Zaskakujące dane odnośnie majówki. Nie jest dobrze
Wielkimi krokami zbliża się weekend majowy, który zazwyczaj jest dla Polaków okazją do bliższych oraz dalszych wyjazdów. Po dwóch latach pandemii i zniesieniu obostrzeń w kraju można było się spodziewać rekordowych tłumów w najpopularniejszych miejscach w górach i nad morzem. Okazuje się, że sytuacja wygląda jednak inaczej.
Majówka w tym momencie nie zapowiada się dla polskich hotelarzy najlepiej. Blisko 75 proc. hoteli w kraju ma mniej niż 30 proc. zajętych miejsc na długi weekend majowy - wynika z ankiety Izby Gospodarczej Hotelarstwa Polskiego.
Pierwszy kwartał niekorzystny dla hotelarzy
IGHP wskazała, że marzec był najlepszym miesiącem w pierwszym kwartale br. W co czwartym hotelu frekwencja w marcu nie przekraczała 30 proc., w lutym co trzeci obiekt miał tak niskie obłożenie.
Satysfakcjonujący poziom obłożenia powyżej 50 proc. uzyskało w marcu 40 proc. (w lutym było to 30 proc.), w tym 20 proc. hoteli odnotowało obłożenie powyżej 70 proc. - podano.
Według sekretarza generalnego IGHP Marcina Mączyńskiego dane dotyczące przyjętych rezerwacji na kolejne trzy miesiące nadal powielają niekorzystny schemat poprzednich okresów.
Słabe prognozy na wiosnę: "60 proc. hotelarzy z pesymizmem patrzy w przyszłość"
- Prognozy są słabe i pogarszają się z każdym kolejnym miesiącem. Jedyną korzystniejszą różnicę do poprzednich ankiet stanowi kwiecień, dla którego stan rezerwacji jest lepszy niż miesiąc temu był dla marca - wskazał Mączyński.
Dodał, że nadal dużo, bo ponad połowa hoteli (54 proc.) wskazała na obłożenie poniżej 30 proc. 19 proc. obiektów ma wynajęte 31-40 proc. miejsc, 17 proc. 41-50 proc. rezerwacji, a frekwencję powyżej 50 proc. już tylko 10 proc. hoteli.
- Prognozy na kolejne dwa miesiące są już bardzo słabe: blisko 3/4 hoteli ma rezerwacje poniżej 30 proc. obłożenia - podał.
Jak zauważył, po raz kolejny potwierdza to, że nadal mamy do czynienia ze zjawiskiem tzw. krótkiego okienka rezerwacyjnego, a tradycyjne długi weekend majowy nie skłonił gości do złożenia wczesnych rezerwacji. Jest więc szansa, że Polacy zdecydują się na wyjazd w ostatniej chwili - uzależniając go np. od pogody.
Wskazał, że na powrót popytu na usługi hotelowe do poziomu z lat 2018-19 nie wcześniej niż w roku 2024 wskazała ponad połowa (52 proc.) pytanych hoteli, dość liczna grupa (38 proc.) ankietowanych spodziewa się tego powrotu w 2023 r., a na rok bieżący wskazało niecałe 10 proc.
- 60 proc. hotelarzy z pesymizmem patrzy w przyszłość. Ponad 55 proc. hoteli sygnalizuje problem terminowej spłaty środków z Tarczy PFR 2.0 - powiedział sekretarz generalny IGHP.
Źródło: PAP