Koniec alertów RCB? "Nie spełniają pokładanych oczekiwań"
Wygląda na to, że to koniec Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Tak wynika z projektu ustawy o ochronie ludności oraz stanie klęski żywiołowej, do którego dotarła "Rzeczpospolita".
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa znane jest Polakom z wysyłania SMS-ów z ostrzeżeniami o niebezpiecznych sytuacjach, m.in. takich jak: zła jakość powietrza czy groźne zjawiska pogodowe.
Zobacz też: Nietypowe znalezisko w Anglii. "Byłam w szoku"
Koniec Rządowego Centrum Bezpieczeństwa?
Instytucja podlega obecnie bezpośrednio premierowi kraju, jednak - jak donosi "Rzeczpospolita" - przygotowywany obecnie przez resort spraw wewnętrznych projekt ustawy o ochronie ludności oraz stanie klęski żywiołowej zakłada podzielenie kompetencji RCB pomiędzy Misterstwo Cyfryzacji oraz MSWiA.
W strukturach MSWiA miałaby pojawić się całodobowa służba dyżurna państwa, odpowiadająca za "koordynowanie wymiany informacji w zakresie ochrony ludności, alarmowania i powiadamiania ludności o zagrożeniach, realizację szkoleń i ćwiczeń".
Kontrolę nad Krajowym Systemem Ostrzegania i Alarmowania przejęć by miał resort Mariusza Kamińskiego. Taka zmiana dawałaby ministrowi prawo decydowania o treści wiadomości, które obywatele otrzymywaliby w ramach alertów SMS.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa nie spełnia oczekiwań
Ministerstwo Cyfryzacji miałoby zaś przejąć realizację zadań dotyczących obsługi zespołu do spraw incydentów krytycznych oraz informowania Komisji Europejskiej i państw członkowskich UE o środkach zastosowanych w sytuacji kryzysowej.
Jak podaje "Rzeczpospolita", Rządowe Centrum Bezpieczeństwa "nie spełnia pokładanych oczekiwań, a przyjęta formuła działania sprawdza się wyłącznie w bardzo ograniczonym zakresie, tym samym nie dając pożądanych rezultatów w sytuacji wymagającej zarządzania kryzysowego".
Źródło: "PAP", "Rzeczpospolita"