Niezwykłe, co przeżyłam w górach. Miałam wrażenie, że histeryczne bicie mojego serca spowoduje lawinę

Choć na nartach nie jeżdżę, to zawsze marzył mi się wyjazd w wysokie góry zimą. Chciałam zrozumieć, co tak naprawdę przyciąga tysiące turystów w te surowe warunki. Podczas mojej wizyty w Alpach spróbowałam kilku zimowych sportów, ale jedno doświadczenie szczególnie skradło moje serce.

Nauka jazdy na nartach w Alpach to sama przyjemnośćNauka jazdy na nartach w Alpach to sama przyjemność
Źródło zdjęć: © WP
Katarzyna Wośko

Za cel obrałam region narciarski Alpe Cimbra, położony w północnych Włoszech w Trydencie - Górnej Adydze, pomiędzy miejscowościami Folgaria, Fiorentini i Lavarone. Dla narciarzy i amatorów snowboardu to raj. Ponad 100 km podzielonych na 84 trasy zjazdowe o różnych poziomach trudności, 42 wyciągi, rozpiętość wysokości od 600 do 1800 m n.p.m. i dwa pasma gór – z jednej strony Alpy, a z drugiej Dolomity.

Pierwszy raz na nartach i nie tylko

Z podziwem i strachem patrzę na śmiałków, którzy czarnymi trasami (mi wydawały się one po prostu pionowe), suną w dół z obłędną prędkością. Jakimś cudem na moich oczach nie wydarzył się tam żaden śmiertelny wypadek. Swoje poczynania narciarskie rozpoczynam i kończę na tzw. oślej łączce. Już samo dojście od wypożyczalni sprzętu do "szkółki" w dramatycznie niewygodnych i wymuszających pokraczne pozy butach narciarskich, kosztuje mnie sporo wysiłku. Każdy, kto pamięta, jak pierwszy raz założył je na nogi – wie o czym mówię!

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Brak tłumów i świetne warunki. Oto najlepszy moment, by wybrać się w góry

Ale region chwali się, że to miejsce nie tylko dla narciarzy. Nie zniechęcam się więc porażką narciarską i próbuję kolejnych atrakcji. Na początek narty biegowe. Świetne, ale poruszanie się na nich wcale nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać. Zwłaszcza, gdy teren nigdzie nie jest całkiem płaski.

Trekking w śniegu to również duże przeżycie. Ruszamy 10-osobową grupą na wschód słońca. Każdy dostaje do nałożenia na buty rakiety śnieżne lub raki oraz kijki, które służą głównie do tego, żeby sprawdzać, jak głęboki jest śnieg oraz podpierać się, kiedy staramy się wydostać z dziury.

  • Trekking w śniegu to wcale nie taka łatwa sprawa
  • Widoki są niezapomniane
[1/2] Trekking w śniegu to wcale nie taka łatwa sprawa Źródło zdjęć: WP | Katarzyna Wośko

Chociaż idziemy za przewodnikiem gęsiego, niejeden raz zdarza się, że komuś z nas noga zapada się po uda i wykaraskanie się z nieubitego, świeżego puchu nie jest wcale proste. Przewodnik ostrzega nas, żeby nie wyszarpywać w takiej sytuacji nogi zbyt gwałtownie, ponieważ łatwo wówczas o uraz kolana lub kostki.

Zlana potem, z purpurowymi policzkami docieram w końcu do miejsca, z którego doskonale widać wychodzące zza gór słońce. Widok warty każdego wysiłku. Skrzący się w pierwszych słonecznych promieniach nietknięty przez nikogo śnieg, gra kolorów na górskich zboczach i cisza, przerywana jedynie śpiewem ptaków, czujących już pewnie nadchodzącą wiosnę… Takie wspomnienie pozostanie w każdym z nas na długie lata.

