Wywiad z polskimi animatorkami w Egipcie
Mają po 20 lat, są pełne energii, zawsze uśmiechnięte, szybko nawiązują nowe znajomości. Dwie przyjaciółki ze szkolnej ławy wyjechały do Egiptu wbrew rodzinie i dobrym radom przyjaciół. Wyjechały po przygodę, a co znalazły?
Wraz z Witoldem Sobkiem, autorem bloga *"Wypad na WEEKEND" *zapraszamy na wywiad z Ewą i Magdą - polskimi animatorkami w Egipcie.
Witold Sobek: W jaki sposób znalazłaś tutaj pracę?
Ewa: Przyjechałam na wczasy do Egiptu razem z moimi rodzicami, a Magda ze swoimi. Podczas tego pobytu zachwyciłam się Egiptem, nie tylko jego egzotyką, ale przede wszystkim ludźmi. Egipcjanie to bardzo ciepli i serdeczni ludzie, no i wydawali mi się bardzo przystojni. Podobała mi się też tutaj pogoda, bo stale jest ciepło i słonecznie. A moja przyjaciółka Magda podczas tego pobytu zakochała się w Egipcjaninie i dlatego we wrześniu przyleciałyśmy tu po raz drugi, ale już same, bez rodziców. Poznałyśmy wtedy "Nemo", który obecnie jest moim szefem i właścicielem firmy zatrudniającej animatorów w hotelach. Po powrocie do domu utrzymywałyśmy z nim kontakt przez skype'a i po otworzeniu swojej firmy zaproponował mi i Magdzie pracę w charakterze animatorek w tym właśnie hotelu.
Skąd decyzja, żeby przyjąć tę propozycję? Jesteś tak daleko od domu, kraj muzułmański, nie bałyście się tu przyjechać same?
Skończyłam razem z Magdą policealne studium turystyczne, więc jest to sposób żeby zdobyć jakieś doświadczenie, a poza tym jestem młoda, chciałam spróbować czegoś nowego, jeśli nie teraz to kiedy?! Raz się żyje!
*Jesteś odważna. A co na to twoi rodzice? * Zachwyceni nie byli - odpowiada Ewa. Martwili się o mnie i umówiliśmy się, że trzy razy dziennie wysyłam mamie sygnał na komórkę, to znak, że u mnie jest wszystko ok.
*Lubisz swoją pracę? *
Pierwsze dni wydawały się beztroskie, było fajnie. Byłam zafascynowana wszystkim, co się dookoła mnie działo. Potem szybko sprowadzono nas na ziemię. Zaczęło się wytykanie błędów, musiałyśmy trzymać się określonych zasad. Już nie było tak kolorowo. Poza tym zaraz po przyjeździe miałam strasznego pecha i złamałam w Kairze palec u ręki. Na szczęście mamy tu możliwość korzystania z opieki lekarskiej u lekarza hotelowego, a ja przesiedziałam dwa miesiące w kids clubie, takie miejsce dla maluchów.
*A wydawać by się mogło, że jesteście na fajnych wakacjach... * Wielu ludziom też się tak wydaje. Nawet nam zazdroszczą. Ale bycie animatorką, to bardzo ciężka praca. Pracujemy po 12 godzin dziennie z jednym dniem wolnym w tygodniu. Dla każdej z nas ten dzień jest inny. Ja mam akurat wolne we wtorek. Poza tym nie zarabiamy dużo. Fajne jest to, że nie płacimy za mieszkanie i wyżywienie mamy w hotelu. Natomiast mamy ograniczenia w napojach w ciągu dnia.
*To znaczy? Nie wolno wam pić do woli wody? Przy takim upale? * No, nie wolno. Możemy za darmo wziąć z baru tylko 6 napoi. Jak wyczerpiemy limit, to prosimy turystów, żeby nam przynieśli coś do picia.
*Jak wygląda wasz dzień pracy? * Pracę rozpoczynamy od godz.10:00 rano przy basenie i plaży. Wykonujemy układy taneczne i prowadzimy zabawy oraz gimnastykę. Każda z nas ma jakieś inne zadanie, ale pomagamy sobie nawzajem. W trakcie tzw. guest contact, podchodzimy do każdego z gości, zagadujemy i zachęcamy do zabawy. Mamy półgodzinną przerwę na obiad i tak do kolacji, podczas której przez pół godziny stoimy w drzwiach restauracji i witamy wchodzących gości. Od 19:30 mamy 2 godzinną przerwę. Przebieramy się i przygotowujemy do show time. I znów podchodzimy do gości, którzy tym razem siedzą przy drinkach na tarasie i zachęcamy do udziału w show time. Codziennie w siedmiodniowym cyklu jest coś innego. Pracę kończymy po 22:00. Praca animatorki na dłuższą metę jest bardzo męcząca i monotonna. Zmieniają się tylko turyści. To oni dodają mi sił do pracy. Lecz teraz codziennie odliczam czas do tego jednego dnia wolnego.
