Maurycy Beniowski - ten polski podróżnik został władcą Madagaskaru
Ten awanturnik i obieżyświat został, jako jedyny Polak w dziejach świata, cesarzem. Władał Madagaskarem, czwartą pod względem wielkości wyspą na świecie. Swoje państwo urządził jak Rzeczpospolitą. Powołał tu sejm, ministerstwa, a nawet województwa. Wszyscy mieszkańcy wyspy byli też równi wobec prawa – niezależnie od koloru skóry.
Cesarz Maurycy August I
23 maja 1786 roku zmarł na Madagaskarze hrabia Maurycy August Beniowski, albo może raczej cesarz Maurycy August I. Zakończyło się burzliwe życie podróżnika, żołnierza i żeglarza. Beniowski w ciągu niespełna czterdziestu lat był konfederatem barskim, jednym z pierwszych polskich zesłańców na Syberii, przywódcą antyrosyjskiego buntu na Kamczatce, a następnie faktycznym panem tego półwyspu, z którego wkrótce uciekł do Japonii, gdzie, z racji dokonanych wcześniej bohaterskich czynów, podejmowano go z wielkimi honorami.
Słowak, Węgier, ale przede wszyskim - Polak
Maurycy polskość wybrał świadomie, w jego żyłach płynęła bowiem krew słowacka i węgierska.
Ojciec, Słowak, Samuel Benyovszky, był dowódcą 9 Pułku Huzarów Węgierskich, a matka, Anna Róża Revay, węgierską baronówną.
Co doprowadziło do tego, że Benyovszky stał się Beniowskim? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że nasz bohater przez całe świadome życie był gorącym polskim patriotą, i dawał temu wielokrotnie świadectwo.
Został jednym z pierwszych konfederatów barskich, którzy od lutego 1768 roku walczyli o zniesienie zwierzchnictwa rosyjskiego nad Rzeczpospolitą i dążyli do usunięcia z tronu powolnego im monarchy, dawnego kochanka carowej Katarzyny II, króla Stanisława Augusta, zwanego - nie tylko z racji rodzinnego herbu - "ciołkiem”.
Zastrzelił niedoszłego teścia
Bojowanie Beniowskiego nie trwało długo. Wzięty do niewoli przez Rosjan trafił do Kazania, skąd, po nieudanej ucieczce zesłano go, w 1770 roku, na najbardziej wysunięte na wschód rubieże imperium – do Kamczatki.
Nie działo mu się tam źle. Dzięki wrodzonemu urokowi zdobył przyjaźń gubernatora, który nie tylko spędzał z nim wiele godzin przy szachach, ale także postanowił oddać mu swoją córkę za żonę.
Carski urzędnik nie miał pojęcia, że Beniowski zostawił w kraju żonę Zuzannę, a nasz bohater, szykując się do ucieczki, nie wyprowadzał go z błędu. Gdy przygotowania do ucieczki się wydały, wściekłość gubernatora nie miała granic.
By uniknąć aresztowania, niedawny konfederat barski wzniecił bunt na Kamczatce i zabił swego niedoszłego teścia, gdy ten wymierzył do niego z pistoletu.
Zawiadomił listownie Katarzynę II, że rządzi Kamczatką
Maurycy Beniowski wykazał się nielada brawurą (ktoś mógłby uznać jego postępowanie nawet za bezczelność), wystosowując list do dworu w Petersburgu, w którym poinformował cesarzową, że "tymczasowo rządzi Kamczatką”. Do pisma dołączył rozliczenia finansowe, które, jak się później okazało, zgadzały się co do kopiejki.
Na odpowiedź Semiramidy Północy (jak, z racji zamiłowania do sztuki, nauki i kultury, zwali Katarzynę II zachodni filozofowie) już jednak Beniowski nie czekał. Na zdobytym okręcie "Święty Piotr i Paweł” uciekł do Japonii. Na maszcie powiewała biało-czerwona flaga.
Choć w Japonii nasz bohater był krótko, fetowano go jednak bardzo. Wieść o bohaterze, który zadarł z samą Katarzyną II dotarła bowiem do Kraju Kwitnącej Wiśni nader szybko.
Wracając drogą morską do Europy po raz pierwszy zobaczył Madagaskar. Nie wiedział, że już niedługo postawi stopę na tej wyspie.
"Tajemnicą jego sukcesów było to, że nigdy nie odnosił się do ludzi z pogardą”
Stało się tak za sprawą Ludwika XV, władcy Francji, który zachwycony dokonaniami młodego Polaka (monarcha dzielił ten podziw z całym Paryżem, a zwłaszcza z żeńską częścią jego mieszkańców – Beniowski był bowiem przystojnym i postawnym mężczyzną), postanowił uczynić go dowódcą ekspedycji, która miała uczynić z Madagaskaru francuską kolonię.
Plan ten udał się w połowie. Beniowski stanął na czele ekspedycji, ale wyspy dla króla Ludwika XV nie podbił. Zdobył ją dla siebie.
Zmęczeni walkami wewnętrznymi Malgasze wybrali go na swojego władcę. Polski wędrowiec został został ampansakabą – cesarzem Madagaskaru. "Tajemnicą jego sukcesów było to, że nigdy nie odnosił się do ludzi z pogardą” – pisał Mieczysław Lepecki, jeden z biografów Beniowskiego, sam słynny przedwojenny podróżnik.
Po kilku miesiącach rządów cesarz udał się w podróż dyplomatyczną, by zdobyć dla swego państwa międzynarodowe uznanie. W Paryżu, dokąd najpierw przybył, przyjęto go bardzo chłodno. Niewiele lepiej było w Stanach Zjednoczonych. Wizyta w tym kraju przyniosła Maurycemu jedynie przyjaźń z Benjaminem Franklinem.
Gdyby nie francuska kula, polska dynastia rządziłaby Madagaskarem
Po ośmiu latach, Beniowski powrócił na Madagaskar. W trakcie jego nieobecności wyspę podporządkowali sobie już jednak Francuzi. Mimo tego cesarz nie stracił ducha. Przy pomocy wiernych oddziałów opanował część wyspy, a następnie zdobył stolicę kraju. Kto wie jakby zakończyła się ta wojna, gdyby nie zbłąkana kula, która zakończyła jego życie w drugiej połowie maja 1786 roku.
Pospekulujmy.
W trzy lata później Francja weszła w okres rewolucyjnej zawieruchy i, gdyby Beniowski przeżył i umocnił swoje rządy na Madagaskarze, nikt nad Sekwaną nie miałby najprawdopodobniej czasu, chęci, ani możliwości zajmować się sprawami tak odległej od metropolii wyspy.
Madagaskar ocaliłby swoją niepodległość. Być może z - do dzisiaj jeszcze w tym państwie panującą - polską dynastią Beniowskich.
Mimo że tak się nie stało, pamięć o cesarzu Maurycym Auguście I jest na wyspie żywa. Malgasze nazywają go, z racji na wzrost, "Długim Białym Człowiekiem”. Jedna z ulic stolicy Madagaskaru Tananarivy nosi nazwę "rue de Beniowski”.