Czego absolutnie nie wolno robić w Singapurze?

W tym kraju za rzucony na chodnik papierek można dostać mandat w wysokości (po przeliczeniu na naszą walutę) 3 tysięcy złotych, a za graffiti zapłacić... chłostą. Ci, których celnicy lub policja przyłapią na próbie wwozu narkotyków, mogą nawet pożegnać się z tym światem. Na turystów przybyłych do Singapuru niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku. Globtroterzy, którzy nie są biegli w tutejszym prawie, powinni mieć dobrze wypchany portfel. Powinni mieć także grubą skórę.

Obraz
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Baty za malunki na wagonie

O tym przekonali się kilka lat temu niemieccy grafficiarze, którzy za upiększenie wagonów singapurskiej kolejki otrzymali po kilka tęgich batów. Nieostrożni turyści zza naszej zachodniej granicy z pewnością długo będą pamiętać wyprawę do azjatyckiego państwa-miasta. Jeśli zapomną, o wizycie w Singapurze przypomną im blizny, które będą nosić do końca życia.

Chłosta to jeden z wielu przykładów drakońskiego prawa stosowanego w Singapurze. Drakońskiego, ale także, z europejskiego punktu widzenia, bardzo często absurdalnego. Tak traktować można na przykład obowiązujący tu zakaz sprzedawania, kupowania i używania gumy do żucia. No cóż jednak, „dura lex, sed lex” (twarde prawo, ale prawo).
Turyści powinni także pamiętać, że zabronione jest tu jedzenie i picie w publicznych środkach transportu, a palić można tylko w wyznaczonych do tego miejscach.

Obraz
© Shutterstock.com

Policjant sprawdzi, czy spuściłeś wodę

Nawet korzystając z miejskiej toalety, należy mieć się na baczności i nie zapominać o spuszczeniu wody po załatwieniu swoich potrzeb fizjologicznych. Może się bowiem zdarzyć, że po wyjściu z tego przybytku spotkamy się z policjantem, który zechce sprawdzić, czy należycie zadbaliśmy o higienę w WC. To właśnie za nieprzestrzeganie restrykcyjnych przepisów dotyczących zachowania czystości i porządku turyści płacą w Singapurze najwięcej. Bywa, że nawet równowartość kilku tysięcy euro.

Ale mandatem można być ukaranym nie tylko za rzucony na chodnik papier, żucie gumy, czy niechlujstwo w toalecie. Drakońskie kary grożą także za plucie na ulicy, czy podłączanie się do niezabezpieczonej sieci internetowej (czyn taki jest uważany w Singapurze za hakerstwo, dlatego też bardzo należy uważać na darmowe Wi-Fi). Listę surowo karanych przestępstw można wydłużać. W Singapurze lepiej na przykład nie dyskutować o kwestiach religijnych, gdyż negatywne (z czyjegoś punktu widzenia) komentarze na ten temat są karalne.

Obraz
© Shutterstock.com

Za wwóz używek dodatkowy podatek

Udając się do tego minipaństwa, choć gospodarczego giganta, warto znać jednak nie tylko kodeks karny, ale także inne singapurskie realia. Turyści powinni wiedzieć, że gniazdka elektryczne w tym kraju są tu według systemu brytyjskiego, dlatego też bez odpowiednich przejściówek nie podłączymy tu w hotelach laptopów, ładowarek, czy maszynek elektrycznych.

W Singapurze nie ma oficjalnych napiwków (wyjątkiem jest obsługa hotelowa) lecz, na przykład w przypadku kelnerów, są one doliczone do rachunków. Niech nie zmyli nas także azjatycki „anturaż” – targowanie z kupcami jest dopuszczalne tylko w małych sklepach i na bazarach. Miłośnicy używek powinni pamiętać, że wwożenie wyrobów alkoholowych i tytoniowych obłożone jest dodatkowym podatkiem.

Obraz
© Shutterstock.com

To warto zobaczyć

Liczne atrakcje Singapuru z naddatkiem wynagrodzą turystom niedogodności związane z surowym prawem i innymi restrykcjami. To państwo jest prawdziwą Azją w pigułce. Można tutaj zwiedzić i Chinatown, i Little India i Arab Street. Globtroterzy chętnie udają się także na Orchard Road, główną ulicę handlową miasta. Będąc z pociechami, trzeba zahaczyć także o wyspę Sentosa. To miejsce kultowe dla młodszych i starszych miłośników wesołych miasteczek. Zwiedzić tu też można oceanarium oraz ekspozycję „Images of Singapore”, pokazującą dzieje tego miejsca.

Wybrane dla Ciebie
Nie ma dnia bez trzęsienia ziemi na europejskim archipelagu. Winny podwodny wulkan
Nie ma dnia bez trzęsienia ziemi na europejskim archipelagu. Winny podwodny wulkan
Sensacyjne odkrycie w Gdańsku. Tego nikt się nie spodziewał
Sensacyjne odkrycie w Gdańsku. Tego nikt się nie spodziewał
Uważaj na hotelowe suszarki. Mogą kryć więcej bakterii niż myślisz
Uważaj na hotelowe suszarki. Mogą kryć więcej bakterii niż myślisz
To jedyna taka okazja w roku. Przez cały miesiąc zwiedzisz za darmo
To jedyna taka okazja w roku. Przez cały miesiąc zwiedzisz za darmo
Niszczycielski żywioł na Karaibach. Polka mówi, co dzieje się na miejscu
Niszczycielski żywioł na Karaibach. Polka mówi, co dzieje się na miejscu
Rewolucja na egipskim niebie. Powietrzne taksówki dla turystów
Rewolucja na egipskim niebie. Powietrzne taksówki dla turystów
Stewardesa zdradza, dlaczego podają wodę po cichu. "Jest zaraźliwa"
Stewardesa zdradza, dlaczego podają wodę po cichu. "Jest zaraźliwa"
Wcześniej Kraków, teraz Warszawa. Będą promować polskie miasto
Wcześniej Kraków, teraz Warszawa. Będą promować polskie miasto
Greckie wyspy chcą wprowadzić opłaty. Turyści nie będą zadowoleni
Greckie wyspy chcą wprowadzić opłaty. Turyści nie będą zadowoleni
Darmowe podróże po Europie. Może skorzystać jedna grupa wiekowa
Darmowe podróże po Europie. Może skorzystać jedna grupa wiekowa
Tragiczny wypadek na Lanzarote. Brytyjczyk nie żyje
Tragiczny wypadek na Lanzarote. Brytyjczyk nie żyje
Tragedia w Hobart. Mężczyzna nie żyje
Tragedia w Hobart. Mężczyzna nie żyje