Kilometry plaż, piękne zamki i nieziemska przyroda. Idealne miejsce na urlop blisko Polski
Tych miejsc raczej nie znasz. Ale gdy ci o nich opowiem, od razu zabukujesz bilet do Rygi. Krótki (lekko ponadgodzinny) lot, a stamtąd już wszędzie blisko: od ukochanego w ZSRR kurortu letniskowego Jurmała po tamtejszą Szwajcarię.
24.09.2021 13:26
Mówią o niej "łotewski Sopot". Ile w tym stwierdzeniu prawdy? Pięknie, że aż oczy bolą – to się zgadza. Architektoniczne perełki w stylu art nouveau – są. Rozległa, piaszczysta plaża, otwarta na horyzont – tak. Łagodny mikroklimat z czystym powietrzem, sosnowymi lasami, borowinami i świetną ofertą SPA – wiadomo. Miejsce ukochane przez elity – a jakże.
Sopot w wydaniu łotewskim
Wbrew pozorom jednak Jurmała to nie jest zaginiona siostra bliźniaczka Sopotu. Ten malowniczy kurort, położony kilkanaście kilometrów od Rygi, między Zatoką Ryską a rzeką Lelupą, zyskał status uzdrowiska już w XVIII w. Za czasów carskich był ulubionym miejscem wypoczynku, a czasy ZSRR tylko utrwaliły jego prestiż. Lubiły tu przyjeżdżać szychy – w Jurmale bywali Breżniew i Chruszczow, wciąż mieszka tu Ałła Pugaczowa, a Rosjanie bezustannie tu przyjeżdżają i kupują urokliwe drewniane wille (spacerując po kurorcie, z pewnością można podszlifować albo odświeżyć swój rosyjski!).
Co istotne, mimo niekwestionowanej popularności miejsca nie uświadczycie tu dzikich tłumów i nawet w sezonie nie musicie się martwić o przestrzeń na plaży - zaskakująco czystej, niezwykle klimatycznej i ciągnącej się kilometrami. Dlatego naprawdę warto, bardzo warto odwiedzić Jurmałę. Ba, jeszcze lepiej spędzić tu urlop. Bliskość stolicy to kolejny atut - z centrum Rygi można komfortowo, w zaledwie 30 minut, dojechać pociągiem. Aż dziw, że to jeszcze nie jest ulubiona wakacyjna miejscówka Polaków!
Zatop się w morzu zieleni w Łotewskiej Szwajcarii
Gdy już nacieszymy się Rygą i Jurmałą, musimy bezwzględnie pojechać do Parku Narodowego Gauja. To dość niezwykły byt, bo rozpościera się na 920 km kw, co czyni go największym parkiem narodowym krajów bałtyckich. Nie ma tu więc bramek wjazdowych, kas przy wejściach, bo to miejsce, w którym się normalnie żyje (funkcjonują miasta, są szkoły, sklepy, kawiarnie). Z tą tylko różnicą, że na terenie parku nie brakuje przyrodniczych i architektonicznych cudów.
Chociaż Łotwa należy do nizinnych krajów, to dolina rzeki Gauja, wzdłuż której usytuowany jest park narodowy, przenosi nas do innego świata. Dolomity i wapienie, twory skalne z piaskowca… Nie bez kozery to miejsce jest nazywane Łotewską Szwajcarią. Aby się o tym przekonać, warto się wybrać chociażby na obiad na tratwie. W czasie spływu można zjeść mnóstwo pyszności, napić się wina i rozkoszować krajobrazem – bujną roślinnością, pięknymi klifami i jaskiniami. Fajna sprawa.
Odwiedzając zamki, zjedz najdziwniejsze lody na świecie
Pomiędzy zachwycającymi łatami zieleni w Parku Narodowym Gauja porozrzucane są zamki.
Ten, którego absolutnie nie można pominąć, nawet jeśli (tak jak ja) nie jest się fanem historii, zlokalizowany jest we wsi Kieś. Zamek Cesis jest jednym z najlepiej zachowanych średniowiecznych zamków w kraju. I inaczej niż w obiektach tego typu zamienionych w muzea, tu można poczuć się naprawdę jak w mrocznym, nieoszczędzanym przez najeźdźców zamku (polecam zobaczyć prezentację multimedialną w wieży, w trakcie której można ulec złudzeniu, że pożary, ostrzeliwania, wybuchy armatnie są naszym udziałem).
