Trwa ładowanie...

Brytyjczyk napisał książkę o życiu w Polsce. "Nie od razu pokochałem ten kraj"

Brytyjski pisarz i podróżnik Ben Aitken spędził rok w Polsce. Swoje wrażenia z pobytu w naszym kraju opisał w książce. Co zapamiętał najbardziej? Długość i intensywność polskiego wesela, sto sposobów na surówkę z białej kapusty, kupowanie spodni na kilogramy, pomnik papieża na każdym rogu, zbieranie grzybów jesienią, dzień przeznaczony na jedzenie pączków oraz... skłonność do kiszenia wszystkiego, co się da.

Brytyjskiego pisarza urzekły kolorowe kamienice na ryku jednego z polskich miastBrytyjskiego pisarza urzekły kolorowe kamienice na ryku jednego z polskich miastŹródło: Adobe Stock, fot: Tomasz Warszewski
d3qxltk
d3qxltk

- Zdecydowałem się na przyjazd do Polski w 2016 roku, na kilka miesięcy przed referendum w sprawie brexitu – wspomina Ben Aitken w rozmowie z "The Guardian". - Pomyślałem, że skorzystam, zanim nieodwracalnie utracę moją wolność zarabiania minimalnej płacy w jednym z dwudziestu kilku państw. Byłem też ciekawy, co zostawiają za sobą Polacy emigrujący do Wielkiej Brytanii. Muszę przyznać, że nie od razu pokochałem ten kraj. Było na to za zimno. Przy -4 stopniach naprawdę nie jest łatwo kochać.

Książka Aitkena ("Sklep z frytkami w Poznaniu. Mój nieprawdopodobny rok w Polsce" - tak brzmi tytuł w dosłownym tłumaczeniu) pełna jest zabawnych opisów zderzenia Brytyjczyka z polską kulturą i obyczajami. Momentami jest to jednak gorzka historia o trudzie pracy, uprzedzeniach i niezrozumieniu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Halo Polacy". Polki traktują tam jak boginie. "Tu jest całkowicie inny typ kobiety"

- Wsiadając do autobusu przed poznańskim lotniskiem, podzieliłem się z kierowcą jedynym zwrotem, jaki opanowałem podczas podróży z lotniska w Luton: "Kocham cię. Kocham cię" - wspomina pisarz. - Odpowiedzią kierowcy było dziwne uniesienie brwi, potrząśnięcie głową i wprowadzenie mnie do środka. To był dobry początek. Kierowca zawiózł mnie na poznańską starówkę. Tam od razu wzbudziły mój zachwyt kolorowe fasady budynków, misternie wykończone szczyty kamienic, piękny rynek główny. W ciągu godziny byłem już w knajpie Dragon, degustując śliwowicę i pierogi. W ciągu tygodnia dzieliłem mieszkanie z inżynierem Jędrzejem. W ciągu miesiąca miałem pracę w sklepie z rybami i frytkami. I w ciągu sześciu tygodni byłem zakochany.

d3qxltk

Polskie Hollywood i pomorska riwiera

Anglik każdy wolny od pracy dzień wykorzystywał na to, aby podróżować po Polsce. Był w Gdańsku i na "polskiej riwierze", pojechał do Warszawy, odwiedził krainę mazurskich jezior, był także we Wrocławiu, w górach oraz jak pisze "w polskim Hollywood", czyli w Łodzi.

O Łodzi Ben Aitken mówi, że to polskie Hollywood Adobe Stock
O Łodzi Ben Aitken mówi, że to polskie HollywoodŹródło: Adobe Stock, fot: Tomasz Warszewski

Podobały mu się miasta i miasteczka – Szczecin, Białystok, Katowice, nawet przemysłowy Bytom na Górnym Śląsku.

d3qxltk

- Te miejsca nie znajdują się w czołówce turystycznych list przebojów. Są to polskie odpowiedniki Bradford, Wrexham, East Kilbride i Carrickfergus – podsumowuje Aitken. - Mogą nie mieć charakterystycznych punktów, dzielnic wyglądających jak widokówki ani ogromnej liczby obserwujących na Instagramie, ale mają tę zaletę, że są cudownie normalne. Te miejsca nie pozują - po prostu żyją własnym życiem.

Staromodne przedziały na kolei

Pisarz podróżował dużo pociągami. Oto, jak opisuje to doświadczenie:

"Wiele polskich pociągów ma staromodne przedziały, mieszczące po sześć osób - po trzy na każdej ławce, skierowane twarzami do siebie. Atmosfera w takim przedziale bywa naprawdę napięta, bo choć przeciętny Polak traktuje gościa w swoim domu jak Boga, to nie będzie miał też nic przeciwko siedzeniu naprzeciwko człowieka przez sześć godzin bez jednego nawet słowa. Ale atmosfera w tych staromodnych przedziałach może być również lekka i swobodna, zwłaszcza jeśli jesteś gotów zacząć od powiedzenia czegoś głupiego, na przykład: kocham cię".

d3qxltk

Chwile grozy z powodu pierogów

Anglik wspomina także chwile grozy, które u nas przeżył. Na przykład spotkanie z barmanem o imieniu Ziggy, który omal go nie udusił, ponieważ usłyszał, jak Aitken krytykuje polskie pierogi. Albo kontakty z hodowcą bydła, który uparł się, że podwiezie go swoim samochodem z ośrodka narciarskiego w Karpaczu do domu, ale po drodze zawiózł go jeszcze na obiad do swojej babci gdzieś na trasie – i nie było szansy na odmowę - a następnie zaproponował pracę przy dojeniu krów w gospodarstwie przy granicy z obwodem kaliningradzkim.

Książka Bena Aitkena została przetłumaczona na język polski i można ją kupić pod tytułem "Anglik w Poznaniu. Mój nieprawdopodobny rok w Polsce". Wydawnictwo tak promuje tę pozycję: "Ostrzeżenie: w środku znajdziesz opowieść o nietypowym imigrancie, niedoceniany kraj, burzliwy romans, kilka obalonych stereotypów, śladową ilość błyskotliwych przemyśleń, tuzin zakonnic i referendum".

Materiał na podstawie The Guardian

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d3qxltk
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3qxltk