł czy poślizgnął się. W środku były dwa fotele i na jednym z nich leżał mój plecak, w którym były obiektywy. Jeżeli chciałem je zmienić, musiałem odwrócić się.