"Czas na wprowadzenie opłat". Wraca sprawa darmowych akcji ratunkowych w polskich górach

W zeszłym tygodniu dwóch polskich turystów przypadkowo zeszło na słowacką stronę Tatr. Dotrzeć w bezpiecznie miejsce mogli im pomóc słowaccy ratownicy. Jednak Polacy jednak nie mieli ubezpieczenia, więc odmówili i utknęli w górach do późnej nocy, a im na ratunek musiało wyjść kilku toprowców.

"Czas na wprowadzenie opłat". Wraca sprawa darmowych akcji ratunkowych w polskich górach
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Iwona Kołczańska

08.03.2018 | aktual.: 08.03.2018 13:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak czytamy w ostatniej kronice TOPR, dwóch turystów, z powodu mgły, zgubiło się na szlaku w masywie Starorobociańskiego Wierchu. Gdy przed godz. 16:00 zorientowali się, że zeszli na słowacką stronę, zadzwonili po pomoc do TOPR. Ratownik zasugerował, żeby zeszli niżej, a on wezwie ratowników słowackich, którzy wyjdą im naprzeciw.

Jednak turyści nie zgodzili się ze względu na brak ubezpieczenia, a akcja ratunkowa bez niego jest u naszych południowych sąsiadów płatna. Postanowili wrócić po swoich śladach na szczyt i czekać na ratowników TOPR.

Niesprzyjająca pogoda utrudniała akcję, ratownicy mogli desantować się ze śmigłowca w Dolinie Starej Roboty i resztę trasy pokonać pieszo. Turyści byli wychłodzeni, szybko tracili siły, więc okazało się, że potrzeba posiłków. Po północy wyruszyło w ich stronę jeszcze dwóch ratowników z dodatkowym ubiorem, pakietami grzewczymi i jedzeniem.

Akcja skończyła się przed godz. 2:00 w nocy. Jak się okazało, turyści mentalnie, sprzętowo i kondycyjnie nie byli zupełnie przygotowani na tak długą i trudną orientacyjnie wycieczkę. Dodatkowo brak ubezpieczenia na Słowację i odmowa skorzystania z pomocy HZS znacznie przedłużył całe działania – podsumowuje akcję Adam Marasek w kronice TOPR.

Tym samym wraca temat ubezpieczenia w Tatrach. Nie brak oburzonych głosów w mediach społecznościowych.

Jeśli turysta nie ma ubezpieczenia, po słowackiej stronie Tatr zostaje obciążony kosztami akcji ratunkowej. Mogą one wynosić nawet do 15 tys. euro. Tak samo sprawa wygląda w Czechach, Niemczech, Austrii, Francji czy we Włoszech. Za akcję ze śmigłowcem można zapłacić nawet 20 tys. euro.

Nie trzeba będzie za nią płacić, jeśli wykupimy polisę ubezpieczeniową. Średnio kosztuje ona kilka złotych za każdy dzień pobytu w Tatrach. Nawet jeśli nie planujemy chodzić po słowackiej stronie, ubezpieczenie warto mieć, jak świetnie pokazuje przypadek turystów ze Starobociańskiego Wierchu.

Tymczasem w Polsce turysta, który podlega opiece medycznej NFZ za akcje ratunkowe, nawet te z użyciem śmigłowca, nie płaci nic. Niestety często powoduje to lekceważenie podstawowych zasad zachowania się w górach. Podobnie było w przypadku dwóch turystów - według TOPR tnie byli oni przygotowani na taką wyprawę.

ubezpieczeniegórytopr
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (5)
Zobacz także