EgzotykaMigingo – ludzie tłoczą się tu jak sardynki

Migingo – ludzie tłoczą się tu jak sardynki

Równocześnie fascynuje, skłania do refleksji i trochę przeraża. O Migingo pewnie nikt by nie usłyszał, gdyby nie jeden ze wskaźników – jest to jedno z najbardziej zaludnionych miejsc na świecie. Dlaczego tak wiele osób postanowiło zamieszkać na tak małym skrawku ziemi?

Migingo – ludzie tłoczą się tu jak sardynki
Źródło zdjęć: © Twiter | Rouen Smith
Rafał Celle

14.05.2017 | aktual.: 14.05.2017 10:26

Znajduje się w Afryce, na słynnym Jeziorze Wiktorii. Od dawna jest obiektem roszczeń, które zgłaszają dwa afrykańskie państwa – Kenia i Uganda. Sytuacja pomiędzy obydwoma krajami była przez długi czas napięta, a powiewająca nad wyspą flaga zmieniała się raz po raz. W 2008 r. doszło nawet do interwencji wojskowej Ugandy, która wysłała w to miejsce swoich żołnierzy. Dokonali oni wysiedlenia obywateli Kenii. Spór toczył się o naprawdę niewielki obszar. Ale bardziej niż o samą ziemię obu zwaśnionym stronom chodziło o znajdujące się w jej rejonie bogactwo – w jej pobliżu aż roi się od ryb. Dziś, ze względu na bliskość Kenii, wiele źródeł wskazuje na jej przynależność właśnie do tego kraju. Wyspa znajduje się ok. pół kilometra od jego wód terytorialnych. Obecnie pomiędzy Ugandą a Kenią panuje już względny spokój, a obydwa kraje współpracują nawet na wielu polach, jeśli chodzi o administrowanie obszarem.

Obraz
© Youtube.com | Happy Traveler

Wyspa Migingo obejmuje skromne 2 tys. m kw. Dla porównania: jeden z najpopularniejszych rozmiarów działek budowlanych pod budownictwo jednorodzinne w Polsce to 1 tys. m kw. W naszym kraju taką działkę zamieszkuje zazwyczaj kilka osób. Tymczasem na niewiele większej Migingo oficjalnie mieszka 130 osób, ale w rzeczywistości jest ich dużo więcej. Niektóre źródła mówią nawet o 1 tys. osób *(przez pewien czas liczba ta sięgała 1,5 tys.), co czyni wyspę *najgęściej zaludnionym obszarem na naszej planecie. Jak nietrudno się domyślić, występuje tu jedynie niska zabudowa. Najwyższa konstrukcja ma 13 m. To wszystko oznacza, że na Migingo panuje niesamowita ciasnota, którą ciężko porównać z sytuacją np. na Manhattanie czy w Hongkongu, gdzie również jest wysoki wskaźnik gęstości zaludnienia, ale przy bardzo wysokiej zabudowie.

Nie jest do końca jasne, jak doszło do zasiedlenia wyspy. Wiele źródeł wskazuje, że zaczęło się to dziać zaledwie w 1991 r., kiedy przybyło tu dwóch rybaków z Kenii i postanowiło stworzyć swoją bazę. Potem sprawy potoczyły się szybko. Społeczność błyskawicznie zaczęła się rozrastać. Do tego stopnia, że dziś dla kolejnych chętnych brakuje już miejsca.

Z czasem na wyspie zaczęła się rozwijać infrastruktura, która nieco ułatwia codzienną egzystencję. Nikt nie narzeka na brak barów. Jakiś czas temu pojawił się nawet skromny kościół. Jednym z najpoważniejszych problemów, z jakimi zmaga się lokalna społeczność, są warunki sanitarne. Te są katastrofalne. Dość powiedzieć, że do dyspozycji wszystkich mieszkańców jeszcze jakiś czas temu były tylko 2 szalety.

Obraz
© Youtube.com | Happy Traveler

Migingo zamieszkują przede wszystkim rybacy oraz ich rodziny. Mnóstwo rzeczy ma tu charakter prowizoryczny, sama wyspa jest skalista, więc nie porasta jej żadna roślinność. Ludzie utrzymują się z tego, co udało im się złowić w tamtejszych wodach. W regionie występuje duża populacja okonia nilowego, określanego też mianem okonia Wiktorii, który potem wysyłany jest na eksport. Rybacy nie mają problemu ze zbyciem towaru za niemałe pieniądze. Firmy, które od nich skupują ryby, wysyłają je dalej. Wartość sprzedaży, głównie do Europy, idzie w setki mln euro. To dlatego dla przybyszów z Ugandy i Kenii mikroskopijna wyspa stała się centrum życia; prawdziwą ziemią obiecaną. Pieniądze, które tu mogą zarobić, są nieporównywalnie większe od wynagrodzeń w każdym z tych krajów. Za sprawą krążących historii na temat bogactwa tutejszej społeczności często staje się ona celem ataków piratów.

Interesujący jest fakt, że w pobliżu przeludnionej wyspy Migingo znajduje się druga, znacznie większa i bogata w roślinność. To prawdziwa zielona oaza, na której nikt się nie osiedlił. Jak to możliwe? Popularna jest teoria, że mieszkańcy Migingo wierzą, iż jest ona zamieszkana przez demona i dlatego nikt nie chce się nawet do niej zbliżać. Rzeczywistość jest nieco bardziej prozaiczna. Chodzi głównie o brutalne ataki piratów. To właśnie dlatego ludzie wolą zamieszkiwać ciasną, przeludnioną wyspę, wyznając zasadę, że w jedności siła – w takich okolicznościach przeprowadzenie ataków i rabunków przez bandytów jest znacznie trudniejsze.

afrykaugandakenia
Zobacz także
Komentarze (9)