Trwa ładowanie...

Pokazała, jak się zarabia na overbookingu. Zgarnęła niemałe pieniądze

Temat overbookingu jest na czasie. W ostatnich tygodniach znaczenie tego hasła poznało wiele osób, które nigdy wcześniej się z nim nie zetknęły. Wszystko ze względu na historię pasażera, który siłą został wyciągnięty z samolotu linii United Airlines. Choć wiele osób pomstuje na praktyki związane z overbookingiem, czyli sprzedażą większej liczby biletów niż jest miejsc w samolocie, są też osoby, które potrafią zrobić na tym interes. I to niezły. Innym nie zawsze się to podoba.

Pokazała, jak się zarabia na overbookingu. Zgarnęła niemałe pieniądzeŹródło: Shutterstock.com
d1mvrii
d1mvrii

Jedną z nich jest Laura Begley Bloom, która w ten sposób zarobiła właściwie na darmowe i ekskluzywne wakacje.

Blisko miesiąc temu opinia publiczna na świecie została poruszona informacją na temat lekarza, który siłą został wywleczony z pokładu maszyny należącej do United Airlines – jednej z największej linii lotniczych świata. Jak się szybko okazało, za całą tą medialną akcją, która odbiła się amerykańskiej firmie wizerunkową czkawką, stała sytuacja określana mianem overbookingu. Na lot z Chicago do Louisville sprzedano po prostu więcej biletów niż było miejsc w samolocie. W związku z tym część z pasażerów była zmuszona do opuszczenia samolotu. Wobec pasażera, który nie zgodził się na zwolnienie zajmowanego miejsca, zastosowano środek przymusu. Nie wszyscy są jednak zdania, że nadsprzedaż biletów jest czymś złym. Zdaniem Laury Begley Bloom, trzeba po prostu umieć wykorzystywać nadarzające się okazje.

Pochodząca ze Stanów Zjednoczonych pasażerka, która podróżowała niedawno wraz z rodziną, przyznała, że nauczyła się umiejętnie wykorzystywać atuty, jakie daje stosowana przez linie lotnicze praktyka overbookingu. Dzięki temu oraz wiedzy na temat przysługujących z tego tytułu rekompensat, można zarobić niemałe pieniądze, pozwalające nawet na sfinansowanie iście luksusowych wakacji.

d1mvrii

Bloom zaplanowała, że jeden z kwietniowych weekendów spędzi wraz z bliskimi w Fort Lauderdale na Florydzie. Wcześniej zarezerwowała bilety na lot z Nowego Jorku samolotem linii Delta (inna z czołowych linii lotniczych na świecie). Wraz z rodziną miała wylecieć w piątek – w momencie, gdy sytuacja zaczynała się stabilizować po trwających wiele dni nawałnicach, które doprowadziły do licznych opóźnień samolotów. Kobieta oraz jej bliscy liczyli na to, że lot przebiegnie bez zakłóceń. Szybko okazało się, jak bardzo się pomylili. Na lotnisku LaGuardia okazało się, że ich samolot jest opóźniony. Po wielu godzinach oczekiwania samolot wciąż nie startował, a do pasażerów wyszedł w końcu pracownik linii Delta, który zaczął się dopytywać o to, kto jest gotowy odstąpić swoje miejsca – jak się okazało, pasażerów, którzy wykupili bilety, było więcej niż foteli.

Bloom na początku nie chciała zrezygnować z biletów, które zarezerwowała dla swoich bliskich. Stawka za odstąpienie miejsc rosła, a pasażerowie pozostawali niewzruszeni – głównie przez to, że wielu z nich już od kilku dni czekało na wylot. Gdy stawka za każde miejsce osiągnęła pułap 900 dolarów, mąż Laury Bloom podszedł do agenta i powiedział, że jego rodzina zrezygnuje z przelotu, jeśli rekompensata wzrośnie do 1500 dolarów od osoby. Przedstawiciel linii zgodził się na 1350 dolarów (ponad 5 tysięcy złotych za miejsce). Porozumienie zostało osiągnięte. Rodzina (Laura Bloom, jej mąż oraz 4-letnia córka) powrócili do domu z voucherami o wartości 4 050 dolarów (ok. 15,5 tysiąca złotych) – poinformował dziennik „New York Post”.

Rodzina miała wyruszyć w podróż następnego dnia, ale już w sobotę okazało się, że lot, na który przebukowano im bilety, również ma opóźnienie. Kiedy przyjechali na lotnisko, sytuacja się powtórzyła. Ponownie agent próbował dowiedzieć się, kto jest gotowy zrezygnować z miejsca. Licytacja zaczęła się od 300 dolarów, a zakończyła na 1300 dolarów za miejsce. Tym razem rodzina otrzymała rekompensatę w wysokości 3900 dolarów (15 tysięcy złotych). Linie lotnicze pokryły dodatkowo rodzinie koszty posiłków oraz transportu taksówką do domu.

d1mvrii

W niedzielę miała miejsce ta sama sytuacja. Tego dnia rodzina spędziła sporo czasu w porcie lotniczym. W końcu dowiedzieli się, że również na loty w kolejnych dniach chętnych będzie prawdopodobnie znacznie więcej niż miejsc w samolocie. Rodzina postanowiła wówczas rozwiązać problem... hurtowo. Linie lotnicze wypłaciły im odszkodowanie awansem za kolejne loty, z których zrezygnują – po tysiąc dolarów od osoby. Dzięki temu nie musieli stawiać się już na lotnisku.

W ten sposób łączna wartość kuponów podarunkowych wyniosła 11 tysięcy dolarów (ponad 42 tysiące złotych).

Bloom przyznała, że niektórzy pasażerowie dziękowali kobiecie za to, że zdecydowała się zrezygnować z miejsc. Ale gdy o swojej przygodzie napisała na łamach „Forbesa”, otrzymała też wiele niezbyt przyjemnych wiadomości od ludzi, którzy stwierdzili, że wykorzystała sytuację.

d1mvrii

- Otrzymałam sporo pełnych agresji wiadomości od osób, które stwierdziły, że jestem oportunistką – przyznała na łamach „Travel + Leisure”. - Czułam się trochę winna, że zarobiłam tyle pieniędzy na tej sytuacji, ale nie zabrakło też osób, które wskazały, że w ten sposób zwolniliśmy miejsca osobom, które naprawdę pilnie musiały gdzieś wyjechać.

Jak przyznał podczas rozmowy w TVN24 BIS Sebastian Mikosz, były prezes PLL LOT, overbooking jest powszechny także w Europie. Jak tłumaczył, linie decydują się na takie rozwiązanie, uwzględniając przy tym różne wskaźniki, np. pasażerów, którzy statystycznie nie zdążają się przesiąść z innego samolotu czy tych, którzy z powodów losowych w ogóle nie zgłaszają się na dany lot.

d1mvrii
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1mvrii