Pasażerowie uwięzieni na lotnisku w Lizbonie z powodu blackoutu
Na lotnisku w Lizbonie utworzono tymczasową noclegownię dla pasażerów, którzy utknęli z powodu paraliżu energetycznego w Portugalii. Na miejscu byli także Polacy.
Przypomnijmy, że do blackoutu na Półwyspie Iberyjskim doszło w poniedziałek 28 kwietnia. I choć prąd stopniowo wracał, to chaos (w tym komunikacyjny) w niektórych miastach trwa do teraz.
Skutki blackoutu dla pasażerów
Czerwony Krzyż, na prośbę władz lotniska i portugalskiej obrony cywilnej, zorganizował na terminalu 1 lotniska im. Humberto Delgado w Lizbonie 200 łóżek polowych.
Początkowo planowano przygotowanie 400 miejsc, ale po przywróceniu dostaw prądu w poniedziałek wieczorem liczba ta została zredukowana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Polsce są trzy takie miejsca. W tym są największe tłumy
Z danych Czerwonego Krzyża wynika, że od wtorkowego poranka z tymczasowego miejsca odpoczynku skorzystało ponad 600 osób, w tym Polacy.
Jak poinformował polski konsul w Lizbonie, Rafał Budyta, największe trudności pasażerowie z Polski napotkali w poniedziałek. Szacuje się, że blackout mógł dotknąć kilka tysięcy Polaków.
Odwołane i opóźnione loty
"Awaria w dostawach prądu w Portugalii była wynikiem problemu, który wystąpił w hiszpańskiej sieci energetycznej" - poinformował portugalski operator przesyłowy REN. Dodał, że blackout miał zostać wywołany rzadkim zjawiskiem - ekstremalnymi zmianami temperatury.
Operator lotniska w Lizbonie poinformował, że we wtorek 29 kwietnia odwołano poranny lot do Warszawy, a rejsy do Krakowa i Poznania były opóźnione. Po południu z Lizbony do Warszawy wystartował pierwszy samolot od czasu rozpoczęcia blackoutu, choć z godzinnym opóźnieniem.
W sumie we wtorek odwołano ponad 30 lotów, w tym do Nowego Jorku, Barcelony, Brukseli i Rzymu.