Nietypowy widok w Japonii. Upychacze nadal zadziwiają świat
Shinjuku w Tokio uchodzi za najbardziej zatłoczony dworzec w Japonii. Rocznie obsługuje ponad miliard pasażerów. W godzinach szczytu bywa na nim taki tłok, że ciężko wsiąść do komunikacji publicznej. Z tego powodu już od wielu lat w koordynowaniu ruchu pomagają tzw. oshiya.
Tokio to japońska metropolia, która rozrasta się od lat 50. XX wieku. Już w tamtych czasach w pociągach miejskich panował ścisk. Zwłaszcza w godzinach szczytu ciężko było swobodnie wejść do pojazdów transportu publicznego. Dlatego w 1955 r. pojawili się tzw. oshiya, czyli upychacze.
Na czym polega praca upychaczy?
Oshiya inaczej nazywani są pracownikami ds. porządkowania pasażerów. Początkowo pracą upychaczy trudnili się studenci, którzy chcieli sobie dorobić. Dziś na tym stanowisku zatrudnieni są etatowi pracownicy i obsługują wszystkie stacje, na których pociągi są wypełnione co najmniej w 120 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sztuka podróżowania - DS7
Na licznych udostępnionych w sieci nagraniach widać, na czym dokładnie polega praca oshiya - na upychaniu pasażerów w wagonach oraz niewpuszczaniu tych, którzy do danego składu się nie zmieszczą.
Upychacze mają mundury oraz charakterystyczne czapki, podobnie jak inni pracownicy kolei. Posługują się specjalnym systemem gestów i znaków, które przekazują maszynistom pociągów. Dzięki temu kierujący składem wiedzą, kiedy mogą bezpiecznie ruszyć z danej stacji.
Japończycy dzielnie znoszą upychanie w wagonach
Ciężko sobie wyobrazić dyskomfort oraz zaduch, z jakimi mierzą się pasażerowie transportu publicznego w Japonii. Na zamieszczonych w sieci materiałach widać, jak dzielnie znoszą upychanie w wagonach. Wielu z nich z niewzruszonym wyrazem twarzy poddaje się czynnościom oshiya.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Praktyka upychania pasażerów w wagonach może się wydawać okrutna. Internauci cały czas dziwią się, jak podróżni dają radę jechać w takim ścisku.
"Sardynki mają w puszcze więcej miejsca niż ci ludzie"; "Nigdy bym sobie tego nie zrobiła"; "To jest super niebezpieczne"; "Niedobrze mi już na sam widok"; "Przerażające"; "Jak oni oddychają?" - czytamy w komentarzach pod jednym z opublikowanych filmików.
Niektórzy internauci są jednak podekscytowani podróżą w tak ekstremalnych warunkach. "Chciałbym tego doświadczyć" - napisał jeden z internautów. Chcielibyście przeżyć coś takiego?