Nowy mural Banksy'ego. Już się przyznał

Banksy potwierdził, że jest autorem muralu, który pojawił się w Londynie. Wiele osób spekulowało na temat tego, czy to na pewno jego dzieło, bo nie wszystkim się podobało.

Nowy mural Banksy'ego znajduje się w Finsbury Park w Londynie
Nowy mural Banksy'ego znajduje się w Finsbury Park w Londynie
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | NEIL HALL
oprac. IR

19.03.2024 | aktual.: 19.03.2024 14:16

Banksy to brytyjski artysta street art, którego dzieła można zobaczyć na murach na całym świecie, np. w Paryżu, Nowym Jorku, Los Angeles, Neapolu, Wenecji, Kijowie i Betlejem. Spora część z nich jest oczywiście w Londynie.

Nowe dzieło Banksy'ego

Teraz przybył kolejny. 18 marca Banksy zamieścił wpis, z którego wynika, że to on jest autorem nowego muralu na ścianie budynku w dzielnicy Finsbury Park w północnym Londynie. Artysta jakby rozlał na ścianie zieloną farbę, która imituje teraz liście drzewa stojącego pod budynkiem. W lewym rogu widać namalowaną zieloną postać trzymającą w rękach opryskiwacz ciśnieniowy

Mural można było oglądać od niedzielnego poranka (17 marca). Wiele osób przychodziło go zobaczyć, bo były pewne, że to dzieło Banksy'ego. Niektórzy byli sceptyczni, bo uważali, że dzieło jest "za brzydkie".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Co ciekawe, na terenie gminy Islington, na terenie której znajduje się Finsbury Park, powstawały już inne dzieła tego artysty. Niestety były usuwane przez pracowników zespołu ds. usuwania graffiti. Tym razem tak się nie stanie - zapewniono.

Nowe dzieło Banksy'ego
Nowe dzieło Banksy'ego© EPA, PAP | NEIL HALL

Drzewo ma ok. 50 lat

Jak podały władze Islington, drzewo wiśniowe, którego "liście" domalował Banksy, ma ok. 40-50 lat, ale z powodu próchnienia i tego, że jest atakowane przez grzyby, jest w coraz gorszym stanie.

Ze względów bezpieczeństwa, jak i w celu przedłużenia jego żywotności, ma regularnie przycinane gałęzie. Władze gminy zapewniają, że będą kontynuować prace nad jego utrzymaniem. Po sezonie będzie je ozdabiać mural.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (4)