*Rozmawiasz z turystami po angielsku i rosyjsku, znałaś te języki zanim zaczęłaś tu pracować? * Zanim tu przyjechałam mówiłam trochę po angielsku, a po rosyjsku cały czas się uczę, niemieckiego zresztą też.
*Czy nadal jesteś zachwycona Egiptem, kulturą i ludźmi? * Nie! Długi pobyt tutaj zweryfikował moje zdanie o tym kraju i ludziach. Nie podoba mi się, jak Egipcjanie traktują kobiety. Traktują je jak maszynki do produkcji dzieci. Poza tym są mało zaradni, nie potrafią nawet wbić dobrze gwoździa i pomalować ściany. Denerwują mnie tutejsze dziewczyny, które są zwyczajnie głupie, bo pozwalają się traktować tak przedmiotowo.
*Długo się przyjaźnisz z Magdą? *
Od szkoły podstawowej. To moja najbliższa przyjaciółka.
*Ty wyjeżdżasz, a co z Magdą? *
Niestety nasze drogi się rozchodzą, ja wracam do Polski, bo nie chcę tutaj żyć, ani mieszkać. To nie dla mnie - dodaje po chwili milczenia. Poza tym boję się, że gdybym związała się z Egipcjaninem, musiałabym żyć według praw i zasad muzułmańskich, a ja się nie podporządkuję. Za duże ryzyko, szkoda życia. Dlatego się martwię o Magdę. Mam nadzieję, że odnajdzie tutaj szczęście i że będzie żyć po europejsku. Jeśli ona tu zostanie, na pewno tu przyjadę, żeby ją odwiedzić, zobaczyć jak się jej wiedzie. W pewnym sensie tracę przyjaciółkę. Odwiedziny to nie to samo, co mieszkać w tym samym mieście, wyskoczyć razem do kina czy połazić po sklepach nawet bez celu i pogadać tak od serca. A może Magda zmieni zdanie? Może ją przekonam, żeby ze mną wróciła do Polski?
Zakochanej kobiecie czasem trudno jest zrozumieć dobre intencje ludzi, którzy się o nią niepokoją i szczerze dobrze życzą. Chyba nie możesz nic zrobić ponad to, co już zrobiłaś. Ewa kiwa głową w zamyśleniu, jakby trochę nieobecna, pogrążona we własnych myślach... Słońce jest już bardzo wysoko, zbliża się pora obiadu, po której animatorki mają przerwę. Po obiedzie Magda zjawia się punktualnie.
*Ewa opowiedziała mi już jak wygląda wasz dzień pracy i że jest to ciężka praca, a nie długie, piękne i niekończące się wakacje, opowiedziała co nią kierowało przyjeżdżając do Egiptu. Chciałbym poznać twoją historię. * Wiesz - odpowiada Magda - ja się zakochałam. Przyjechałam tu na wakacje, odpocząć, a niespodziewanie dla mnie samej spotkałam miłość mojego życia. Wygląda na to, że zamiast spędzenia tutaj tylko wakacji, przeżyję w tym kraju swoje życie.
*Nie boisz się? * Czego?
*Tego, że będziesz musiała żyć jak egipskie kobiety: w domu bez żadnego realizowania się zawodowo, taka gospodyni domowa, wychowywanie dzieci, czekanie codziennie na męża z gorącym obiadem? * Nie! Mój narzeczony skończył szkołę aktorską. Przeprowadził się do Kairu. Tam więcej zarobi, żeby móc założyć i utrzymać rodzinę. Pracuje dla naszej przyszłości. Ufam mu.
*Tak, ale... tyle się czyta o religijnej i kulturowej przepaści, która powoduje, że różnica poglądów między małżonkami jest tak wielka, że nie wróży to wspólnego długiego życia. Na początku ładnie, pięknie, a potem kobieta nie ma nic do powiedzenia, całkowicie musi się podporządkować mężowi. * W moim przypadku tak nie będzie. Egipcjanie są zachwyceni europejską kulturą, sposobem życia, dbają o siebie, lepiej się ubierają, są bardziej europejscy niż się na pierwszy rzut oka wydaje.
*Co cię zafascynowało w tym kraju? * Fascynowała mnie historia Egiptu i chciałam zobaczyć na własne oczy piramidy. Od dziecka marzyłam, aby zostać archeologiem. Kiedy w końcu zobaczyłam piramidy, to się bardzo rozczarowałam. Może nie samymi piramidami, ale tym co zastałam wokół nich: brudne ulice, slumsy i biedę.
Co dalej? Co zamierzasz?
Nic, zostaję, planuję tu założyć rodzinę. I będę szczęśliwa.
Mam nadzieję, że spełnią się twoje marzenia i że obawy Ewy o ciebie okażą się przesadzone.
Jestem pewna, że nie spotka mnie taki sam los jak egipskich kobiet i że będę żyć po europejsku. Nie boję się, ufam mojemu przyszłemu mężowi. Będę szczęśliwa.
Dziękuję za rozmowę. Będę ci kibicować.
Tekst: Witold Sobek autor bloga Wypad na WEEKEND
Więcej tekstów Witolda Sobka można zobaczyć na blogu autora Wypad na WEEKEND.
pw/at