Zamek w Łapalicach. "Policja ani straż miejska nie mogą interweniować"
Słynna niedokończona budowla stolarza z Gdańska dawno nie wzbudzała takiego zainteresowania. Zamek w Łapalicach co weekend odwiedzają setki osób. Turyści tłumnie zwiedzają budowlę nie przestrzegając zasad bezpieczeństwa. Na miejscu regularnie bywa policja, która nie może interweniować.
Zamek w Łapalicach już od wielu lat jest popularną turystyczną atrakcją i ciekawym punktem na mapie Pomorza. Zaczął powstawać jako samowola budowlana pod koniec lat 80. Właścicielem obiektu jest Piotr Kazimierczak, stolarz i rzeźbiarz, którego marzenia o 12 strzelistych wieżach pogrzebała niegdyś decyzja powiatowego inspektora budowlanego o zaniechaniu dalszych prac.
"Miał być dom… W połowie lat 80-ubiegłego wieku, gdański rzeźbiarz i producent mebli otrzymał zgodę na budowę domu, połączonego z pracownią rzeźbiarską w niewielkiej wsi Łapalice na Kaszubach. Niecałe 50 km od Gdańska. Wyobraźnia wzięła górę i z domu powstał zamek" – pisała niecały miesiąc temu na swoim Instagamie podróżniczka Martyna Wojciechowska.
Stolarz od lat już nie dysponuje środkami na jego dalszą rozbudowę. Niedokończone dzieło uważane jest za najmłodszy zamek Europy i największą zmorę lokalnych mieszkańców.
Kiedy kilka lat temu zwiedzałam zamek w Łapalicach, była tam zaledwie garstka ludzi snujących się po dziedzińcu i kilkoro ciekawskich penetrujących zakamarki. W zeszłą niedzielę dźwięk motocyklowych silników przecinał namolnie powietrze, na drodze przed budynkiem unosiły się kłęby kurzu, a nieokrzesany tłum zwiedzających sprawiał, że oczy ze zdziwienia prawie wyskoczyły mi z orbit.
Zamek w Łapalicach - brudno i niebezpiecznie
Rodziny z dziećmi, grupy znajomych, pary i turyści z psami tłoczyli się na terenie zamku. Ludzie spacerowali w najlepsze po niezabezpieczonym terenie, przeciskając się na wąskich schodach i w ciasnych korytarzach. Nikt ze zwiedzających nie miał na twarzy maseczki ochronnej ani nawet nie próbował zachowywać 2-metrowego dystansu. Totalny luz, jakby pandemii nigdy nie było, a oni przyszli z wizytą do lunaparku. Brakowało tylko budek z watą cukrową i hot-dogami.
- Ten zamek jest naprawdę pięknym miejscem z ogromnym potencjałem turystycznym, ale póki co panuje tutaj totalny syf i nie ma żadnych barierek ani zabezpieczeń – mówi pani Joanna, turystka. - Ludzie zabierają na wycieczki całe rodziny z małymi dziećmi, a na miejscu czeka na nich pełno szkła, wulgaryzmy wymalowane sprayem na ścianach i rozkrzyczana młodzież. Gmina mogłaby w końcu podjąć jakieś działania, aby przystosować to miejsce do odwiedzin turystów – dodaje.
Policja pilnuje porządku
Lokalni mieszkańcy od dawna próbują walczyć z ludźmi, którzy parkują samochody wzdłuż prowadzącej do zamku wąskiej uliczki. W razie tragedii, o którą nietrudno na niezabezpieczonym terenie, pogotowie czy straż pożarna nie miałaby szans dojechać na miejsce wypadku. Z niesfornymi turystami regularnie usiłują walczyć patrole policji i straży miejskiej. W weekendy, a szczególnie w niedziele, w okolice zamku wysłane są dodatkowe patrole, które mają pilnować porządku.
- Powinniśmy koncentrować się na przeciwdziałaniu COVID-19, a ogromną ilość czasu poświęcamy na rozwiązywanie problemów z parkowaniem i zaśmieceniem terenu pod zamkiem w Łapalicach, który nie jest nawet obiektem turystycznym, a własnością prywatną – mówi w rozmowie z WP Krzysztof Pawłowski, komendant Straży Miejskiej w Kartuzach. – Przebywanie turystów na terenie prywatnym jest przestępstwem naruszenia miru domowego, ale jeżeli właściciel tego nie zgłasza, to ani policja, ani straż miejska nie mogą interweniować – tłumaczy.
Próbowaliśmy uzyskać od Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Kartuzach informacje na temat przyszłości obiektu i planów związanych z jego ewentualnym zagospodarowaniem bądź przystosowaniem do odwiedzin turystów. Zajmujący się sprawą insp. Zbigniew Szczepanek odmówił jednak komentarza podczas rozmowy telefonicznej i poprosił o skierowanie prośby na oficjalny adres mailowy. Jak dotąd nie otrzymaliśmy odpowiedzi w tej sprawie.
Dalsze losy zamku w Łapalicach
Losy zamku wciąż pozostają wielką niewiadomą, choć pomysłów na jego wykorzystanie nie brakuje. W 2015 r. polskie i zagraniczne media informowały o tym, że niedokończony zamek kupić chcieli m.in. fani przygód Harry'ego Pottera, którzy rozpoczęli nawet zbiórkę pieniędzy.
Właściciel zamku zapowiadał w rozmowie z Piotrem Cackowskim, że zamierza dokończyć budowę dzieła swojego życia, ale zgodnie ze swoją koncepcją. Mówił wówczas o "słodkiej tajemnicy" i zdradził tylko, że wnętrza zamku powinny być niepowtarzalne, zniewalające oraz, że marzy mu się, by zachwycały pięknem i kunsztem wykonania.
- Ten zamek nie powstał z kapelusza. Myślałem o nim od wczesnej młodości. To ma być dzieło mojego życia, a nie jakaś tam budowa hotelu w dwa lata. Ja nie jestem szaleńcem. Wiem, jak potężnych nakładów finansowych wymaga taka inwestycja. Dlatego wybudowałem w Świętym Wojciechu koło Gdańska duży zakład produkcji mebli, żeby zarobić pieniądze na zamek - mówił Piotr Kazimierczyk.
Jak dotąd, od ponad 20 lat nie uzyskano jednak pozwolenia na dokończenie budowy, mimo iż co kilka lat składane są w tej sprawie kolejne dokumenty. Na pytanie o to, czy wiadomo coś o dalszych losach zamku insp. Zbigniew Szczepanek odpowiedział tylko, że wiadomo, ale kluczową sprawą jest udzielenie zezwoleń na realizację prac na terenie budowy.