Brugia ma dość turystów. "Nie chcemy stać się Disneylandem"
Nazywane jest flamandzką Wenecją, a centrum miasta wpisane jest na listę UNESCO. Nic dziwnego, że turyści lgną tu, by podziwiać to jedno z najpiękniejszych miast w Europie. Wkrótce jednak może to nie być takie proste.
Malownicze belgijskie miasto w ubiegłym roku odwiedziło ponad 8 mln turystów. To wzrost o 900 tys. w porównaniu do 2017 r. Aż 6 milionów z nich stanowili turyści jednodniowi, którzy spędzili w Brugii zaledwie 2-3 godziny.
- Musimy dążyć do wysokiej jakości turystyki, ludzi, którzy zostają tutaj na kilka dni - powiedział Dirk De Fauw, burmistrz Brugii.
Dlatego podjęto kroki, które mają ograniczyć napływ jednodniowych przybyszów. - Musimy bardziej kontrolować napływ turystów, jeśli nie chcemy stać się Disneylandem - powiedział De Fauw. - Bo bywa, że w centrum jest ich nawet trzy razy więcej niż mieszkańców.
Przedstawiono konkretne działania, które mają temu pomóc. Brugia nie będzie już reklamować ani promować wycieczek do miasta. Zostanie również zmniejszona liczba wycieczkowców cumujących w porcie Zeebrugge. Obecnie port może przyjąć w jednym czasie pięć statków, ale ta liczba ma zostać ograniczona do dwóch.
Brugia przestanie się też reklamować w innych belgijskich miastach i wszelkich innych miejscach. Włodarze Brugii chcą również we współpracy z flamandzkim rządem wprowadzić nowe prawo, które pozwoli blokować i ograniczyć masowy rozwój sklepów z pamiątkami w ścisłym centrum miasta.
Źródło: radiozet.pl / tvn24bis.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl