Długi weekend w Rzymie. "Mogłabym dziś sprzedać pokój nawet za 150 euro"
W ostatni październikowy weekend Wieczne Miasto przeżyło prawdziwe oblężenie. Przed dniem Wszystkich Świętych do Rzymu zjechały tysiące turystów. Miejsc w hotelach brakowało już na tydzień przed długim weekendem. - Pokój, który kosztował 380 zł, chwilę później był już za 1300 zł - mówi w rozmowie z WP Marcin z Gdańska.
Kupując spontanicznie bilety lotnicze na długi weekend w Rzymie, nie spodziewałam się, że zamiast w klimatycznym apartamencie blisko centrum, będę musiała nocować w 4-gwiazdkowym molochu, leżącym jakieś 10 km za miastem. Ale tego raczej nikt się nie spodziewał.
Jeżeli zagraniczni turyści nie śledzili przed wyjazdem lokalnej prasy, nie wiedzieli, że o zbliżającym się turystycznym oblężeniu Rzymu tamtejsze media informowały już w ubiegły weekend. Wówczas zajętych było już ok. 90 proc. miejsc w hotelach.
Długi weekend w Rzymie - w hotelach pełne obłożenie
Na dzień przed długim weekendem w serwisie Booking.com w Rzymie zarezerwowanych było już 98 proc. dostępnych miejsc noclegowych. Do wyboru zostały już tylko najdroższe opcje. Za nocleg w Rzymie na ostatnią chwilę trzeba by było zapłacić nawet od 600 zł do 2 tys. zł.
- Co jakiś czas zwalniały się pojedyncze miejsca w hotelach bliżej centrum, ale wtedy wynajmujący wykorzystywali moment, żeby podnieść cenę nawet o kilkaset procent. Pokój, który kosztował 380 zł, chwilę później był już za 1300 zł. Byłem w Rzymie wiele razy i nigdy czegoś takiego nie widziałem - mówi Marcin z Gdańska, który wybrał się na długi weekend do Rzymu.
Serwery na platformach noclegowych na chwilę przed weekendem były już momentami przeciążone, a podczas próby zarezerwowania pokoju po prostu wyrzucało z systemu.
- Walka o pokój była tak zacięta, że przypomniały mi się czasy studenckie, kiedy walczyłem o to, żeby zapisać się na zajęcia w USOS-ie (Uniwersytecki System Obsługi Studiów - przyp. red.). Podobnie, jak wtedy, musiałem cały czas wciskać na komputerze F5, żeby zarezerwować wymarzony pokój - mówi Michał z Warszawy, którego polski głos rozpoznałam w tłumie przy Fontannie di Trevi.
Długi weekend w Rzymie - najazd turystów po wakacyjnym szaleństwie
Nim zdecydowałam się zapłacić fortunę za nocleg w hotelu przy obwodnicy, próbowałam swoich sił na grupach internetowych, zrzeszających Polaków mieszkających w Rzymie. Mimo wielu poleceń i adresów, tam również na próżno było szukać noclegu. Miejsca w pokojach i kwaterach prywatnych zniknęły już na dwa tygodnie przed długim weekendem.
- Takiego nawału gości nikt się nie spodziewał. Ja jako host miałam już dużo wcześniej wyprzedane miejsca za promocyjną ceną pocovidową. Dziś mogłabym sprzedać pokój nawet za 150 euro - mówi w rozmowie z WP Marta Stępień, prowadząca wynajem apartamentów Via Virginia w Rzymie.
Do Rzymu zjechało się nie tylko mnóstwo zagranicznych turystów, którzy szukają ujścia po miesiącach restrykcji i wakacyjnym szaleństwie, ale też sporo Włochów z innych regionów, którzy za sprawą dnia Wszystkich Świętych również mają teraz długi weekend.
- Ładna pogoda i przystępne cenowo bilety lotnicze sprawiły, że pytania o wolne pokoje napływały do nas na kilka dni przed weekendem. Z reguły szczyt sezonu w Rzymie przypada na wrzesień i październik. W listopadzie jest już słabszy ruch, ale już 2 tygodnie przed długim weekendem nie mieliśmy wolnych miejsc - mówi mi Aleksandra Andrzejczyk, która prowadzi wynajem apartamentów Monteverde i Piramide w Rzymie.
Długi weekend w Rzymie zbiegł się ze szczytem G20
Długi weekend w Rzymie wyjątkowo zbiegł się także z delegacją na szczyt państw G20, w trakcie którego zawarto porozumienie w sprawie klimatu. Wydarzenie odbywało się w dniach 30-31 października. Z powodu obecności prezydenta USA Joe Bidena i innych przywódców, turyści musieli w tych dniach liczyć się z wieloma utrudnieniami i ograniczonym dostępem do wielu miejsc.
Czerwoną strefą objęta została rzymska dzielnica Eur, gdzie w centrum konferencyjnym Nuvola odbywały się obrady. Ulice miasta obstawione były korpusem karabinierów, a między głowami przyjezdnych co chwila migały błękitne światła policyjnych sygnałów czy rządowych pojazdów, wiozących uczestników obrad szczytu G20.
- W niedzielę było tyle ludzi, że chodniki były zajęte. Wiara płynęła ulicami. Fale turystów mieszały się na wąskich dróżkach, zawracane przez funkcjonariuszy carabinieri, którzy pilnowali zamkniętych części miasta, jak np. przy Piazza del Quirinale przy pałacu prezydenckim - mówi mi jedna z turystek.
Najwięcej ludzi widać było w historycznym centrum miasta. Tłumy gromadziły się m.in. między Colosseum i Forum Romanum, na Piazza Venezia, przy Panteonie, Watykanie czy Fontannie di Trevi.