Kolejny warty odnotowania zamek znajduje się w Siguldzie. Odbudowany w 1881 r. po tym, jak w latach 1700-1721 Szwedzi doszczętnie zniszczyli to miejsce, obecnie pełni rolę ratusza, a z jego tarasu można chłonąć skąpane w zieleni pejzaże jak z "Pana Tadeusza".
Na zamku atrakcje w Siguldzie się nie kończą, bo to swego rodzaju zimowa stolica Łotwy. Miasteczko leży niecałe 50 km od stolicy i może się poszczycić nie tylko torem bobslejowym, stokami narciarskimi, kolejką górską, ale również… obłędnymi lodami. To właśnie tu jadłam najlepsze lodowe kulki o smaku chleba czy piwa i – bez względu na to, jak szalony wydaje się ten koncept, powiem tylko, że smakowały. Bardzo. A jeśli chodzi o szalone koncepty, na jedzeniu sprawa się nie kończy. Będąc tu, koniecznie zagraj w golfa piłką do… nogi. Nawet ja, która wszelkie gry zespołowe uważam za rozbój, miałam ubaw po pachy.
Poznaj historię Łotyszki, która Polaka nie chciała
Skoro jesteśmy w Siguldzie, trzeba jeszcze wspomnieć, że z miejscem tym wiąże się mrożąca krew w żyłach historia - z polskimi wątkami. Z platformy widokowej zamku Sigulda, po drugiej stronie wąwozu rzeki, możemy dostrzec ceglaną wieżę zamku Turaida. Droga do niego prowadzi obok najstarszego drewnianego kościółka w kraju. Nieopodal, pośród wiekowych drzew, znajduje się Grób Mai, znanej jako Róża z Turaidy.
Gdy w czasie Potopu Szwedzkiego najeźdźcy wybili w pień mieszkańców zamku, z pożogi ocalała tylko mała dziewczynka. Kiedy dorosła, zakochała się z wzajemnością w ogrodniku Wiktorze. W tym samym jednak czasie uczuciem do niej zapałał także polski oficer, niejaki Jakubowski. Oczarowany urodą Mai, postanowił ją zdobyć. Dziewczyna odrzuciła jego zaloty, ale ten nie dawał za wygraną. By się uwolnić z opresji, przekonała Polaka, że chusta, którą dostała w prezencie od narzeczonego, czyni ją nietykalną. Zaproponowała zalotnikowi, żeby się o tym przekonał i przebił ją mieczem. Jak zaproponowała, tak się stało. Niedługo później była już martwa.
Zobacz chmury, które stały się jeziorami
Na Łotwie pełno jest magicznych historii. Ludzie mieszkający na tych terenach przed wiekami wierzyli, że jeziora są chmurami, które spadły na ziemię. Piękne, prawda? Jednym z takich jezior, które zstąpiło z niebios na ziemski padół, jest Araisi. Jego wody przykryły w IX-X w. całą wioskę plemenia Łatgalów. Dziś możemy podziwiać tu wyjątkowe okazy lokalnej prehistorii. Przez setki lat leżały pod wodną taflą, co sprawiło, że doskonale się zachowały do współczesnych czasów. Na podstawie reliktów drewnianych konstrukcji odkrytych w trakcie prac archeologicznych zrekonstruowano całą osadę obronną, co jest fenomenem na skalę nie tylko kraju! Warto zobaczyć.
Będąc w okolicy, trzeba jeszcze bezwzględnie pojechać do Safari Parku More, gdzie możemy poobserwować z bliska jelenie, a nawet nakarmić te majestatyczne stworzenia (i ich dzieci). Najlepsza rozrywka na świecie! To niezwykłe miejsce stworzone zostało przez Łotyszkę i Greka, który porzucił słoneczną Helladę, by w okolicach Siguldy założyć rodzinę i gościć ludzi zjeżdżających tu z całego świata. Dobra energia unosi się na każdym kroku. Polecam. Bardzo!