Jacqui Kenny – dziewczyna z agorafobią zwiedza świat z pomocą Google Street View
Kocha podróże, ale panicznie boi się wychodzić z domu. Choroba nie powstrzymała jej jednak przed realizacją pasji. W ciągu jednego dnia zwiedza więcej miejsc, niż większość z nas w ciągu lat. Jej wirtualne wojaże, uwiecznione na instagramowym profilu Agoraphobic Traveller, śledzi ponad 36 tys. internautów.
27.07.2017 13:34
Pochodzi z Nowej Zelandii, mieszka w Londynie, ale tak naprawdę jej miejscem "stałego pobytu" jest cały świat. 43-letnia Jacqui Kenny zawsze marzyła o podróżowaniu, ale czasami ma trudność nawet z wyjściem do sklepu spożywczego. Agorafobia, czyli lęk przed otwartymi przestrzeniami (i utratą kontroli nad sytuacją w miejscach publicznych, zatłoczonych, nieprzewidywalnych) uniemożliwia jej oglądanie odległych zakątków globu na własne oczy. Jednak dziewczyna się nie poddała i rok temu postanowiła podróżować wirtualnie.
Z pomocą Google Street View jednego dnia może być w Kalifornii, Meksyku, Emiratach Arabskich, Peru i Mongolii – wszędzie tam, gdzie najładniej. Jacqui spędza przed komputerem długie godziny i z wytrwałością godną pozazdroszczenia szuka nieoczywistych kadrów. Gdy już taki znajdzie, po prostu zapisuje zrzut ekranu. Obywa się bez specjalistycznego sprzętu, ciężkich obiektywów, drogich gadżetów. A mimo to jej "zdjęcia" biją na głowę wiele tych wykonanych przez najwytrawniejszych fotografów.
Po roku "zabawy" z Google Street View Agoraphobic Traveller zgromadziła w swoim archiwum ponad 26 tys. obrazów. Wszystkie utrzymane są w modnej obecnie na Instagramie, minimalistycznej estetyce, cechującej się zamiłowaniem do prostych linii i rozbieloną kolorystyką. Na fotografiach jest dużo sukulentów (również bardzo popularny trend na Instragramie), a co za tym idzie – miejsc pustynnych, wypalonych przez słońce.
Ludzie, jeśli pojawiają się na tych zdjęciach, są tylko drobnymi figurami, najczęściej o rozmiarach zabawek, o rozmazanych twarzach (i to nie tylko ze względu na protokoły prywatności Google Street View). Kenny zdaje się być znacznie bardziej zafascynowana krajobrazem. A uwiecznione przez nią sceny przypominają podglądanie życia na jakiejść odległej planecie. Są zarazem bliskie i zdystansowane. Jak wam się podobają?