Gozo to nieodkryta perełka Malty. Idylliczna wyspa to idealne miejsce na odpoczynek

Na Gozo nie znajdziemy tłumów turystów ani głośnych klubów. Urok tej oddalonej o 5 km od Malty wyspy tkwi gdzie indziej – w prostocie. Gozo jest sielskie i leniwe. Pachnie ziołami i świeżym chlebem.

Gozo to nieodkryta perełka Malty. Idylliczna wyspa to idealne miejsce na odpoczynek
Źródło zdjęć: © WP.PL

Wybierając się na Maltę, turyści najchętniej zatrzymują się w stolicy, czyli Vallettcie. Nic dziwnego. To na pozór niewielkie miasto kryje w sobie wiele niespodzianek i świetnie łączy tradycje portowe z nowoczesnością. Ciężko tam jednak o chwilę wytchnienia. Valletta nigdy nie śpi. W dzień przyciąga spacerowiczów, w nocy spragnionych zabawy imprezowiczów. Spokoju należy szukać zupełnie gdzie indziej.

Mało kto wie, że niedaleko Malty znajduje się mała i urokliwa wyspa Gozo. Zamieszkuje ją około 30-tysięcy osób. Dostaniemy się tam bez problemu odpływającym kilka razy dziennie promem. Podróż nie jest zbyt długa i rozpoczyna się w porcie w Cirkewwie. Wyspa leży zaledwie 5 km od Malty, co oznacza około 25 minut rejsu promem. Bilet kosztuje niecałe 5 euro i co ciekawe, wykupuje się go dopiero w drodze powrotnej.

Obraz
© WP.PL

Na wyspę wybrałam się w grudniu. To wbrew pozorom świetny termin. Kiedy w Polsce pojawił się pierwszy śnieg, na Gozo powitała mnie słoneczna aura i temperatura w okolicy 18 C. Pozwoliło to w pełni cieszyć się zaletami wyspy – spokój, mała ilość turystów i co najważniejsze, niespotykane w sezonie letnim, zapierające dech zielone krajobrazy. Na urokliwych skwerkach pojawiały się pierwsze choinki, a ja zamiast zbliżających się Świąt, czułam powiew wiosny.

Zwiedzanie wyspy warto dobrze zaplanować. Dzięki uprzejmości Visit Malta skorzystałam z oferty jednej z firm wynajmujących segwaye. Dwukołowy pojazd elektryczny pozwolił zaoszczędzić nie tylko dużo czasu, ale także energii. Dzięki temu w trzy godziny bez problemu zwiedziłam praktycznie całą wyspę. Łącznie z urokliwymi plażami i malutkim cmentarzem znajdującym się na niewielkim wzgórzu. Dużym plusem było również towarzystwo Kevina – instruktora, który podczas całej wycieczki chętnie opowiadał o historii Gozo. Nie mieliśmy żadnych problemów z komunikacją. Bariera językowa nie istnieje na Gozo – mieszkańcy wyspy swobodnie rozmawiają po angielsku.

Obraz
© WP.PL
Obraz
© WP.PL

Pomimo bliskości Malty Gozo wyróżnia się swoim charakterem. Jak głosi jedna z legend, to właśnie tutaj nimfa Kalipso uwięziła na wiele lat Odyseusza. Odwiedzający wyspę turyści cenią swojski charakter regionu oraz przemiłych mieszkańców, którzy leniwie popijają herbatę w kawiarnianych ogródkach. W zgodzie z naturą i z dala od korków, hałasu i tłumów. Dzięki temu Gozo zyskało również status eko-wyspy, co oznacza równowagę pomiędzy środowiskiem naturalnym, a znajdującymi się na wyspie zabytkami. Widać to na każdym kroku. Próżno na wyspie szukać porozrzucanych śmieci, niedopałków papierosów czy plastikowych butelek.

Obraz
© WP.PL

Będąc na Gozo nie sposób nie odwiedzić Victorii, która uznawana jest za stolicę wyspy. Swoją nazwę miasto zawdzięcza rządom brytyjskiej królowej Wiktorii, która panowała przez 60 lat. Wcześniej miejscowość nazywała się Rabat, co do tej pory często używane jest w niektórych przewodnikach. Wielbiciele małych włoskich miasteczek będą zachwyceni.

Victoria to wąskie klimatyczne uliczki, stare barokowe kościoły i sklepy z regionalnymi produktami. Warto zrobić tutaj zakupy. Oliwy smakowe, zwłaszcza cytrynowe, oliwki czy kapary będą świetną pamiątką z wyjazdu. Zwiedzając miasteczko, koniecznie trzeba zwrócić uwagę na drzwi domów. Przyciągają uwagę nie tylko swoimi kolorami czy ozdobami (Maltańczycy uwielbiają przystrajać swoje okna i drzwi). Ciekawostką jest bowiem fakt, że mieszkańcy Gozo wychodząc z domów, nie zabierają ze sobą kluczy, a zostawiają je zwyczajnie w zamkach. Śródziemnomorskiego klimatu dodają również rośliny. W wielu uliczkach zauważyć można pokaźnych rozmiarów kwiaty, np. monstery.

Obraz
© WP.PL
Obraz
© WP.PL

Zwiedzając Gozo koniecznie trzeba przeznaczyć chwilę na lunch. Bliskość portu powoduje, że w większości restauracji znajdziemy świeże ryby i owoce morza. Za namową opiekującej się mną przewodniczki z Visit Malta postanowiłam spróbować tamtejszych kalmarów i ośmiorniczek. Grillowane mięso połączone z rukolą robiło wrażenie. Do tego stopnia, że nie potrzebne były żadne inne dodatki – wystarczył jedynie świeży chleb i cytrynowa oliwa. To lekkie i proste danie świetnie oddaje klimat sielankowej wyspy.

Obraz
© WP.PL

Na sam koniec pozostawiłam Ġgantija Temples. Megalityczny kompleks wpisany został na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Obiekt składa się z dwóch świątyń, które liczą około 5800 lat. Oznacza to, że są one starsze niż egipskie piramidy. Do dzisiaj zachowały się zewnętrzne mury, które sięgają nawet 6 metrów. Szacuje się jednak, że oryginalnie były jeszcze wyższe. Wiele osób uznaje Ġgantija Temples za miejsce cudów. Na terenie kompleksu panuje podobno uzdrawiająca energia.

Świątynie warto zwiedzić nawet wtedy, gdy nie interesujemy się historią. Ġgantija Temples otoczony jest pięknym ogrodem, w którym znajdziemy intensywnie pachnące zioła i rośliny, m.in. lawendę, bazylię czy rukolę. Z obiektu rozpościera się również zapierający dech widok na całe Gozo.

Obraz
© 123RF
Obraz
© WP.PL

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (103)