W PodróżyKoronawirus. Polka w Australii. "Znowu rolki papieru zaczęły znikać z półek"

Koronawirus. Polka w Australii. "Znowu rolki papieru zaczęły znikać z półek"

Wszystko wskazuje na to, że granice Australii będą zamknięte nawet do 2021 r. To koszmar dla emigrantów. - Po odwołaniu wakacji w Polsce w czasie polskiego lata wielu z nas miało nadzieję, że uda się je przełożyć na grudzień. Niestety te plany również stoją pod znakiem zapytania - mówi Żaneta Branch, autorka bloga "Polka w Australii pisze".

Żaneta Branch prowadzi bloga "Polka w Australii pisze"
Żaneta Branch prowadzi bloga "Polka w Australii pisze"
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Ilona Raczyńska

29.06.2020 | aktual.: 30.06.2020 13:08

Ilona Raczyńska: Najpierw pożary, teraz pandemia - to nie był łatwy rok dla Australijczyków. Jak oni to znoszą?

Żaneta Branch: To prawda. Rozpoczęliśmy rok od krajowej debaty na temat zasadności organizowania pokazu fajerwerków w Sydney w obliczu trawiących część kontynentu pożarów. Dewastacja wschodniego wybrzeża Australii okazała się ogromna, spłonęło 18 mln ha, zginęły 34 osoby, ok. 3 tys. osób straciło swoje domy, niektóre gatunki zwierząt bezpowrotnie zginęły.

Pamiętam, kiedy tysiące ludzi przez całą noc koczowały w kłębach dymu na plaży, ukrywając się przed otaczającym ich pożarem. Zostali później stamtąd ewakuowani okrętami wojskowymi. To były trudne miesiące, które wciąż przypominają o sobie rozmaitymi konsekwencjami. Szacuje się, że miliard zwierząt, a także wiele gatunków nietoperzy i owadów, umrze w ciągu najbliższych miesięcy w wyniku utraty siedlisk i źródeł pożywienia. Konsekwencje te są jedynie częścią znacznie większego kryzysu, w efekcie którego różnorodność biologiczna gwałtownie spada. Oprócz tego, uciążliwy i długotrwały dym, który zalegał w powietrzu przez większość lata, również pozostawił swoje konsekwencje w postaci zaburzeń w pracy dróg oddechowych, zapalenia oskrzeli czy zaostrzenia astmy u wielu mieszkańców Sydney, Melbourne czy Canberry.

Wielu Australijczyków doświadczyło traumy psychicznej w wyniku ewakuacji i utraty domów, zwierząt domowych i gospodarskich lub źródeł utrzymania. Dotkliwie ucierpiała gospodarka Australii, zwłaszcza rolnictwo i turystyka. Było to szczególnie trudne, ponieważ pożary nastąpiły po wyniszczającej, trzyletniej suszy.

A jakby tego było mało, w tym samym czasie, bo już w styczniu, pojawiły się w Australii pierwsze przypadki koronawirusa.

Dokładnie. Pierwsza fala nie była jednak dla nas tak tragiczna, jak dla reszty świata. Dotychczas w Australii zmarło ponad sto osób. Choć żal każdej z nich, widać, że poradziliśmy sobie całkiem dobrze. Myślę, że to izolacja naszego kontynentu przyczyniła się do małej skali pandemii w naszym kraju. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie fatalny błąd naszego rządu stanowego. Otóż ktoś w Nowej Południowej Walii zezwolił pasażerom ogromnego statku - wycieczkowca Ruby Princess - na zejście z pokładu w Sydney kilka godzin przed tym, jak otrzymano wyniki testów pasażerów na obecność koronawirusa.

Jak się później okazało, pasażerowie z pozytywnym wynikiem byli odpowiedzialni za większość kolejnych zarażeń w kraju. Ok. 20 osób, które wysiadło ze statku, zmarło, co stanowi około 1/5 wszystkich zgonów w Australii. Aktualnie prowadzone jest dochodzenie w celu ustalenia, kto był odpowiedzialny za podjęcie fatalnej decyzji, ponieważ nikt nie przyznaje się do winy. Jeden z zamieszanych w aferę tłumaczył, że pasażerowie zostali wypuszczeni, żeby nie narazić ich na spóźnienie się na loty tego samego dnia. Zaznaczam, że były to loty krajowe, jak również międzynarodowe.

Restauracja w Australii podczas pandemii
Restauracja w Australii podczas pandemii© Polka w Australii pisze

A jak wyglądała obecnie sytuacja związana z koronawirusem? Pierwsze lęki zostały już pewnie dawno opanowane i nikt nie rzuca się na papier toaletowy?

To ciekawe, że wspominasz o szaleństwie na papier toaletowy, które ogarnęło Australię w marcu. Sytuacja szybko stała się istną tragifarsą. Na początku było to śmieszne, ale kiedy przez sześć tygodni nie dało się nigdzie kupić - umówmy się - niezbędnego produktu, zrobiło się nieciekawie. Nie uwierzysz, ale w ubiegłym tygodniu, wraz ze znaczącym pogorszeniem się sytuacji w Melbourne, znowu rolki papieru zaczęły znikać z półek. Panika szybko przeniosła się do Sydney i już od kilku dni również tutaj mieszkańcy znowu wykupują towary ze sklepów.

Supermarkety spożywcze Coles i Woolworth ponownie wprowadziły limity na liczbę kupowanych produktów, między innymi papier toaletowy i ręczniki papierowe. Jedna z czytelniczek mojego bloga napisała, że papier toaletowy zniknął również ze sklepów na Gold Coast, czyli w stanie Queensland, w którym notabene od wielu tygodni nie ma nowych przypadków koronawirusa.

