Awantura na parkingu przy Morskim Oku. TPN wycenił straty
Na parkingu Tatrzańskiego Parku Narodowego na Palenicy Białczańskiej doszło do nieprzyjemnego incydentu. TPN przekazuje, że pracownik obsługi parkingu był obrażany, popychany, kopany i szarpany. Park wycenił straty oraz wydał apel do turystów, a sprawą zajmuje się policja.
Do zaskakujących scen doszło na parkingu na Palenicy Białczańskiej, czyli miejscu, gdzie rozpoczyna się najpopularniejszy w Tatrach szlak, prowadzący na Morskie Oko.
Awantura na parkingu
Dantejskie sceny miały miejsce 1 czerwca, ale TPN dopiero teraz zdradził wszystkie szczegóły za pośrednictwem swojej strony internetowej. Wówczas kierowcom, którzy czekali na wjazd na parking, puściły nerwy. Turyści mimo znaku na rondzie na Łysej Polanie informującego o braku wolnych miejsc na Palenicy Białczańskiej, ominęli sznur aut i podjechali pod zamknięty szlaban.
"Na miejscu turyści otrzymali informację, że o tej godzinie (11.30-12.00) zgodnie z punktem 3. zasad znajdujących się na zakupionym bilecie mogą zaparkować już tylko na Łysej Polanie, gdzie czeka na nich miejsce. Turyści, w tym osoby, które w ogóle nie posiadały biletów na parking TPN, wykłócali się z obsługą parkingu i zdewastowali urządzenia systemu parkingowego, w tym kamery czytające numery rejestracyjne pojazdów, czujniki wjazdowe oraz szlabany" - czytamy we wpisie TPN na Facebooku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polacy dokupują na potęgę. "Przebiło już się do świadomości"
"Pracownik obsługi parkingu był obrażany, popychany, kopany i szarpany. Doszło także do prób wjazdu przez bramkę wyjazdową i najeżdżania samochodem na pracownika" - podają dalej. Nagranie tego zajścia, w którym słychać krzyki i dźwięki klaksonów, opublikowano z kolei na Facebooku "Tygodnika Podhalańskiego".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Konsekwencje awantury
TPN poinformował o zgłoszeniu incydentu do Komisariatu Policji w Bukowinie Tatrzańskiej i dostarczył funkcjonariuszom nagrania z monitoringu. Wyceniono także szkody. "Koszt naprawy uszkodzonego systemu parkingowego wyniósł blisko 3 tys. zł; powinien on zostać pokryty przez sprawców incydentu" - poinformowano.
Korzystając z okazji, pracownicy parku zaapelowali do wszystkich turystów o przestrzeganie zasad, panujących na parkingach TPN. "Naszym priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa oraz komfortu wszystkim odwiedzającym oraz pracownikom" - podsumowano.
Rzecznik zakopiańskiej policji asp. sztab. Roman Wieczorek potwierdził, że policja prowadzi czynności w sprawie o wykroczenie dotyczące spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a po uzupełnieniu dokumentacji przez TPN w sprawie ścigania sprawcy. Czynności będą prowadzone również w sprawie przestępstwa uszkodzenie mienia. - Sprawa może jeszcze ewoluować - przyznał asp. sztab. Wieczorek.
Funkcjonariusz powiedział, że kobieta kierująca samochodem, mimo braku wolnych miejsc parkingowych, usiłowała wjechać na parking. Jadąc bardzo blisko parkingowego, uderzyła w jego nogi. - Wielokrotnie była informowana, że widoczne wolne miejsca są zarezerwowane dla osób, które wykupiły wcześniej bilety przez internet. Na szczęście nic poważnego parkingowemu się nie stało, niemniej działaniem kierującej miało dojść do uszkodzenia systemu monitoringu i bram wjazdowych na plac parkingowy. Wezwany na miejsce patrol nie zastał już opisywanego samochodu ani kobiety - relacjonował rzecznik policji.
Źródło: TPN/"Tygodnik Podhalański"/PAP