Cegły, zęby i drut kolczasty, czyli nietypowe pamiątki z wakacji

Zamiast kupować magnesy czy pocztówki z widokiem, turyści coraz częściej, jako pamiątkę z wakacji, zabierają do domu elementy krajobrazu. Na forach internetowych można znaleźć mnóstwo pytań o to, czy wyrwanie kawałka muru berlińskiego jest legalne, a zabranie piasku z plaży na Hawajach grozi konsekwencjami. Sprawdziliśmy, co turyści przywłaszczają sobie, jako pamiątki z urlopu.

Cegły, zęby i drut kolczasty, czyli nietypowe pamiątki z wakacji
Źródło zdjęć: © Mitand73/Shutterstock

07.09.2016 | aktual.: 27.10.2016 08:54

Zamiast kupować magnesy czy pocztówki z widokiem, turyści coraz częściej, jako pamiątkę z wakacji, zabierają do domu elementy krajobrazu. Na forach internetowych można znaleźć mnóstwo pytań o to, czy wyrwanie kawałka muru berlińskiego jest legalne, a zabranie piasku z plaży na Hawajach grozi konsekwencjami. Sprawdziliśmy, co jeszcze przywłaszczają sobie turyści.

Tylko w tym roku przechodnie rozebrali ponad 20 m kw. bruku na placu Pałacowym w Petersburgu. Co roku z samego centrum miasta znika 12 tys. sztuk kostki, czasami pamiątka okazuje się za ciężka i zostaje wyrzucona jeszcze na placu.
- Specjaliści zakładu drogowego regularnie ją uzupełniają - informują urzędnicy miejscy. Zdaniem agencji RIA-Nowosti, turyści odwiedzający dawną stolicę Rosji zabierają te nietypowe pamiątki, wierząc, że kostka jest historyczna i zdobi plac od czasów Katarzyny II. Tymczasem bruk z diabazu i granitu leży tam raptem od 1977 roku, kiedy to zastąpił asfalt wylany w 1932 roku. Pierwotnie główny plac miejski był utwardzony kocimi łbami.

Od lat władze Sardynii narzekają na turystów, którzy z wyspy wywożą piasek, muszelki i kamienie. Na portalach społecznościowych prowadzona jest nawet kampania w obronie ogołacanych plaż. W trakcie jednego sezonu letniego na lotnisku w Cagliari służby celne potrafią odebrać turystom aż pięć ton piasku. W lipcu br. zatrzymały mężczyznę, który za próbę przewiezienia trzech butelek piasku został ukarany grzywną w wysokości 3 tys. euro.

Wielu turystów z wyprawy na Islandię próbuje przywieźć fragmenty skał wulkanicznych. Z portugalskich miast zabierają zdobiące ściany płytki _ azulejos _. Z kolei w stolicy Niemiec upodobali sobie słynny mur berliński.
- Martwię się, że te fragmenty sprzedawane w sklepach to podróby, dlatego wolę oderwać sobie kawałek i mieć pewność, że mam w domu oryginał - czytamy na jednym z forów.
Turyści chętnie odrywają też szklane fragmenty mozaiki zdobiącej instalację artystyczną w Jafie, dzielnicy Tel Awiwu.

Przykładów nietypowych pamiątek nie trzeba szukać tak daleko. Turyści odwiedzający muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu zabierają do domu niewielkie kawałki drutu kolczastego. Z kolei z Juraparku w Krasiejowie wywożą zęby wyrwane dinozaurom. Żarówki czy kraty, ważące ponad 200 kg, ukradzione z bunkrów Pętli Boryszyńskiej, to także przykry standard.

Na świecie zdarzały się też naprawdę dziwne przypadki "pamiątek". W Australii brytyjscy turyści ukradli pingwina z oceanarium. Przyznali się do winy i zostali ukarani grzywną w wysokości tysiąca dolarów australijskich każdy. Ciekawy przykład odnotowano też w Ping’anzhuang (Chiny), gdzie dzieciństwo spędził pisarz Mo Yan, uhonorowany Literacką Nagrodą Nobla. Turyści wyrywali rzodkiewki z przydomowego ogródka, a gdy te się skończyły, zabierali cegły.

Ilona Raczyńska/PAP/wg

Źródło artykułu:WP Turystyka
Zobacz także
Komentarze (11)