W Australii znów zaczyna brakować papieru toaletowego w sklepach
W Australii znów zaczyna brakować papieru toaletowego w sklepach© Polka w Australii pisze

Dotychczas sytuacja w Australii zdawała się być pod kontrolą. Słuszną decyzją było wczesne zamknięcie granic wewnętrznych pomiędzy stanami. Większość z nich wciąż pozostaje zamknięta. Niestety granica pomiędzy Nową Południową Walią i Wiktorią jest otwarta, przez co Sydney wkrótce może znaleźć się w podobnej sytuacji do Melbourne.

Ale obostrzenia są już znoszone?

Choć w większości stanów Australii wkraczamy w bardziej rozluźnione etapy rozmrażania gospodarki, wciąż istnieją poważne obawy przed kolejną bądź kolejnymi falami. W napięciu obserwujemy rozwój sytuacji w Melbourne.

Niestety pandemia nieuchronnie prowadzi Australię do recesji, od której udało jej się bronić od 1991 r. Według prognoz rządowych ponad milion osób straciło pracę w ciągu ostatnich sześciu tygodni, a bezrobocie ma wzrosnąć do 10 proc. do końca czerwca. Przewiduje się, że wartość australijskiej gospodarki w drugim kwartale skurczy się o 10 proc.

Zachowaj dystans jednego kangura - zabawmy sposób przypomnienia o obostrzeniach
Zachowaj dystans jednego kangura - zabawmy sposób przypomnienia o obostrzeniach© Polka w Australii pisze

Niedawno padła informacja, że granice Australii zostaną zamknięte do 2021 r. Jak na reagują na to osoby, które do domu, rodziny mają tysiące kilometrów, jak np. Polacy?

To prawda, w ubiegłym tygodniu australijski Minister Turystyki powiedział, że prawdopodobnie granice Australii pozostaną zamknięte do końca roku. Nie została jednak ogłoszona żadna oficjalna data, sytuacja jest dynamiczna i wciąż dużo może się zmienić. Niemniej jednak perspektywa niemożności opuszczenia kraju jest niewątpliwie trudna. Myślę, że po odwołaniu wakacji w Polsce w czasie polskiego lata wielu z nas miało nadzieję, że uda się je przełożyć na grudzień. Spędzenie świąt w rodzinnej atmosferze z pewnością byłoby wskazane po ciężkim roku dla nas wszystkich. Niestety okazuje się, że te plany również stoją pod znakiem zapytania.

Okres pandemii nie jest łatwym czasem dla emigrantów. Myślę, że jest to jednak ważny moment, który potencjalnie pomoże znaleźć odpowiedzi na nurtujące emigrantów pytania. Być może skłoni niektórych do przeprowadzki do Polski. W najtrudniejszej sytuacji znalazły się osoby, które nie posiadają praw stałego mieszkańca, a co za tym idzie możliwości otrzymywania pomocy finansowej od rządu.

Napisałaś ostatnio na Facebooku, że w pracy byłaś ostatni raz 20 marca. To już ponad trzy miesiące. Jak wygląda twoje życie bez pracy i jakie są perspektywy na powrót?

Przez ostatnie kilka lat pracowałam dla dużych linii lotniczych na lotnisku międzynarodowym w Sydney, które zatrudniają ok. 10 tys. pracowników w całym kraju. Ponieważ linie te miały problemy finansowe jeszcze przed pandemią, niestety w połowie kwietnia upadły, po czym poddały się dobrowolnej administracji i zarządzane były przez Deloitte.

Kilka dni temu zostały wykupione przez amerykańską firmę inwestycyjną. Podobnie jak znakomita większość moich kolegów i koleżanek z branży, zostałam zawieszona do odwołania. Nie wiem, czy wrócę do mojej pracy, czy będę zmuszona do znalezienia nowej. Nie ukrywam, że liczę na powrót, ponieważ była to dla mnie praca, w której nie tylko dużo się uczyłam, ale również systematycznie stawiana byłam przed wyzwaniami, co było dla mnie bardzo istotne.

Żaneta Branch
Żaneta Branch© Archiwum prywatne

Kilka tygodni temu doznałam skomplikowanej kontuzji stawu skokowego, przez co i tak jestem uziemiona w domu na wiele tygodni. Wykorzystuję ten czas na pracę nad własnymi projektami i edukację. Rząd australijski pomógł osobom, które tymczasowo straciły możliwość wykonywania swoich zawodów, wprowadzając program Job Keeper, oferujący pomoc w wysokości 1500 dolarów australijskich co dwa tygodnie przez okres sześciu miesięcy. Aktualnie toczą się rozmowy nad ewentualnym przedłużeniem trwania tego programu, przede wszystkim dla pracowników sektora turystycznego, którzy ucierpieli najbardziej.

Jak to wszystko się skończy, wybierasz się do Polski?

Miałam spędzić z rodziną w Polsce cały lipiec. Mieliśmy również zaplanowane wakacje we Włoszech, ale już w kwietniu odwołałam nasze plany. Bilety czekają więc na wykorzystanie i zrobimy to, jak tylko to będzie bezpieczne. Przypuszczam jednak, że będzie to dopiero za rok, ale może nawet później. Myślę, że nie podejmę się podróży z dwójką małych dzieci, dopóki wszystkie poważne restrykcje nie zostaną zniesienie i w Polsce, i w Australii.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)