Małe Rosje - rosyjskie dzielnice na całym świecie
Rosyjska kultura, język i zwyczaje, ale także kuchnia czy nawet styl ubierania są dla wielu ludzi, szczególnie z zachodniej Europy czy USA prawdziwą egzotyką. I nic dziwnego - imperium, które mogło "zarzucić czapkami" całą Europę zawsze stanowiło fascynujący kawałek świata. Rosji zawdzięczamy wielkich artystów, pisarzy czy muzyków, ale niestety także zbrodniarzy, którzy na zawsze zmienili oblicze naszej historii. Po rewolucji październikowej wielu mieszkańców imperium zdecydowało się na ucieczkę z tego "raju na ziemi" na Zachód.
Rosyjska kultura, język i zwyczaje, ale także kuchnia czy nawet styl ubierania są dla wielu ludzi, szczególnie z zachodniej Europy czy USA prawdziwą egzotyką. I nic dziwnego - imperium, które mogło "zarzucić czapkami" całą Europę zawsze stanowiło fascynujący kawałek świata. Rosji zawdzięczamy wielkich artystów, pisarzy czy muzyków, ale niestety także zbrodniarzy, którzy na zawsze zmienili oblicze naszej historii. Po rewolucji październikowej wielu mieszkańców imperium zdecydowało się na ucieczkę z tego "raju na ziemi" na Zachód. Wielu z nich zamieszkało w Wielkiej Brytanii, reszta wybrała emigrację za oceanem. To tam, obok polskich, powstały pierwsze rosyjskie i ukraińskie "wioski", a ich mieszkańcy starali się ze wszystkich sił zachować swoją tożsamość. Kolejna fala emigracji nastąpiła w przededniu II wojny światowej - rosyjscy Żydzi woleli uciec do USA niż skończyć w komorach gazowych. W latach 70., po ociepleniu w polityce ZSRR, a później już po upadku komunistycznego molocha nastąpił
kolejny odpływ rosyjskich obywateli w poszukiwaniu lepszego, "normalnego" życia. Dokąd ich to doprowadziło?
at/if
Mała Odessa, Nowy Jork, USA
Największa liczba rosyjskich emigrantów, ok. 3 mln, mieszka w USA. Szacuje się, że w samym Nowym Jorku mieszka 600 tys. osób przyznających się do rosyjskiego pochodzenia. Mekką zarówno emigrantów, jak i rusofili jest Brighton Beach, nazywane "Małą Odessą" od Rosjan i Ukraińców, którzy tu postanowili się osiedlić. Ta położona nad oceanem część Brooklynu jest tym dla rosyjskiej emigracji, czym *Greenpoint * dla Polaków. Dla ponad 98 proc. mieszkańców rosyjski jest językiem ojczystym, a większość w ogóle nie mówi po angielsku. Turystów przyciąga tutaj specyficzna kuchnia i egzotyczna, nawet jak na USA, kultura.
Tottenham, Londyn, Wielka Brytania
Londyn to współczesna wieża Babel, jest tym dla Europy, czym Nowy Jork dla USA - miejscem wielkich możliwości, obietnicą lepszego bytu, szansy rozwoju, a także azylem przed prześladowaniami. Po 1917 roku wielu Rosjan wybrało właśnie ten kierunek osiedlenia. Część z nich traktowała Londyn jako chwilowe miejsce postoju w drodze do USA, inni zostali na dłużej. Zdecydowanie największa grupa Rosjan zamieszkała w północnej części miasta - na Tottenhamie. Przez lata dzielnica uchodziła za najbardziej "zakapiorski" zakątek Londynu, gdzie nawet policjanci nie zapuszczali się pojedynczo. Do dziś mieszkańcy wspominają, że jeszcze w połowie XX. wieku większość emigrantów miała tu konie i jeździła wozami. Obecnie Tottenham wśród mieszkańców przeważają kibice lokalnego klubu piłkarskiego Tottenham Spurs, którzy sami siebie nazywają "Żydami", a w czasie meczów często wymachują flagami Izraela. Ma to związek właśnie z dziedzictwem rosyjskiej emigracji, wśród której dominowali Żydzi.
Hajfa, Izrael
Po upadku ZSRR setki tysięcy rosyjskich Żydów wyjechało do Izraela. Obecnie mieszka tam ponad milion osób urodzonych poza Państwem Izrael lub legitymujących się rosyjskim pochodzeniem, co przy 6-milionowej populacji stanowi potężną mniejszość etniczną. Najlepiej widać to na ulicach Hajfy, Kiriat Bialik czy nawet Tel Awiwu. Napisy na sklepach i restauracjach są po hebrajsku, arabsku i w cyrylicy, a w wielu miejscach można się dogadać jedynie po rosyjsku. Nawet Arabowie chętniej używają rosyjskiego niż angielskiego w rozmowach z turystami, co czasem prowadzi do bardzo zabawnych sytuacji. Nie ma problemu z kupnem rosyjskich produktów, a asymilacja z miejscowymi przebiega bardzo powoli. Po ponad 20 latach od masowej emigracji z bloku wschodniego na przedmieściach Hajfy częściej spotkamy Rosjanina, Ukraińca czy Młodawianina niż rodowitego Izraelczyka.
