Trwa ładowanie...

8 godzin nagrań listów miłosnych z lat 90. Muzeum Emigracji poszukuje ich autora

To może być historia, jak z filmu. Do Gdyńskiego Muzeum Emigracji trafiły kasety magnetofonowe z nagraniem listów miłosnych wysłanych przez Polaka mieszkającego w Australii do kobiety z Wrocławia. Teraz placówka poszukuje autora nagrań i adresatki.

8 godzin nagrań listów miłosnych z lat 90. Muzeum Emigracji poszukuje ich autoraŹródło: Shutterstock.com, fot: Mongkol Foto
dc6uf9c
dc6uf9c

Taśmy zostały znalezione w podwórku pomiędzy ul. Świętego Wincentego i Jagiellończyka, obok budynku Ekocentrum we Wrocławiu. - Niezwykły zbieg okoliczności sprawił, że kasety znalazła osoba zawodowo zajmującą się montażem dźwięku i postanowiła sprawdzić ich zawartość, po czym skontaktowała się z Archiwum Emigranta w Muzeum Emigracji w Gdyni - mówi Marek Ścibior specjalista ds. PR i promocji Muzeum Emigracji. - To unikatowy zapis życia emigranta.

Taśmy zawierają 8 godzin nagrań, a dzięki datom umieszczonym na kasetach wiadomo, że korespondencja pochodzi z 1993 roku. Anonimowy nadawca wysyłał je przez kilka miesięcy do Joli, bliskiej jego sercu kobiety. Z nagrań wynika, że poznali się krótko przed jego wyjazdem do Australii.

Z nagrań muzealnicy dowiedzieli się, że mężczyzna zmaga się ze swoimi codziennymi problemami i zdany jest na emocjonalną rozłąkę. Poza kasetami utrzymywał też stałą korespondencję listową oraz dzwonił często do ukochanej, mimo, że opłaty telefoniczne za połączenia międzynarodowe były dla niego wysokie. Obydwoje mieli ze swoich poprzednich związków dzieci: on córkę, ona syna. Autor mieszkał w okolicach Perth. Do Australii wyjechał na początku lat 80.

dc6uf9c

"Mówiąc, piszę do Ciebie, choć dzieli nas 9 843 840 minut" - zaczyna jedno z nagrań. Te liczby to nie przypadek. Do jego hobby należało rysowanie biorytmów - wyliczył więc dokładnie, że 18 lat, które ich dzieliło, to tyle minut. Chciał ustalić, jak wiele - mimo fizycznej rozłąki - łączyło ich. "Nasz biorytm fizyczny wygląda w ten sposób, że wspólnie jesteśmy na górze i na dole. Trzymamy się za ręce i idziemy w górę przez 11,5 dnia, a później w dół przez 11,5 dnia. Zgodność naszego biorytmu fizycznego wynosi 91proc. (…) Kiedy wchodzimy w cykl minusowy, wiemy, że musimy sobie pomagać, nie wchodzić w drogę, nie szukać zaczepek, kochanie, nie dyskutować…"

Zobacz też: Idealna potrawa dla zakochanych.

Wyliczył, że łączna zgodność wszystkich biorytmów: fizycznego, emocjonalnego i intelektualnego wynosi 81proc. "Nikt nie ma takiego wysokiego wskaźnika jak nasz. Najlepszy ma Rod Steward i Rachel Hunter - 78 proc. [odwoływał się do artykułu prasowego]. Idziemy zgodnie. Ta zgoda nasza, to nie jest lekarstwo na problemy dwojga ludzi. Niemniej, załóżmy że jeśli serca pulsują w tym samym rytmie, a równie mózgi i serca, to może jest to sprawa istotna w pożyciu dwojga ludzi".

Autor po powrocie do Polski planował otworzyć pracownię witraży. Nie wiadomo czy to zrobił i czy kiedykolwiek spotkał się z Jolą. Muzeum prosi o kontakt osoby, które mogą wiedzieć, kim byli nadawca lub adresatka taśm. Można to zrobić mailowo - archiwum@muzeumemigracji.pl lub telefonicznie - (58) 670 41 75.

dc6uf9c
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dc6uf9c