Karaiby w Londynie. Tropikalny Notting Hill Carnival
Co roku na dwa sierpniowe dni nobliwa na co dzień dzielnica Londynu zamienia się w jedną wielką karnawałową scenę. Jest brokat i kolorowe pióra, a rum leje się strumieniami niczym w Rio de Janeiro.
Londyńczycy nie przegapią Notting Hill Carnival, nie ma mowy. Zawsze przypada w niedzielę i poniedziałek, przy czym obydwa te dni są wolne (tzw. Bank Holiday). Zamykane są ulice w kilku dzielnicach, a także nitki i stacje metra, więc trzeba liczyć się z utrudnieniami komunikacyjnymi.
A na miejscu… Tłum niewyobrażalny! Co roku organizatorzy (a impreza odbywa się przy wsparciu burmistrza Londynu)
wyliczają: dwa miliony uczestników, kilkadziesiąt platform z didżejami jadących trasą o długości ponad 5 kilometrów, kilkadziesiąt tysięcy występujących, na których udekorowanie przeznacza się 100 litrów farbek i 150 tysięcy pióropuszy… Karnawał w Notting Hill to największa w Europie bezpłatna impreza uliczna. Jej rozmach zachwyca.
Obydwa dni szalone
Karnawał zapoczątkowali afroamerykańscy imigranci z Karaibów, głównie z Trynidadu. Chodziło o to, żeby zintegrować społeczność, w latach 50. wciąż narażoną na szykany. Ale oczywiście też o dobrą zabawę, płynącą we krwi mieszkańców Karaibów.
ZOBACZ TEŻ: Wycieczki są w tym roku droższe. Kiedy warto pojechać na zagraniczny urlop?
Pierwszy karnawał odbył się w 1959 r. w londyńskiej dzielnicy St. Pancras. Kontynuowany był w następnych latach - jak to karnawał - w styczniu, a w 1965 r. przeniesiono go na sierpień (rzeczywiście, letnia pogoda bardziej sprzyja tradycyjnym strojom).
Rozłożony jest na dwa dni, z czego pierwszy ma być bardziej rodzinnym, spokojniejszym, a drugi - kumulacją imprezy, z paradą.
W praktyce jednak obydwa są szalone! Niedzielny poranek zaczyna się o świcie pochodem zwanym "J’ouvert" (z franc. "otwieram"). Główną rolę odgrywają w nim bębniarze, przez których większość mieszkańców dzielnicy Notting Hill wyprowadza się na krótki czas. Potem maszerują dzieci.
Blaski…
Można uczestniczyć w warsztatach w parku, podczas których poznaje się dziedzictwo londyńczyków z karaibskimi korzeniami, posłuchać koncertów reggae, calypso, samby czy rumby, a także wybrać miss i mistera w najefektowniejszych kostiumach.
Ale nie oszukujmy się - to, po co ciągnie tu cały Londyn i wielu turystów, to gorączka fiesty, skąpe stroje pięknych uczestniczek, swobodna, przesycona seksem atmosfera, erotyczne ruchy ciał podczas tańca dancehall. Pulsująca erotyzmem zabawa trwa właściwie cały weekend, bo po całym dniu przenosi się do okolicznych klubów.
Tegoroczny Notting Hill Carnival trwał w dniach 25-26 sierpnia i miałam okazję w nim uczestniczyć. Już w metrze widać było ciągnące tam tłumy: młodzież w kolorowych strojach i buziach w brokacie, bez skrępowania pociągająca z butelki. Bo choć w środkach publicznego transportu obowiązuje zakaz picia alkoholu, to jednak wydaje się, że na czas karaibskiego karnawału wszelkie surowe reguły zostają zawieszone, a przyjaźni brytyjscy Bobbies (policjanci) jeszcze bardziej przymykają oko na swobodne zachowania, smętnie spoglądając tylko na piętrzące się tony śmieci.
Nie brakowało zaskakujących przebrań i ciekawych ludzi, jak… samozwańczy uzdrowiciel, oferujący za darmo swoją energię, przekazując ją innym przez dotyk dłoni, uścisk.
… i cienie
Karnawał jest jak najbardziej polecany dla rodzin z dziećmi, które rzeczywiście biorą w nim udział. Ale, szczerze mówiąc, ja bym tego nie rekomendowała. Zwyczajnie może być to dla maluchów zbyt męczące. Nawet dorosły w starciu z dwoma milionami rozbawionych ludzi może poczuć się przytłoczony.
Muzyka jest bardzo głośna, toalety praktycznie niedostępne – kolejki są niewyobrażalnie długie, aż niektórzy przedsiębiorczy mieszkańcy dzielnicy udostępniają te w swoich domach za 1 funta (ok. 5 zł). Ponadto, jak w każdym skupisku ludzkim, mogą zdarzyć się kieszonkowcy.
Nie mówiąc o tym, że możliwe są niebezpieczne incydenty. W 2016 roku cztery osoby zostały ranne (w tym jedna ciężko), aresztowano ponad 100 osób łamiących prawo. W 2017 roku doszło do ataku z użyciem łagodnego kwasu, co spowodowało wybuch paniki. Ludzie tratowali się, kilka osób ucierpiało.
Trzeba jednak przyznać, że, aby zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom festiwalu, do dzielnicy kierowane są wielkie rezerwy policyjne, a funkcjonariusze działają tak, by nie psuć nikomu zabawy. A i wśród samych imprezowiczów dominuje życzliwość. Nie spotkałam się z żadnym przejawem agresji, przeciwnie - ich radość życia wciąga do parady każdego i niesie przez Londyn podrygującego w rytm dancehallu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl