Motocyklem po Bałkanach
Ania Jackowska za podróż po Bałkanach na motocyklu otrzymała tegoroczną nagrodę Travelery National Geographic w kategorii: podróż roku. Opowiada o 72 dniach motocyklowej samotności po dzikich bezdrożach, przy trzech stopniach w deszczu.
Ania Jackowska za podróż po Bałkanach na motocyklu otrzymała tegoroczną nagrodę Travelery National Geographic w kategorii: podróż roku. Opowiada o 72 dniach motocyklowej samotności po dzikich bezdrożach, przy trzech stopniach w deszczu.
Twoja podróż była rekordowa i pełna wrażeń: 72 dni motocyklowej samotności, jazda na motorze przy 3 stopniach w deszczu. Była Rumunia, Mołdawia, nawet dzień w Naddniestrzu, Bułgaria, Macedonia, Albania, Kosowo, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina. Gdy wjeżdżałaś do Serbii, zapowiedzieli śnieg... Opowiedz jak było, jakie obrazy zapamiętałaś?
- O śniegu na szczęście tylko słyszałam, że nadchodzi – w radiu mówili, że idzie z Zagrzebia w kierunku Belgradu. Dlatego do Serbii ostatecznie nie wjechałam. W rzeczywistości obrazy ostatnich dni na Bałkanach były przykryte warstwą błota i zamazane deszczem. Ale i tak nie przysłoniły bałkańskiego piękna i gościnności, której doświadczałam przez ponad dwa miesiące podróży. Na przykład w Rumunii na weselu tańczyłam horę i w romskiej chacie sprawdzałam czy motocyklowa kurtka pasuje do kwiecistej spódnicy. :-) W Kosowie wzięłam udział w lekcji baletu, w Albanii z emerytami w murach średniowiecznej twierdzy w Berat grałam w domino. W Nadniestrzu dwa razy grożono mi aresztowaniem. Oj, działo się faktycznie dużo!
Krucha blondynka na motorze - w pojedynkę, po dzikich bezdrożach, w niepogodę... W Twoich Bałkanach bardziej chodziło o przekroczenie własnych możliwości, przezwyciężenie lęków niż o przemierzanie przestrzeni geograficznych. Czego się bałaś, jakie słabości pokonałaś?* *
- To była połowa października i w wyższych partiach gór temperatura w nocy spadała do zera. Rano musiałam czekać aż będzie trochę wyższa, aż się ociepli. Było wyczekiwanie: trzy, pięć, siedem stopni... I wreszcie można jechać. Chociaż i tak podczas jazdy wraz ze zmianami wysokości, temperatura zmniejszała się do trzech stopni. To była szkoła przetrwania. Jechałam w stroju przeznaczonym na temperatury letnie. Pamiętam taki dzień - lał deszcz i było bardzo zimno. Woda wlewała mi się do kasku. Byłam przemarznięta. Głośno śpiewałam, aby dać ciału trochę energii i ciepła. W którymś momencie psychika nie wytrzymała, zaczęłam ryczeć, bo poczułam, że od tego zimna chyba zwariuję. Na szczęście ten wybuch płaczu dodał mi sił. I pojechałam dalej. Przestraszyłam się, że od tego zimna i zmęczenia stracę kontrolę nad motocyklem.
To czego nauczyła Cię ta podróż?
- Tego, że każda zmiana planów ma swoje konsekwencje. Planowałam wrócić latem, wróciłam jesienią. I to poczułam najbardziej na własnej skórze, ale survival dodał kolorytu tej podróży. W moich podróżach zawsze będzie zostawiony margines na nieprzewidywalność i zmianę planów. Ta podróż nauczyła mnie pokory, że na pewne sytuacje człowiek nie mam wpływu.
To prawda, że rzuciłaś korporację dla wolności, żeby zwiedzać świat na motorze?
- Praca w korporacji była dla mnie naturalnym etapem na ścieżce rozwoju – szkoła, studia, podjęcie pracy w dużej firmie. Taki model był dla mnie oczywisty, bo większość moich znajomych i bliskich go realizowała. Jednak dosyć szybko okazało się, że nie do końca sprawdza się w moim przypadku. To był taki czas szukania swojego miejsca. Od przyjaciół usłyszałam: rób to, co lubisz, reszta sama przyjdzie. Podróżowanie, zainteresowanie człowiekiem i jego kulturą, fotografia, motocykl- to były wątki, które mnie interesowały. Zebrałam je w całość i póki co jadę przed siebie.
Ale z czego żyjesz? Z wykształcenia jesteś psychologiem, pracujesz w zawodzie?
