Trwa ładowanie...

Historia jak z filmów Hitchcocka. Budowa kolei na Łomnicę

Wizyta na Łomnicy, drugim co do wysokości szczycie Tatr, jest nie tylko wyprawą w inny świat – świat skał, przepaści, turni, ostrych grani i niebiańskich widoków. Jest przygodą, w której główną rolę odgrywa lot nad kilkusetmetrową przepaścią w małym wagoniku kolejki linowej. W tym roku mija 80 lat od uruchomienia pierwszego odcinka tej słynnej kolei – z Tatrzańskiej Łomnicy do łomnickiego Stawu.

Historia jak z filmów Hitchcocka. Budowa kolei na ŁomnicęŹródło: TMR a.s., fot: Marek Hajkovsky
d1tl1lp
d1tl1lp

Wizyta na szczycie Łomnicy to jedna z największych atrakcji nie tylko Tatr i Słowacji, ale także całej naszej części Europy. Widok na wszystkie najważniejsze szczyty Tatr Wysokich i rozległe pasmo Karpat Zachodnich należy do najpiękniejszych w Karpatach, nie przez przypadek Łomnica już od XVIII stulecia była najczęściej odwiedzanym tatrzańskim kolosem (co ciekawe – do połowy XIX wieku uważana była za najwyższy szczyt Tatr). Kolej górska została tu wybudowana w okresie międzywojennym, a jej postawienie, wraz z budynkiem obserwatorium, należało do sporych osiągnięć inżynieryjno-budowlanych. Nawet dzisiaj wystarczy wjechać na szczyt, stanąć na niewielkim tarasie zawieszonym nad przepaścią i spojrzeć na przytulony do skał budynek stacji meteorologicznej i górnej stacji kolei, by zadać sobie pytanie – jakim cudem postawiono taką konstrukcję w tak niedostępnym miejscu?

TMR a.s.
Źródło: TMR a.s., fot: Marek Hajkovsky

Gerlach, Sławkowski czy Łomnica?

Pierwsze pomysły, aby wybudować kolej linową na któryś z wysokich szczytów tatrzańskich po południowej stronie masywu sięgają 1895 roku. Wtedy to węgierscy naukowcy zaczęli się głośno domagać budowy stacji meteorologicznej i niewielkiego obserwatorium astronomicznego, bez których nie mogli rozwijać swoich prac badawczych, przede wszystkim nad karpackim klimatem. W grę wchodziło kilka lokalizacji – Rysy, Gerlach, Sławkowski Szczyt i Łomnica. Szybko do gry włączyły się podtatrzańskie uzdrowiska, które zrozumiały, że nie chodzi tu tylko o stację naukową, ale o wielką atrakcję. A z tego, że w Tatrach nie ma miejsca na dwie podobne koleje, zdawano sobie sprawę już przed I wojną światową.

Kiedy wspominamy już o lobowaniu przez poszczególne uzdrowiska, trzeba zdawać sobie sprawę, że miały one zgoła odmienny charakter od Zakopanego. Na Podhalu turystyka rozwijała się w oparciu o wiejskie chaty z czasem przystosowywane do przyjmowania letników, na południu od razu powstawały ekskluzywne kurorty budowane w stylu alpejskim, których właścicielami byli często bardzo bogaci magnaci czy przemysłowcy węgierscy. Hotele, pensjonaty, komunikacja – wszystko to znacznie odróżniało się od „chaosu” po polskiej stronie. Po części pozostało tak do dzisiaj – odwiedzając Tatrzańską Łomnicę, Stary Smokowiec czy Szczyrbskie Jezioro trudno nie zachwycać się położeniem, architekturą i koncepcjami urbanistycznymi tych pięknych kurortów. Nie dziwi więc fakt, że gospodarze kurortów, posiadając u siebie alpejski standard, zapragnęli mieć także kolej w alpejskim stylu.

d1tl1lp

Na przeszkodzie budowie kolei stanął wybuch wojny, a później rozpad Monarchii Habsburgów. W nowo powstałej Czechosłowacji szybko odżył pomysł budowy stacji i kolei linowej. Cały czas jednak wahano się nad wyborem miejsca. W końcu, w latach 30. zdecydowano, że powstanie ona na szczycie Łomnicy. Konkurencyjne projekty na Gerlach i Sławkowski miały w znacznej części mieć charakter kolei ziemno-linowej – na Łomnicę natomiast od razu proponowano wyłącznie linowy transport.

TMR a.s.
Źródło: TMR a.s., fot: Marek Hajkovsky

Na plecach tragarzy

Budowa kolei na wierzchołek „Królowej Tatr” ruszyła latem 1935 roku. Wtedy też zapadła decyzja o budowie kolei na Kasprowy Wierch, a fakt, by Słowacy nie wyprzedzili Polaków w zagospodarowywaniu gór, miał przy tym niemałe znaczenie. Całą budowę podzielono na dwa etapy – pierwszy prowadził z Tatrzańskiej Łomnicy do Łomnickiego Stawu, drugi – od stawu na wierzchołek. Z kolei pierwszy etap składał się z dwóch odcinków – do stacji pośredniej Start, a dalej, znacznie już trudniejszym terenem do Łomnickiego Stawu. Pierwsze problemy pojawiły się już przy budowie dolnej stacji. Pierwotnie miała ona stać bezpośrednio przy Drodze Wolności, ale uniemożliwiła to niekorzystna konfiguracja terenu. Z kolei na drugim z rozpatrywanych miejsc, siłownia dolnej stacji przeszkadzać mogłaby gościom ekskluzywnego Grandhotelu Praha (wyjątkowy charakter hotel zachował do dziś). W końcu zadecydowano, że stację wkopie się nieco w ziemię, poniżej budynku hotelu. Jej nieużywany budynek można oglądać do dziś.

