Zimowa Polska dla zapracowanych - czyli krótki urlop w nieznanym
Kilka dni dzielących święta i sylwestra mogą być wspaniałym urlopem tylko we dwoje. Nie trzeba jechać daleko i wydawać fortuny. Wystarczy odrobina chęci by odkryć Polskę jakiej nie znacie. Bo zima to nie tylko szusowanie w Szczyrku czy termy w Białce, to także czas aby zobaczyć znane miejsca w innej odsłonie. Zapraszamy na porcję jodu nad morzem, narty biegowe na Mazurach i łyk historii w Płocku.
Hel – początek Polski
Niewielkie miasteczko, a zarazem słynny kurort wieńczący Mierzeję Helską, ma dwie twarze, niczym powieściowy „Doktor Jekyll i pan Hyde”. Jeżeli byliście tam latem, poznaliście tę słynną twarz miasteczka: korki na trasie dojazdowej, tłumy turystów na plaży, kolejki w fokarium i do latarni, brak wolnych miejsc w restauracjach i stoiska z tandetnymi pamiątkami. Aby odkryć drugie, znacznie ciekawsze oblicze Helu, należy się tam wybrać zimą. Odkryjecie wtedy spokojne, urokliwe miasteczko, bez kolejek, hałasu i wiecznego pośpiechu.
Warto wybrać się wtedy do portu – zamiast tłumu turystów spotkacie wtedy tylko rybaków i miłośników ptaków. Aby odkryć zimowe piękno Bałtyku wystarczy lornetka i odrobina cierpliwości. W samym porcie pośród kutrów i setek mew zobaczycie lodówki – urokliwe kaczki, które w Polsce jedynie zimują i to głównie nad morzem. Rzut okiem na zatokę i dostrzeżecie liczne uhle i markaczki, ogorzałki, gągoły, nurogęsi i bielaczki, a może nawet szlachary i edredony – słowem kaczki których nie znacie, bo nie ma ich w śródmiejskich parkach, gdzie krzyżówki żebrzą o chleb. Krótki spacer na plażę nad otwartym morzem i macie szanse na spotkanie z burzykami, które kręcą ewolucje tuż nad falami oraz alkami i alczykami.
Po takim spacerze warto wstąpić do Capitana Morgana – klimatycznego pubu przywodzącego na myśl pirackie tawerny. Można się tu rozgrzać grzanym winem, a także zjeść wyśmienitą rybę lub umówić się na rejs po zimowym Bałtyku. Będąc na Helu grzechem byłoby nie zobaczyć fokarium, zwłaszcza że zimą nie ma tu tłumów turystów. Po drodze odwiedźcie też Muzeum Rybołówstwa i wstąpcie na pyszną rybę w którymś z barów na ulicy Wiejskiej. A to nie koniec atrakcji, bo czeka jeszcze spacer po zimowym lesie jak z bajki i zwiedzanie umocnień. Warto też któregoś dnia wybrać się na zimowy spacer po Starym Mieście w Gdańsku, molo w Sopocie (zimą bez opłat) lub bulwarze i akwarium w Gdyni. Posiadacze samochodów dojadą tu bez korków, niezmotoryzowani mogą skorzystać z szynobusów lub busów prywatnych przewoźników.
Mikołajki – Mazury poza sezonem
Aby zimą rozkoszować się spokojem, ciszą i nieco senną atmosferą, można wybrać się do Mikołajek, które latem są mekką żeglarzy i turystów. Spokojne miasteczko w zimie oferuje tanie kwatery i dobrą kuchnię w kilku całorocznych barach i restauracjach, głównie na rynku i w pobliżu portu. Gdy spadnie śnieg i taflę wody skuje lód, znajdziemy się w świecie jak z bajki. Pobliskie lasy polukrowane szadzią i liczne pagórki obsypane białym puchem zapraszają do spacerów i próbowania swoich sił na nartach biegowych. Doświadczeni narciarze mogą się wybrać w okolice Puszczy Piskiej, gdzie czeka na nich sześć tras o łącznej długości ponad 40 kilometrów. A gdyby zamarzyło wam się poszaleć trochę na stoku, odwiedźcie Mrągowo, gdzie na Górze Czterech Wiatrów czekają trzy wyciągi i pięć dobrze przygotowanych tras o różnym stopniu trudności. To jedna z propozycji, bo zimą w województwie warmińsko-mazurskim szusować po stokach można także w miejscowościach: Ruś, Okrągłe oraz w Gołdapi i Lidzbarku Warmińskim. Na tych, którzy chcą zasmakować białego szaleństwa, czekają liczne szkółki narciarskie i wypożyczalnie sprzętu.