- W czasie i po studiach prowadziłam warsztaty psycho-edukacyjne dla młodzieży. Piękna sprawa, dające poczucie satysfakcji i sensu. W trakcie spotkań w szkołach, przy okazji opowieści o podróżach, opowiadam młodzieży o tym jak ważne jest realizowanie pasji i samego siebie. Staram się im przekazać, że własną pracą, konsekwencją, można naprawdę wiele osiągnąć. Że warto słuchać siebie i wierzyć we własne siły.
A jak wygląda Twoja codzienność: praca, dom, mąż, dzieci?
- Nie. Codzienność wypełniona jest przez organizację projektów, działania promujące, szukanie sponsorów... W tej chwili piszę drugą książkę – dziennik bałkańskiej podróży. Jeżdżę na spotkania autorskie, konferencje, prezentacje zdjęć. Współpracuję z magazynem podróżniczo-motocyklowym „MotoVoyager”. Postawiłam wszystko na jedną kartę i rozwijam projekt: "Kobieta na motocyklu". Czasem czuję, że jadę na krawędzi, bo takie życie nie daje stabilizacji. Ale taką drogę wybrałam. Myślę, że stabilizacja przyjdzie z czasem.
A jak się motor zepsuje gdzieś na odludziu, to potrafisz naprawić? Jak złapiesz kapcia, dasz radę zmienić koło?
- Są takie rzeczy w BMW 650 GS, którym podróżuję, że nie da się naprawić bez odpowiedniego sprzętu. Nawet nie da się zabezpieczyć na wypadek takich sytuacji. Nie można zabrać wszystkich części zamiennych, komputera serwisowego. Myśląc o podróży wychodzę z założenia, że w każdej sytuacji znajdzie się jakieś rozwiązanie. Czy tak czy inaczej, podróż będzie się rozwijała. Może tylko z konieczności zmieni się jej przebieg i tempo. Nie można wszystkiego przewidzieć. Ważne, żeby z głową zareagować.
W te wakacje planujesz odkryć nietuzinkowe miejsca w USA, dużo więcej niż tylko Route 66?
- W czasie tej podróży skoncentruję się na części zachodniej USA. Odwiedzę Puebla Nowego Meksyku, rezerwaty Indian, Venice Beach – amerykańskie panopticum. Pojadę przez parki i prerie południowo-zachodnich stanów, Grand Canyon, Białe Piaski, szlakami Indian, odkrywców, niepoprawnych marzycieli - tworząc współczesną historię Easy Ridera. To będzie podróż w poszukiwaniu zaginionej autostrady, w rytmie bluesa i country, oddających tęsknoty człowieka za byciem w drodze. To taki mój American dream.
Za podróż po Bałkanach na motorze dostałaś nagrodę Travelery National Geographic w kategorii: podróż roku. Znalazłaś się w tak doborowym towarzystwie, jak explorer Marek Kamiński czy alpinista Piotr Pustelnik. Co teraz czujesz w związku z tym prestiżowym wyróżnieniem?
- Z odbioru nagrody pamiętam jedno: pierwszy raz poczułam, jak to jest mieć nogi jak z waty. Ani bałkańskie nocne przejazdy motorem przez góry, ani nieprzyjemne spotkanie z policją w Nadniestrzu nie wywołały tylu emocji co statuetka - piramida Travelera. ;-)
Przez większość wieczoru nosiłam ją ze sobą. Ciężar poczułam już następnego dnia – nadwyrężony nadgarstek. ;-) Myślę, że przede mną jeszcze długa droga do tego, aby móc znaleźć się w gronie wybitnych explorerów czy podróżników. Mam swój cel, pomysł na rozwój, to właśnie "kobieta na motocyklu".
(Marbo)
www.aniajackowska.pl
Facebook: Kobieta na motocyklu
| Anna Jackowska - urodzona w Warszawie w 1979, psycholog (kierunek Psychologia Międzykulturowa) i trener umiejętności społecznych. Podróżując samotnie na motocyklu realizuje projekt „Jedna kobieta, jeden motocykl, wiele kultur”. W 2008 roku szlakami portów Europy dojechała samotnie do marokańskiego Agadiru. W następnym roku w Syrii i w Jordanii podążała śladami starożytności. Z tej podróży powstała książka - "Kobieta na motocyklu" - opowieść o ludziach spotykanych po drodze, sytuacjach i miejscach. Pisze bloga, fotografuje. Za podróż po Bałkanch motocyklem - Moto Balkan Cooltour – otrzymała nagrodę National Geographic - Travelery 2010 w kategorii Podróż Roku 2010. Najbliższy projekt Kobiety na motocyklu „Nie tylko Road 66, czyli Easy Rider w Usa” rozpocznie się już w sierpniu. Wcześniej ukaże się druga książka – dziennik podróży po Bałkanach. |
| --- |