Atrakcje dla "nienarciarzy"

Po zejściu do miasteczka czeka nas kolejna atrakcja dla "nienarciarzy". Fatbikes – rowery na grubych oponach. Nasz instruktor – wyjątkowo krzepki, około 60-letni Włoch, nie bawi się w specjalne wyjaśnienia, jak to działa. Rower to rower. Sprawdza tylko, czy każdy z nas ma dobrze zapięty kask na głowie i rusza, wołając: "jedźcie za mną".

Wjazd na fatbike'ach to abstrakcja
Wjazd na fatbike'ach to abstrakcja © WP | Katarzyna Wośko

A że początek trasy wiedzie od razu stromo w dół, a potem ostro w górę, bardzo szybko zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to "misja samobójcza".

Jadę jako szósta z kolei i zanim dojeżdżam do miejsca, gdzie zaczyna się podjazd, cztery rowery już leżą w śniegu, a moi towarzysze podróży leżą pod nimi. Wydostanie się spod fatbike’a nie jest wcale proste, ponieważ są to rowery ze wspomaganiem elektrycznym i każda taka maszyna waży blisko 20 kg. Nie będę opisywać wszystkich kolejnych upadków podczas tej wycieczki, ani liczby siniaków na całym ciele, z którymi wyszliśmy z tej przygody. Śmiechu było co niemiara, ale były też chwile, kiedy leżąc w wielkiej zaspie, przygnieciona "grubasem" myślałam w wielkiej bezsilności: "poczekam tu sobie, aż śnieg stopnieje…".

Ale jazda!

Okazuje się, że w górach zimą generalnie jest bardzo wiele atrakcji dla takich jak ja – niejeżdżących na nartach. Ale moje serce skradło doświadczenie, które zostawiliśmy sobie na koniec. W okolicach Folgarii działa szkoła narciarska dla osób z różnymi niepełnosprawnościami. Bardzo mnie zaintrygował ten pomysł, zwłaszcza, kiedy zobaczyłam, że do zjazdu zaczyna się przygotowywać mężczyzna z całkowicie bezwładnymi nogami. Podstawą są specjalnie zbudowane fotele na "nogach" zakończonych nartami. Ponieważ Giordano - instruktor, który opiekował się tego dnia szkółką i opowiadał nam, jak to działa - zaproponował, że ciekawi takiego doświadczenia mogą spróbować. Zgłosiłam się.

  • To było niesamowite przeżycie
  • Osoby niepełnosprawne mogą korzystać ze stoków w pełni
[1/2] To było niesamowite przeżycie Źródło zdjęć: WP | Katarzyna Wośko

Uczucie jest dziwne, ponieważ po zajęciu miejsca w fotelu (całkowicie niestabilnym, przytrzymywanym przez inną osobę), poddałam się operacji zabezpieczenia mnie, a więc całkowitego pozbawienia możliwości ruchu od pasa w dół. Zostałam bardzo mocno przypięta specjalnymi pasami, instruktor założył narty, chwycił fotel z tyłu i… ruszyliśmy.

Kiedy podjeżdżaliśmy do wyciągu, strach był ogromy. Wydawało mi się, że zaraz się przewrócimy i runiemy ze ścieżki w przepaść. Bardzo szybko zrozumiałam, że muszę całkowicie zaufać instruktorowi, ponieważ inaczej to nie może się udać. I to zaufanie było chyba najtrudniejszym momentem całego doświadczenia.

Przemieszczenie się na wyciąg było nie lada wyzwaniem. Instruktor na nartach, a ja nadal z bezwładną połową ciała i przypięta do dziwnego fotela. Ale udało się. Kiedy stanęliśmy na szczycie góry, miałam wrażenie, że histeryczne bicie mojego serca spowoduje lawinę. Moment, kiedy zaczęliśmy zjeżdżać był w pierwszych sekundach straszny. Ale instruktor spokojnie mówił mi co robić, pokazał, że nie pojedziemy z tej góry "na krechę", tylko dostosujemy tempo do sytuacji. Kiedy tylko poczuł, że już się tak nie spinam i zaczynam współpracować przy balansowaniu, powiedział: "rozłóż ręce na boki i poczuj tę trasę i pęd".

