"Król Artur" uczynił z Gdańska stolicę polskich sportów plażowych. To jedyny taki stadion w Polsce
– Chciałbym zostać zapamiętany nie tylko ze słynnej bramki zdobytej z Norwegią. Chciałbym, żeby ktoś kiedyś powiedział, że Artur Siódmiak zrobił wiele fajnych rzeczy. Do tego dążę każdego dnia – mówi były piłkarz ręczny, wicemistrz świata, a dziś koordynator Energa Stadionu Letniego w Gdańsku.
13.09.2023 15:39
Artur Siódmiak to bohater słynnego pojedynku z Norwegami podczas mistrzostw świata w 2009 r., po którym Polacy awansowali do półfinału. Na 9 sekund przed końcem meczu z własnej połowy oddał do pustej bramki decydujący rzut na 31:30. To wtedy kibice nazwali go Królem Arturem. Dziś króluje na plaży w Gdańsku Brzeźnie. Tam działa Energa Stadion Letni, który od ośmiu już lat przyciąga miłośników sportu.
Maciej Sierpień: Bałtyk tego lata był oblegany przez turystów. Czy przełożyło się to na większe zainteresowanie także Stadionem Letnim?
Artur Siódmiak: Jesteśmy obiektem, na którym króluje sport, a zatem podstawową grupą osób, która nas odwiedza, są kibice, miłośnicy różnych dyscyplin i turyści aktywnie spędzający czas. Dlatego bez względu na pogodę u nas zawsze są ludzie. Myślę, że pod względem frekwencji utrzymaliśmy wysoką średnią z poprzednich lat. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tegorocznego sezonu. Cieszymy się, że znów przyciągnęliśmy ogromne rzesze osób, które nie tylko mogą u nas odpocząć, ale też pokibicować i pograć na piasku w piłkę nożną, ręczną czy siatkówkę.
Jakie sportowe imprezy zagościły w tym roku na gdańskiej plaży?
Turnieje są różnej rangi. Począwszy od tej najwyższej – międzynarodowej przez krajowe mistrzostwa po kameralne imprezy tworzone z myślą o potencjalnym Kowalskim. Było tego bardzo dużo, ale jak zawsze królowała piłka nożna. Gościliśmy m.in. finały rozgrywek Ekstraklasy kobiet i mężczyzn. Były też mecze międzypaństwowe. Nasz stadion jest w pełni dostosowany do rozgrywania takich spotkań, trybuny mogą pomieścić blisko tysiąc widzów. Wiem, że władze PZPN były bardzo zadowolone z tego, jak to wszystko przebiegało.
Nie zabrakło oczywiście plażowej piłki ręcznej. Zorganizowaliśmy eliminacje mistrzostw Polski. To był ciekawy turniej z dużą liczbą drużyn. Nie mogę nie wspomnieć też o turnieju, który zorganizowaliśmy wspólnie z Polską Ligą Siatkówki. To było wspaniałe wydarzenie! Na piasku zagrały zespoły halowe, w tym m.in. Jastrzębski Węgiel i Skra Bełchatów. Kibice mogli podziwiać w akcji gwiazdy męskiej i żeńskiej siatkówki. Drużyny grały po czterech, co też było ciekawym doświadczeniem, bo przecież – jak wiemy – w siatkówce na plaży występują duety.
Cieszę się, że co roku przybywa związków i federacji, które chcą z nami współpracować. To pokazuje, że jesteśmy wiarygodnym partnerem.
Sporty plażowe, w tym bliska twojemu sercu piłka ręczna, zdobywają w Polsce coraz większą popularność. Co jest takiego wyjątkowego w tych dyscyplinach?
W sezonie ogórkowym, gdy profesjonalne rozgrywki mają przerwę, kibice szukają okazji do sportowych emocji. Nasz obiekt im to zapewnia. Co ważne, po organizowanych tu imprezach wiele osób decyduje się zagrać na piasku w piłkę ręczną czy siatkówkę. Stadion Letni jest dostępny dla wszystkich. Turyści chętnie organizują tu swoje miniturnieje.
W kalendarzu ponownie znalazły się też imprezy nieco mniej kojarzące się z piaskiem…
Zgadza się. Ponownie gościliśmy e-sportowców. Cały czas jestem pod ogromnym wrażeniem, jak wielki potencjał drzemie w tym sporcie i biznesie. Sam jestem wprawdzie mało internetowy, ale ten świat naprawdę może fascynować. Zorganizowaliśmy turniej o Puchar Ligi E-Sportowej. Bardzo duże wydarzenie, szczególnie dla młodych ludzi, którzy są aktywni w sieci. E-sport cały czas prężnie się rozwija w Polsce, a my możemy dołożyć do tego małą cegiełkę. Mamy plany na dalszą współpracę. Chcemy połączyć turnieje e-sportowe z tradycyjnymi zajęciami sportowymi. Myślę, że dla młodzieży będzie to ciekawa forma spędzania czasu nad Bałtykiem.
