Ten szczyt to marzenie wielu osób. Można tam wejść tylko raz w roku
Jest to najdalej na południe wysunięty punkt naszego kraju i można go legalnie zdobyć od strony polskiej tylko w jednym dniu w ciągu całego roku. Wtedy Bieszczadzki Park Narodowy organizuje specjalne wejście na Opołonek. Ale liczba miejsc na tę wyjątkową wyprawę jest ograniczona.
Choć wielu turystów marzy o dotarciu do Opołonka, najdalej na południe wysuniętego punktu Polski, dostęp do tego miejsca jest mocno ograniczony. Nie prowadzi tam żaden oznakowany szlak turystyczny, a pasmo przebiega przez teren graniczny z Ukrainą i do tego przez obszar ścisłej ochrony przyrodniczej. To przyczyny, dla których na co dzień turyści nie mogą swobodnie wchodzić na Opołonek.
Trasę prowadzącą na szczyt można pokonać od strony polskiej jedynie po uzyskaniu odpowiednich zezwoleń. Wyjątek stanowi 11 listopada, kiedy to Bieszczadzki Park Narodowy umożliwia wejście w ramach zorganizowanej grupy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niezadeptany skrawek Polski. "Można wędrować i nie spotkać ludzi"
Wyjątkowy dzień w Bieszczadach
"W dniu 11 listopada 2025 r. z okazji Święta Niepodległości udostępniony zostanie fragment trasy od umownych źródeł Sanu do szczytu Opołonek. Przejście ma charakter zorganizowany i odbywać się będzie pod opieką pracowników Bieszczadzkiego Parku Narodowego" - informują przedstawiciele BPN na swojej stronie. - "Wzorem lat ubiegłych miejscem zbiórki jest parking w Bukowcu. Po przeliczeniu uczestników nastąpi przejazd własnymi środkami transportu do wiaty i wejście na szlak. Po zdobyciu szczytu tradycyjnie odśpiewamy Hymn Narodowy".
Przygotowania do wyprawy
Wśród turystów krąży legenda, że trasa jest trudna i wymaga dobrej kondycji fizycznej, choć sam szczyt nie jest bardzo wysoki - mierzy zaledwie 1028 m n.p.m. A że stosunkowo niewiele osób tam było, trudno tę tezę zweryfikować. Pytamy więc u źródła, czyli w Bieszczadzkim Parku Narodowym.
- Szlak nie jest trudny, ale tylko do pewnego momentu - mówi w rozmowie z WP dr Przemysław Wasiak, zastępca dyrektora Bieszczadzkiego Parku Narodowego. - Ostatni odcinek jest jednak rzeczywiście wyjątkowo stromy i bardzo śliski. To ostatnie 300 m trasy, gdzie ze względu na fakt, że jest ona nieuczęszczana, zalegają grube warstwy mokrych liści i bardzo trudno się tam wspiąć.
Oczywiście trudność szlaku jest zależna w dużej mierze od warunków pogodowych, jakie będą panować 11 listopada.
- W ubiegłym roku mieliśmy piękną pogodę, świeciło słońce i przejście na Opołonek było przyjemnością - wspomina dyrektor. - Ale dwa lata temu padał śnieg, było bardzo zimno i wiele osób zrezygnowało z wyprawy, obawiając się trudnych warunków w górach.
Symboliczne miejsce
Opołonek to nie tylko geograficzny punkt, ale także symboliczne miejsce dla wielu Polaków. Jego niedostępność przez większość roku dodaje mu tajemniczości i sprawia, że wyprawa tam staje się wyjątkowym przeżyciem. Szczyt przyciąga turystów szukających kontaktu z naturą oraz miłośników geografii i "skrajnych" punktów Polski. To miejsce, w którym naprawdę można poczuć dzikość i pierwotny charakter Bieszczad. Nic więc dziwnego, że ci, którym udało się szczyt zdobyć, traktują tę wyprawę jako coś niezwykłego i ekskluzywnego, o czym świadczą posty w mediach społecznościowych z poprzednich lat.
"Szlak sam w sobie nie jest spektakularny, raczej żmudny. Do Źródeł Sanu przejść można legalnie samemu i to polecam na osobą całodniową wycieczkę. Na Opołonek jednak warto się wybrać, bo to ciekawa opcja dla fanów ciekawostek, fajnych wycieczek i ciekawych miejsc" - pisze na swoim profilu jedna uczestniczek wyprawy z 2023 r. o nicku laura_sadowska_ i podkreśla, że "Widoków to tu nie ma, ale liczy się cel".
Osoby, które marzą o tym, aby zdobyć Opołonek, właśnie teraz powinny zaplanować tę wyprawę i zgłosić chęć udziału na stronie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Rejestracja na wydarzenie rozpocznie się już za kilkanaście dni - odbywać się będzie od 1 do 31 października. W tym czasie należy wypełnić specjalny formularz, który zostanie udostępniony na stronie parku bdpn.gov.pl.
- Wprowadziliśmy po raz pierwszy internetowy formularz, aby trochę uporządkować i jednocześnie wprowadzić limit osób mogących uczestniczyć w wyprawie - wyjaśnia nam Przemysław Wasiak. - Zainteresowanie wejściem na Opołonek z roku na rok rośnie, otrzymujemy wiele zapytań o tę wyprawę i to od przedstawicieli sporych, np. 30-osobowych grup z PTTK, więc stwierdziliśmy, że musimy oszacować, ile osób maksymalnie możemy wpuścić. I wyszło nam, że jesteśmy w stanie bezpiecznie obsłużyć do 150 osób.
Czy więc nie każdy, kto zapragnie wziąć udział w wyprawie 11 listopada, będzie mógł to zrobić? Może się tak zdarzyć, sądząc po liczbie zapytań kierowanych do BdPN, choć dyrektor uspokaja i mówi, że w minionych latach realna liczba uczestników rzadko przekraczała 100 osób, a w latach, gdy pogoda nie dopisywała, była znacznie mniejsza.
Jedno jest pewne: okazja, aby zdobyć najbardziej wysunięty na południe punkt Polski, zdarza się tylko raz w roku. Cała wyprawa - wejście, pobyt na górze oraz zejście - zajmuje około pięciu godzin, choć jak zawsze w górach, bardzo wiele zależy od warunków pogodowych. Jak podkreślają przedstawiciele BdPN, choć na trasie nie ma wytyczonego szlaku, wszyscy podążają jedną trasą i nie ma limitu czasowego na wejście - każdy idzie w swoim tempie.
"Wejście na Opołonek nie jest wydarzeniem w rozumieniu imprezy turystycznej (BPN nie jest organizatorem wydarzenia, a jedynie nadzoruje udostępnienie danego odcinka). Uczestnicy przejścia biorą w nim udział na własną odpowiedzialność i nie podlegają żadnej formie grupowego ubezpieczenia" - podkreślają pracownicy parku.