Chińczycy są najgorszymi turystami na świecie
Niszczenie zabytków, oszustwa, a nawet załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscach publicznych – to typowe zachowania chińskich turystów, którzy coraz częściej podróżują po całym świecie – informuje agencja Reuters. Doszło do tego, że nawet sami Chińczycy wstydzą się skandalicznego zachowania swoich rodaków. Czy mieszkańcy Państwa Środka nie mają wstydu?
Fałszywi małżonkowie i inne przypadki
Wyjeżdżając w podróż poślubną, turysta może liczyć na specjalne traktowanie w hotelu, a czasami także na zniżki dla nowożeńców. Wśród chińskich turystów coraz częściej zdarzają się oszustwa związane z fałszowaniem aktów ślubu – wszystko po to, by zapewnić sobie jak najtańszy pobyt. Do takich przekrętów dochodzi m.in. na Malediwach, a niektóre chińskie biura podróży oferują pomoc w przygotowaniu sfingowanych dokumentów – wszystko po to, by naciągnąć ośrodki wczasowe. Innym problemem jest notoryczne łamanie przepisów drogowych, np. przechodzenie na czerwonym świetle i tłumaczenie się, że nie zna się przepisów obowiązujących w danym kraju. Jeśli dodamy do tego głośne zachowanie czy brak respektowania kolejek, to wyłania nam się dość przerażający obraz chińskiego podróżnika.
Czytaj także: Najbogatsi turyści na świecie - oni wydają najwięcej!
Niszczenie wszystkiego, co popadnie
Wandalizm to kolejna cecha, którą mogą „poszczycić się” chińscy turyści. Kilka dni temu obiegła świat informacja o skandalicznym zachowaniu nastolatka, który wyrył na ścianie świątyni w Luksorze napis "Ding Jinhao tu był". To nie jest odosobniony przypadek – ten po prostu został nagłośniony. Okazuje się jednak, że ofiarą chińskich wandali padają nie tylko bezcenne zabytki, ale i rośliny. W parku botanicznym w Taitung City (Tajwan) zostało zniszczonych ponad 30 agaw, bo chińscy turyści uznali ich liście za idealne miejsce na zostawienie różnego rodzaju wiadomości – miłosnych wyznań czy słynnego „tu byłem”. Kustosz parku powiedział, że to głównie goście z Chin wyrządzają szkody roślinom. Z kolei opiekun jednej z wycieczek stwierdził, że jest to spisek i oczernienie chińskich turystów.
Za daleko do toalety
Szczytem wszystkiego jest jednak publiczne załatwianie potrzeb fizjologicznych w takich miejscach jak metro, lotnisko czy sklep, nawet gdy toaleta jest o kilka kroków dalej. Matki nie mają oporów, by małe dzieci załatwiały się na gazetach, a czasem bezpośrednio na peronach czy w rogach wagonów metra. Nawet starsze dzieci sikają gdzie popadnie, a towarzyszący im rodzice nie tylko im tego nie zabraniają, ale i instruują, jak mają to robić. Dzieje się to wszystko przy milczącej aprobacie współpasażerów, a smród i bałagan w chińskich środkach komunikacji publicznej stał się niemal przysłowiowy. Doszło do tego, że w metrze w *Hongkongu *umieszczono dodatkowe znaki zakazujące publicznego wypróżniania się. Sami Chińczycy wstydzą się za swoich rodaków, a skandaliczne zachowanie jest tłumaczone brakami w wychowaniu czy nieznajomością kultury innych krajów.
Z czym do ludzi?!
Mieszkańcy Hongkongu, przyzwyczajeni do porządków wprowadzonych przez Brytyjczyków, za budzące obrzydzenie zachowanie obwiniają mieszkańców Chin. Od czasu ponownego ustanowienia miasta częścią Państwa Środka (1997 rok) stanowią oni tam istną plagę. Mają za nic nie tylko wszechobecne znaki zakazujące śmiecenia, plucia, a ostatnio defekacji, ale i podstawowe maniery.
Po zajściu w Luksorze, rzecznik chińskiego Ministra Spraw Zagranicznych, Hong Lei, powiedział:
„W ostatnich latach coraz więcej chińskich turystów decyduje się na podróże zagraniczne. Mamy nadzieję, że wzmożona turystyka poprawi nasze stosunki z innymi krajami i przyczyni się do umocnienia przyjaźni między narodami, a chińscy turyści będą dobrze się zachowywać i przestrzegać zasad obowiązujący w krajach, które odwiedzają.” Głos w sprawie chińskich turystów zabrał nawet wicepremier Wang Yang, który stwierdził, że niecywilizowane zachowanie obywateli Chin podróżujących po świecie rzutuje na wizerunek całego państwa.
Podręcznik dobrych manier dla milionów
Na stronach rządowych pojawiły się wskazówki dotyczące właściwego zachowania dla podróżujących za granicę. Znajdują się tam uwagi nt. ubierania się, stania w kolejkach, korzystania z metra czy awanturowania się. Czy taki „podręcznik dobrych manier” odniesie oczekiwany skutek? W 2012 roku za granicę wyjechało ponad 83 miliony Chińczyków, którzy w sumie wydali na podróże niemal 120 miliardów dolarów. Jest to, według Światowej Organizacji Turystyki, absolutny rekord świata. Szacuje się, że do 2020 roku około 200 milionów Chińczyków każdego roku będzie wyjeżdżać na zagraniczne wakacje. Taka liczba „niecywilzowanych” turystów może przerazić każdego.
Będzie lepiej?
W przeszłości z podobną krytyką spotykali się turyści z USA, Japonii czy Tajwanu, którzy kilkanaście lat temu zaczęli zalewać Europę. W krajach popularnych wśród polskich turystów fatalną opinią cieszą się Rosjanie, których zachowanie może zepsuć niejeden urlop. Czy podróże kształcą? Patrząc na zachowanie mieszkańców Państwa Środka można mieć poważne wątpliwości.
at/if