Na początku czerwca pozyskaliście nowego partnera strategicznego – firmę Energa z Grupy Orlen. Co oznacza wsparcie tak dużego podmiotu?
Jestem dumny, że od początku istnienia Stadionu Letniego możemy liczyć na wsparcie dużych firm. Dla nas to bezcenna współpraca, bo pozwala na realizacje planów i rozwój. Wiadomo, że można wiele rzeczy sobie założyć, ale bez finansów ich spełnienie jest niemożliwe. Budżet wszystko weryfikuje. Mając takiego partnera jak Energa z Grupy Orlen, możemy spokojnie planować cały sezon, a potem z odpowiednią jakością organizować kolejne wydarzenia i ulepszać obiekt. Dzięki takiemu wsparciu nasz stadion cały czas żyje i daje radość mieszkańcom Gdańska oraz turystom z całej Polski.
Energa Stadion Letni to nie tylko imprezy sportowe, ale też wiele wydarzeń edukacyjnych i promujących sport. Jak z perspektywy ośmiu lat funkcjonowania obiektu oceniasz aktywność fizyczną Polaków, zwłaszcza dzieci i młodzieży?
Z przykrością muszę powiedzieć, że niestety jesteśmy coraz mniej sprawni fizycznie. Stajemy się coraz bardziej wygodni. Zamiast pójść kilkaset metrów do sklepu, wolimy podjechać pod same drzwi autem. Młodym ludziom chęć ruchu zabiera smartfon. Dlatego tak ważna jest edukacja i promowanie sportu. Energa Stadion Letni zapewnia infrastrukturę na najwyższym poziomie. Całkowicie za darmo można u nas potrenować, pograć i aktywnie spędzić czas. Mam nadzieję, że coraz więcej Polaków, zarówno dorosłych, jak i dzieci oraz młodzież, ruszy się zza biurek, z domów i postawi na sport.
Uważasz, że ta wygoda życia codziennego przekłada się potem na wyniki wśród zawodowców? Dziś w piłce ręcznej o takich sukcesach, jakie osiągało wasze pokolenie, możemy tylko pomarzyć.
Ktoś kiedyś powiedział, że ludzie, charaktery i drużyny kształtowane są w trudnych warunkach. Dziś w teorii mamy wszystko, aby osiągać sukcesy. Pojawiało się duże finansowanie sportu ze strony ministerstwa i największych spółek, jest infrastruktura, baza treningowa, nowoczesny proces szkolenia, a mimo to nie możemy nawiązać do dawnych wyników. Gdy zaczynałem trenować piłkę ręczną, była ogromna rywalizacja wśród rówieśników o miejsce w drużynie. Każdy marzył, aby założyć koszulkę i grać dla swojego klubu, a potem dla reprezentacji. Uważam, że dziś największą bolączką jest selekcja zawodników. Choć jesteśmy 38-milionowym narodem, często w wielu dyscyplinach odstajemy od znacznie mniejszych krajów. I tu wracamy do poprzedniego pytania, czyli pracy u podstaw i wychowania przez sport. Na początku to tata lub mama muszą zaprowadzić dziecko na trening, a tam musi trafić na dobrego trenera, który zaszczepi w nim miłość do sportu.
A może po prostu brakuje takich ludzi jak Artur Siódmiak, którym chce się działać?
W Polsce jest naprawdę mnóstwo ludzi, którym na sercu leży przyszłość polskiego sportu i naszej młodzieży. Choćby w moim Stowarzyszeniu Akademia Sportu ich nie brakuje. Nie potrafię usiedzieć w miejscu, cały czas muszę coś robić. Kiedyś powiedziałem, że w życiu nie przepracowałem żadnego dnia, bo wszystko, co robiłem i robię, jest moją pasją. Tak było, gdy byłem zawodnikiem i tak jest dziś w stowarzyszeniu czy na Stadionie Letnim. Chcę coś po sobie pozostawić. Chciałbym zostać zapamiętany nie tylko z tej bramki zdobytej z Norwegią. Chciałbym, żeby ktoś kiedyś powiedział, że Artur Siódmiak zrobił wiele fajnych rzeczy. Do tego dążę każdego dnia.