Szokujące zwyczaje na świecie - przymusowe narzeczone
W niektórych miejscach świata, np. w Kirgistanie czy Kazachstanie, nadal praktykowany jest zwyczaj porywania kobiet, aby poślubić je wbrew ich woli. Natomiast w jednym z należących do Unii Europejskiej krajów, jakim jest Bułgaria, znajduje się jedyny w swoim rodzaju targ, na którym handluje się dziewictwem kobiet. Jedno i drugie po prostu szokuje.
21.01.2015 | aktual.: 22.01.2015 15:47
Uprowadzona bez miłości
"Żadne małżeństwo nie może zostać zawarte bez dobrowolnej i obopólnej zgody pary" - mówi art. 36, pkt 5 Konstytucji Republiki Kirgiskiej. To jasne sformułowanie dotyczy przymusowego małżeństwa - sytuacji mającej miejsce, gdy mężczyzna uprowadza kobietę, która dobrowolnie nie chcą go poślubić, lub której rodzina sprzeciwia się związkowi. I mimo że od 2012 roku jest to w tym kraju przestępstwem zagrożonym karą do siedmiu lat pozbawienia wolności, porywanie kobiet jest wciąż żywą _ tradycją _.
W sumie co piąte małżeństwo w Kirgistanie jest zawierane "na siłę". Liczby, jakie podaje Centrum dla Kobiet w Bishkek, przerażają. Stowarzyszenie informuje, że rocznie w Kirgistanie uprowadza się 11800 dziewcząt, a około 2000 z nich zostaje zgwałconych. Natomiast obrońcy praw człowieka szacują, że od 30 do 50 proc. małżeństw zawieranych w tym państwie poprzedzonych jest porwaniem.
Kiedy Kirgiz decyduje się na małżeństwo, kobietę, którą wybrał, po prostu porywa. Wynajmuje auto i w towarzystwie kilku przyjaciół uprowadza wybrankę z ulicy czy z biura, zawożąc ją do swojego domu. Dziewczyna często go nie zna. Mimo wysokich kar, jakie przewiduje prawo, większość porywaczy pozostaje bezkarnymi. Świadkowie i ofiary rzadko informują policję, a wymiar sprawiedliwości niechętnie karze sprawców takich przestępstw. Zaledwie jedna na 700 porwanych dziewcząt wnosi pozew przeciwko porywaczom. Większość, czyli zwykle dziewczęta między 13 a 20 rokiem życia, godzą się ze swoim losem, bojąc się społecznego potępienia.
Śmierć za dziewicę
- Rozumiem, że ta prastara tradycja, związana z porwaniem przyszłej panny młodej, jest wciąż praktykowana. Jednakże pewne zachowania tylko wtedy są tradycją, kiedy obie strony się na nią zgadzają - Irina Karamushkina z Partii Socjaldemokratycznej w Kazachstanie. Ten silnie zakorzeniony i wciąż praktykowany w niektórych krajach zwyczaj można faktycznie nazwać prastarym. Był on popularny w starożytnej Grecji, a później w imperium osmańskim. Znano go także w Polsce. Kojarzymy porwanie Heleny Kurcewiczówny przez Bohuna z "Ogniem i Mieczem" czy Azję Tuhajbejowicza, który uprowadza Basię w "Panu Wołodyjowskim". _ Raptus puellae _, czyli porwanie dziewicy, nie zawsze było dokonywane przemocą, bez zgody ukochanej. Bywało jednak, że kawaler używał siły, grabił majątek i uprowadzał pannę. Zachowanie takie w Polsce szlacheckiej uznawano za zbrodnię, która karana była śmiercią.
Dziś nie tylko w Kirgistanie mężczyźni zdobywają żony przemocą. Uprowadzenia narzeczonych nadal praktykowane są w Kazachstanie. Plaga porwań panien młodych zalewa też Czeczenię. _ Associated Press _ już kilka lat temu podało, że są one częścią tradycji kaukaskiej i stały się w ostatnich latach znów popularne w Czeczenii.
Od tego typu porwań nie jest wolna również część państw Afryki. _ Thwala _, czyli uprowadzenie przyszłej panny młodej to zwyczaj wciąż praktykowany na południu RPA. W świadomości wielu mężczyzn uprowadzenie upatrzonej na żonę dziewczyny nie jest przestępstwem, ale naturalnym porządkiem rzeczy.
*Porwane dzieci *
Organizacja Amnesty International bije na alarm, zwracając uwagę na małżeństwa zawierane z porwanymi dziewczynkami i handel nieletnimi. W raporcie Biura Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości (UNODC) dotyczącym lat 2010-2013 czytamy, że co trzecia ofiara handlu ludźmi jest dzieckiem, a dwie trzecie dziecięcych ofiar to dziewczynki.
*W środku Europy *
Również wśród Romów wciąż obowiązuje zasada aranżowania małżeństw, porywania panny młodej oraz wypłaty okupu za nią. Wśród polskich przedstawicieli tej społeczności istniał niegdyś zwyczaj kupowania żony, który zanikł po II wojnie światowej. Są jednak wciąż w Europie kraje, w których obecnie, w XXI wieku, niektóre tradycje szokują.
W Bułgarii romska społeczność Kalajdżów nadal handluje pannami na wydaniu. Raz do roku, w dniu poprzedzającym Wielki Post, zjeżdżają się do miejscowości Stara Zagora. Na tamtejszym targu ojcowie wystawiają na sprzedaż cnotę swoich córek. Handlują "żywym towarem" w wieku 13-20 lat. To jedna z nielicznych europejskich społeczności, które wciąż praktykują takie zwyczaje.
Rodzice dziewcząt prowadzą skomplikowane negocjacje dotyczące cen panien na wydaniu. Pertraktacje te tradycyjnie kończą się małżeństwem. Dziewictwo we wszystkich społecznościach patriarchalnych jest wysoko cenione. Za dziewczynę trzeba więc słono zapłacić. W zależności od jej wyglądu to koszt od 7,5 do 11,3 tys. dolarów. Prawdziwa piękność może być wyceniona nawet na cztery razy tyle. Nawet podstawowa kwota znacznie przewyższa wartość średniego rocznego wynagrodzenia w Bułgarii. Pieniądze zasilają kasę rodziców kobiety.
- Mężczyzna nie kupuje sobie żony, ale jej dziewictwo - wyjaśnia w _ The New York Times _ Wełko Krustiew, etnograf z Bułgarskiej Akademii Nauk. A co z dziewczynami? Zdarzają się tragiczne historie zakończone samobójstwami bitych, nieszczęśliwych, sprzedanych młodych kobiet.
Sprawa targu kobiet w środku Europy znana jest władzom, jednak nikt z tym nic nie robi. Dlaczego? Oficjalnie nikt nie zgłasza przestępstwa i nikt do niczego się nie przyznaje. Jak na tę kwestię patrzą sami zainteresowani? Z badań przeprowadzonych w 2007 r. przez pozarządową bułgarską organizację Amalipe wynika, że kupowanie panny młodej popiera 18 proc. Romów, 69 proc. odrzuca ten zwyczaj.
Tekst: Marta Legieć/udm/if