Nie wiem, ile minut jechaliśmy. Czas się zatrzymał, a ja z rozpostartymi rękami czułam się wolna i niemal wszechmocna. Dla osoby takiej jak, ja, która nigdy nie doświadczyła, jak to jest zjeżdżać na nartach w górach, było to niezwykłe doznanie. Być może jedyne takie w życiu.

A może to doświadczenie zdopinguje mnie, żeby nauczyć się jeździć na nartach? Samodzielnie, bez bazowania na umiejętnościach i sile innych. Kto wie…

Informacje praktyczne

Centrum szkoleniowe dla osób z niepełnosprawnościami zlokalizowane jest w Passo Coe – Folgaria; a parking, dostęp do biura szkoły oraz pobliskich hoteli i pensjonatów przystosowany jest dla osób poruszających się na wózkach. Podobnie jak w Val di Fiemme, ze szkoleń i pomocy na stoku korzystać mogą osoby o różnym rodzaju i stopniu niepełnosprawności.

Choć sprzęt, z którego korzystają podopieczni tej szczególnej szkółki narciarskiej, jest bardzo kosztowny, to koszt lekcji/zjazdu z instruktorem pozostaje taki sam, jak godzina nauki z instruktorem dla osób pełnosprawnych i wynosi ok. 40-45 euro za godzinę.

Wybrane dla Ciebie
Niezwykłe odkrycie archeologów. Znalezisko ma blisko 3 tys. lat
Niezwykłe odkrycie archeologów. Znalezisko ma blisko 3 tys. lat
Nowa atrakcja w polskich górach właśnie została otwarta. Hit tegorocznej zimy?
Nowa atrakcja w polskich górach właśnie została otwarta. Hit tegorocznej zimy?
Boom na Polskę. Ogromny wzrost liczby turystów w okresie świątecznym
Boom na Polskę. Ogromny wzrost liczby turystów w okresie świątecznym
Pobili się o fale. W ruch poszły kamienie
Pobili się o fale. W ruch poszły kamienie
Przeczesują wody Atlantyku od czterech dni. Turysta wypadł ze statku
Przeczesują wody Atlantyku od czterech dni. Turysta wypadł ze statku
Coraz tłumniej przyjeżdżają do Polski. "Odkrywają nasz kraj na nowo"
Coraz tłumniej przyjeżdżają do Polski. "Odkrywają nasz kraj na nowo"
Skontrolowali pływające hoteli w Egipcie. Aż osiem nie nadawało się do wypłynięcia
Skontrolowali pływające hoteli w Egipcie. Aż osiem nie nadawało się do wypłynięcia
Lawina rezerwacji przez... pierwszy śnieg. W tym terminie nie ma już prawie żadnych miejsc
Lawina rezerwacji przez... pierwszy śnieg. W tym terminie nie ma już prawie żadnych miejsc
"Trupia Czaszka" na sprzedaż. Licytacja od 4,5 mln zł
"Trupia Czaszka" na sprzedaż. Licytacja od 4,5 mln zł
Najbardziej odizolowany "Pępek Świata". Odkryto nowe fakty o słynnych rzeźbach
Najbardziej odizolowany "Pępek Świata". Odkryto nowe fakty o słynnych rzeźbach
Tak świętują Andrzejki na Kanarach. Nietypowe tradycje
Tak świętują Andrzejki na Kanarach. Nietypowe tradycje
Nietypowa akcja ratunkowa. Ze świątecznego wydarzenia uciekł renifer
Nietypowa akcja ratunkowa. Ze świątecznego wydarzenia uciekł renifer
ZACZEKAJ! ZOBACZ, CO TERAZ JEST NA TOPIE 🔥