Chiny - podręcznik dla nieokrzesanych turystów
Według danych Światowej Organizacji Turystyki, podczas wakacji w 2012 roku najwięcej wydali Chińczycy. Niestety, w ciągu ostatniej dekady dali się poznać światu także jako niegrzeczni, głośni, skorzy do awantur i nieprzestrzegający przepisów. W związku z tym Chińska Organizacja Turystyczna opublikowała poradnik dla chińskich turystów wyjeżdżających za granicę.
Wydanie takiej publikacji nie jest niczym dziwnym, zważywszy na to, że Chińczycy swoim zachowaniem zapracowali sobie na miano najgorszych turystów na świecie. Ten specyficzny podręcznik etykiety zawiera szczegółowe wytyczne, gdzie i jak należy się zachowywać, by nie wzbudzać zgorszenia czy zażenowania.
Po pierwsze – nie sikać publicznie
Na 64 stronach "Przewodnika dla Cywilizowanego Turysty" znajdziemy wyliczone punkt po punkcie właściwe i niewłaściwe zachowania, a wszystko jest wyjaśnione za pomocą rysunków. Zaprezentowane są mniej lub bardziej prawdopodobne sytuacje opatrzone odpowiednim komentarzem. Czego w takim razie nie powinien robić chiński turysta za granicą? Przede wszystkim nie wyzywać obcokrajowców, sikać do basenów czy pluć na ulicy, załatwiać potrzeb fizjologicznych w miejscach publicznych albo zostawiać odcisków stóp na toalecie. Do typowych zachowań obywateli Państwa Środka należy również suszenie chusteczek do nosa na kloszach lampek nocnych czy publiczne dłubanie w nosie albo w ustach i to również jest wyraźnie zaznaczone w przewodniku.
Po drugie – przycinaj włosy w nosie
Kolejnym zaleceniem, którego powinni przestrzegać chińscy turyści jest przycinanie włosów w nosie. Inne uwagi są bardziej rozsądne – nie wolno zabierać z hoteli sztućców, poduszek, a z samolotów – kamizelek bezpieczeństwa. Jednak najciekawszą częścią poradnika jest zestaw wskazówek związanych z podróżami do konkretnych krajów. Zatem w Hiszpanii kobiety zawsze powinny nosić kolczyki (bo bez nich uznawane są za nagie), a w Niemczech nie powinno się pstrykać palcami na kelnerów. W krajach islamskich do złego tonu należy rozmowa o wieprzowinie, w Tajlandii – o rodzinie królewskiej, a w Iranie o oczach niemowlęcia. W Wielkiej Brytanii nie wypada pytać o to, czy ktoś już coś jadł albo dokąd idzie. W Indiach natomiast nie wolno dotykać czyjejś głowy, a na Węgrzech… tłuc luster. Chińskim podróżnym zaleca się również ostrożniejsze wyrażanie się w swoim języku, kiedy przebywają za granicą. Okazuje się, że coraz więcej ludzi mówi po chińsku, zatem nie należy obrażać tubylców mając nadzieję, że tego nie zrozumieją.
*Wybryki za granicą *
Sława chińskich turystów wyszła już dawno poza Azję. Ich wyczyny tak zirytowały Francuzów, że obok paryskiego Luwru ustawiono znak informujący po chińsku o zakazie załatwiania potrzeb fizjologicznych na terenie otaczającym muzeum. Zakazu nie obwieszczono w żadnym innym języku, co świadczy o fatalnej reputacji, jakiej dorobili się chińscy turyści odwiedzający obce kraje.
Kolejna afera w Luwrze z chińskimi turystami w roli głównej miała miejsce we wrześniu tego roku. Wykryto wtedy tysiące podrobionych biletów do muzeum, którymi posługiwali się obywatele Państwa Środka i przewodnicy turystyczni. W tym samym czasie belgijski urząd celny znalazł 3,6 tys. fałszywych biletów do Luwru schowanych w paczce wysłanej z Chin. Nie możemy także zapominać o skandalu wywołanym przez chińskiego nastolatka, który zniszczył bezcenne płaskorzeźby w Luksorze umieszczając na nich napis "Ding był tutaj".
Na kłopoty – rymowanka
W tym roku chiński rząd zapowiedział wprowadzenie przepisów zmuszających turystów do zachowania "zgodnego z lokalnymi zwyczajami" krajów, do których jadą. Odpowiedzialny za kwestie etyczne organ rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh) we współpracy z państwową organizacją turystyczną opublikował nawet 128-znakową rymowankę, która ma ułatwić turystom zapamiętanie podstawowych zasad zachowania w podróży. Wiersz poucza m.in., by grzecznie czekać w kolejkach, nie krzyczeć i nie marnować jedzenia. Nakazuje również "rezolutne przeciwstawianie się" pornografii i hazardowi.
Czy rymowanka i podręcznik etykiety zmienią skandaliczne zachowania chińskich turystów zalewających największe atrakcje turystyczne świata? Czas pokaże. Jak na razie Chińczycy zajmują nie tylko pierwsze miejsce wśród turystów wydających fortunę na podróże (83 miliony Chińczyków wydało za granicą ponad 63 miliardy dolarów w 2012 roku), ale także są zmorą najpopularniejszych kierunków turystycznych. Oby się to zmieniło.
PAP/at/if