Mała Moskwa, Toronto, Kanada
W Toronto rosyjska emigracja ulokowała się w północnej części miasta, w okolicach Bathurst St. i Sheppard Avenue. Byli to głównie rosyjscy Żydzi, którzy zaczęli się tam osiedlać w latach 70. XX w., a później w latach 90., po upadku ZSRR. To prawdziwe centrum rosyjskiej emigracji w Kanadzie i potężny elektorat, o który walczą lokalni politycy. Znajdziemy tu masę rosyjskich sklepów, restauracji, księgarni czy sklepów oferujących rosyjską modę. Nic dziwnego, że mieszkańcy Toronto nazywają ten zakątek miasta "Małą Moskwą".
Narwa, Estonia
W Estonii mieszka ok. 320 tys. Rosjan stanowiąc ponad 1/4 populacji tego nadbałtyckiego kraju. Z tego też względu politycy i socjologowie typują Estonię jako kolejny kraj na celowniku prezydenta Rosji, Władimira Putina. Najwięcej Rosjan mieszka w okolicach jeziora Pejpus, a miejscem symbolicznym dla obu krajów jest Narwa, którą od rosyjskiego Iwanogrodu dzieli jedynie rzeka. W średniowieczu w Narwie zamek postawili Duńczycy, a w Iwanogrodzie - Iwan Groźny. W czasach sowieckich było to właściwie jedno miasto. Po II wojnie światowej Narwa została odbudowana niemal od zera i zasiedlona rosyjskimi robotnikami, podobnie jak było to na Krymie czy w okolicach Donbasu. Obecnie miasto zamieszkuje więcej Rosjan niż Estończyków, a umowna granica w czasach ZSRR obecnie stała się niemal przepaścią, szczególnie że Estonia weszła do Unii Europejskiej i NATO. Podział z dnia na dzień staje się coraz wyraźniejszy - szczególnie że po ogłoszeniu niepodległości Estonii w 1991 roku pełnoprawnymi obywatelami mogli stać się
tylko ci Estończycy, którzy mieszkali na terenie kraju przed II wojną światową oraz ich potomkowie. Pozostali mieszkańcy musieli zdawać egzamin z estońskiego i znajomości konstytucji. Rosjanie, którzy nie podeszli do tego egzaminu, dostali tzw. "szare paszporty", które uprawniają ich do bezwizowego przekraczania granicy z Rosją i podróżowania po krajach UE, ale de facto nie są pełnoprawnymi obywatelami Estonii. Paradoks, który nie wróży nic dobrego. Bo za rzeką już jest Rosja, co do której rodowici Estończycy nie mają żadnego zaufania.
Mała Moskwa, Legnica
Istnieje także inny aspekt tworzenia się mniejszości rosyjskich. W byłym bloku wschodnim przez dziesiątki lat stacjonowały wojska radzieckie, co zmuszało obie strony do pewnej asymilacji. Najlepszym przykładem takiego stanu rzeczy jest historia Legnicy. Przez niemal 50 lat miasto było "Małą Moskwą". Ok. 1/3 jego powierzchni była zagospodarowana i przeznaczona na wyłączny użytek żołnierzy radzieckich. Ponad 1200 różnego rodzaju obiektów - szkoły, szpitale, sądy czy urzędy znajdowały się pod kontrolą Sowietów. Były to tereny wydzielone, których strzegli uzbrojeni wartownicy. Największy kompleks budynków, zwany Kwadratem został utworzony na obszarze 39 ha w dzielnicy Tarninowa - jednym z najbogatszych i najpiękniejszych zakątków miasta. To tu, w przedwojennych rezydencjach należących niegdyś do legnickich lekarzy czy adwokatów mieszkali generałowie radzieccy, znajdował się sztab i kwatery oficerów. Była to de facto okupacja i trudno tu mówić o przyjaznej atmosferze. Gdy w 1992 roku kontyngent rosyjski
opuszczał nasz kraj, zostawił po sobie "spaloną ziemię", a miejsca, które dotąd służyły za koszary czy kwatery oficerskie zostały ogołocone do cna przez wyjeżdżających żołnierzy. Jednak echa "Małej Moskwy" wciąż można usłyszeć na legnickim "Kwadracie".
at/if