Nie zapominajmy jednak o wodzie, bo miejscowe rzeki zimą rzadko są zlodzone.* Kajaki zimą?* Jak najbardziej! Najlepiej wybrać się do Piszu (rzeka Pisia) lub Rucianego–Nidy (rzeka Nidka), gdzie zaczynają się szlaki kajakowe i działają wypożyczalnie sprzętu wodnego. Wystarczy gorąca herbata w termosie oraz komplet ciepłych, nieprzemakalnych ubrań i możemy niespiesznie płynąc pośród zimowego krajobrazu. O tej porze roku na wodzie nie ma prawie nikogo, więc mamy szanse na bliskie spotkanie z zimorodkiem lub wydrą. Wracając do Mikołajek – to świetna baza wypadowa, chociaż głównie dla zmotoryzowanych. A zapewniam, że w okolicy jest co oglądać – chociażby romantyczna wycieczka do Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie, gdzie daniele i jelenie będą wam jadły z ręki. Miłośnikom militariów polecam wycieczkę do Kwatery Hitlera w Gierłoży oraz zespołu bunkrów w Mamerkach. Na odważnych czeka tajemniczy grobowiec-piramida w Rapie oraz zabytkowe mosty w Stańczykach i Kiepojciach. Z pewnością zachwyci was sanktuarium w Świętej Lipce, a także cerkiew prawosławna i klasztor Starowierców w Wojnowie. A gdy lód skuje tafle jezior, na spragnionych mocnych wrażeń czekają bojery.
Płock – perła Mazowsza
Krótki zimowy urlop to doskonała okazja do poznania większego miasta, które leży nad Wisłą na Mazowszu. Mowa o Płocku, który dla wielu turystów, a nawet mieszkańców Mazowsza, jest swoistą "terra incognita". Zupełnie niesłusznie, bo dawna stolica tego regionu, a zarazem przez niemal 60 lat stolica Polski, ma się czym pochwalić. Z bazą noclegową i restauracjami na każdą kieszeń nie ma tu najmniejszych problemów, niezmotoryzowani docenią dobrze zorganizowaną komunikację miejską i tanie taksówki. Poznawanie miasta proponuję rozpocząć nieco nietypowo, od ogrodu zoologicznego, który jest położony na wiślanej skarpie. Zoo nie jest może duże, ale z pewnością może się podobać. Nowoczesne, duże wybiegi dla drapieżnych kotów, pokaźna woliera dla bielików olbrzymich, pawilon tamaryn i marmozet czy wreszcie pokaźne herpetarium, to tylko niektóre z miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć. Sam teren ogrodu jest bardzo malowniczy, a spoglądając z tarasu widokowego na pobliską Wisłę mamy szansę dostrzec krążącego bielika. Równie urokliwy jest Stary Rynek z ratuszem i licznymi restauracjami w okolicznych kamieniczkach. Miłośnicy piwa powinni zajrzeć do miejscowego Browaru Tumskiego lub którejś z restauracji serwujących piwa rzemieślnicze. Zapewniam, że jest w czym wybierać.
Obowiązkowym punktem zwiedzania jest też spacer ulicą Tumską – czyli malowniczym miejscowym deptakiem i odwiedziny Muzeum Mazowieckiego, z bogatą kolekcją sztuki secesyjnej. Ale nie zapominajmy o Wiśle – długi bulwar nadrzeczny i niewielkie, chociaż malownicze molo, pozwala podziwiać królową naszych rzek z niecodziennej perspektywy. W sezonie działa tu przytulna kawiarnia, poza nim możemy wypatrywać zimujących na rzece gągołów, nurogęsi i bielaczków. Warto wybrać się na dłuższy spacer wokół Zalewu Sobótka, który praktycznie cały rok jest kąpieliskiem, chociaż zimą z jego uroków korzystają jedynie miejscowe morsy. Chociaż kto wie, może i Ty czytelniku odważysz się na kąpiel w zimnej wodzie – zdrowie i duże emocje gwarantowane. Po drodze możemy rzucić okiem na miejscowy ewenement, czyli naturalną Jaskinię Morusa, górującą na wiślanej skarpie oraz pokaźny spichlerz w Radziewiu, po drugiej stronie rzeki. Wreszcie "last but not least" pokaźna Bazylika Katedralna i pobliski zamek książęcy przebudowany na opactwo, a obecnie mieszczący Muzeum Diecezjalne.
To jednak nie wszystko, miłośnikom architektury angielskiej z pewnością do gustu przypadnie Katedra Mariawicka, czyli Świątynia Miłosierdzia i Miłości. Mariawici to bardzo ciekawy nurt katolicki, warto poświęcić mu chwilę uwagi i zapoznać się z tablicami przy świątyni. Wreszcie na deser spacer ulicą Grodzką, którą przed wiekami przechadzali się Książęta Mazowieccy, wszak to najstarszy trakt w mieście. Powyższe atrakcje to zaledwie wierzchołek góry lodowej, bo równie ciekawe są bliższe i dalsze okolice miasta. Wystarczy skorzystać z szynobusu, by odwiedzić Sierpc i tamtejszy skansen, czyli Muzeum Wsi Mazowieckiej, lub wsiąść do busa i odwiedzić Czerwińsk nad Wisłą, z przepięknym kościołem romańskim.