Prace nad budową pierwszego etapu kolei trwały do końca 1937 roku. Do stacji Start wybudowano drogę, którą ciężarówki dowoziły materiał, dalej do góry wynosić musieli go już ludzie na własnych plecach. W szczytowym momencie budowy pracowało na niej 350 ludzi, którzy przetransportowali ręcznie na trasie liczącej 2,5 km i pokonującej ponad 600 metrów różnicy wysokości ponad 40 ton drewna, 35 ton piasku i żwiru, 5 ton cementu i 7 ton konstrukcji stalowych! Po wybudowaniu budynków, które zaprojektował słynny architekt Dušan Jurkovič, a także podpór, w marcu 1937 roku firma Weisner zaczęła montaż samej kolei. Zakończyła ją pod koniec sierpnia, przy czym do najtrudniejszej pracy – naciągania liny, wykorzystano specjalny nawijak.

TMR a.s.
Źródło: TMR a.s., fot: Marek Hajkovsky

Kłopoty z pogodą, linami i… pierwsza Via Ferrata w Tatrach!

Jeśli pierwszy etap był trudny do realizacji ze względu na trudne warunki terenowe, budowa drugiego etapu – od Łomnickiego Stawu na wierzchołek Łomnicy stanowiła już prawdziwie wyzwanie inżynieryjne. Przeciwko budowniczym stanęła nie tylko konfiguracja terenu, ale także pogoda – w sierpniu 1936 roku na szczycie był jeszcze śnieg. Kiedy jego resztki roztopiły się, rozpoczęto prace przygotowawcze na wierzchołku, które musiano przerwać już we wrześniu, zaczęła się bowiem kolejna zima. Robotnicy, którzy pracowali na szczycie przy budowie stacji, musieli zdobywać szczyt niczym alpiniści – wspinali się granią, którą i dzisiaj, w towarzystwie górskiego przewodnika można zdobyć wierzchołek. Aby ułatwić wejście do góry, taternicy zabezpieczyli 300-metrowy odcinek stalową liną, a po drodze wybudowali jeszcze dwa zadaszone „odpočívadlá”. Można powiedzieć, że w ten sposób powstała pierwsza tatrzańska „via ferrata".

TMR a.s.
Źródło: TMR a.s., fot: Marek Hajkovsky

Część materiałów wynoszono na plecach, część natomiast specjalną towarową kolejką, którą naprędce wybudowano. Nie było to zresztą proste – najpierw 30 robotników wniosło na szczyt linę o grubości 10 mm i długości ponad 2 km. Do niej przywiązano grubszą linę – 16 milimetrową, którą wciągnięto do góry. Z jej pomocą dopiero wciągnięto linę 26 mm, po której dopiero mogły kursować towarowe wózki, mogące przewieźć do 600 kg materiałów. Przy okazji okazało się, że obciążona lina opiera się o ścianę Łomnicy, czego nie przewidziano w projekcie. Musiano więc szybko wybudować „na oko” drewnianą podporę. W październiku 1940 roku cała kolej była gotowa. Była to wówczas jedna z najnowocześniejszych kolei górskich na świecie. Zresztą do dzisiaj wjazd nią do góry, mimo że przeszła już kilka modernizacji, stanowi przygodę. Dla zwykłych turystów kolej linowa to jedyna droga dostania się na tak wysoki wierzchołek – inne drogi dostępne są dla taterników lub z przewodnikiem wysokogórskim. Pobyt na szczycie trwa ok. 50 minut – wystarczająco dużo, by przyjrzeć się dokładnie granitowym kolosom i wypić kawę w małej kafejce znajdującej się w budynku stacji kolejki. Prawdziwym rarytasem może być nocleg w 4-osobowym apartamencie na szczycie, a obserwowanie wschodu słońca i tatrzańskich szczytów oświetlonych jego pierwszymi promieniami długo pozostaje w pamięci

d1tl1lp

Obchody rocznicy uruchomienia kolei wiążą się także z dodatkowymi atrakcjami dla turystów. Z tej okazji stacja narciarska w Tatrzańskiej Łomnicy organizuje pięć wieczornych wyjazdów nad Łomnicki Staw. Natomiast w Galerii Encian, mieszczącej się w starym budynku stacji przy Łomnickim Stawie, zorganizowano wystawę zdjęć z okresu budowy kolejki czyli z lat 30. i 40. ubiegłego wieku. Oprócz tego można zwiedzić starą stację kolejki, tzw. velinę. – W każdy czwartek od 22 grudnia 2016 do 19 stycznia 2017 roku, po godzinie 18. można wyjeżdżać gondolkami nad Łomnicki Staw. Grupy prowadzone przez przewodników będą zaglądać w miejsca niedostępne na co dzień, a także obejrzą film dokumentalny o budowie kolejki i jej otwarciu. Będzie można także obejrzeć panoramę Kotliny Podtatrzańskiej z wieży widokowej nad Galerią Encian – opowiada Juraj Chovaniak z Tatry Mountain Resorts a.s., zapraszając także turystów z Polski.

d1tl1lp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1tl1lp

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj