Pyton w mieszkaniu Australijki. "Myślałam, że umrę ze strachu"
Australijczycy mają dużo częściej do czynienia z groźnymi zwierzętami niż osoby żyjące w Europie. Wielu z nich choć raz w życiu miało okazję wyrzucać z domu nieproszonych gości, jak skorpiony czy węże. Do tego grona dołączyła mieszkanka Logan, którą "odwiedził" pyton.
Wyobrażacie sobie, że idąc po schodach w domu, napotykacie na 2-metrowego pytona? Taka sytuacja przytrafiła się mieszkance miasta Logan, będącego częścią obszaru metropolitalnego Brisbane (wschodnia Australia). Nic dziwnego, że kobieta na widok gada wybiegła z domu i czym prędzej skontaktowała się z firmą zajmującą się łapaniem węży.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Kiedy jej właściciel, Glenn Ozzie Lawrence, przybył na miejsce, okazało się, że węża nie ma na schodach. Schował się w łazience, co ułatwiło jego sprawne złapanie – gad nie miał możliwości ucieczki z małego pomieszczenia. Jak przyznała kobieta w rozmowie z Daily Mail, myślała, że umrze na zawał na widok 2-metrowego osobnika. Na szczęście cała historia zakończyła się dobrze.
Po złapaniu pyton został przeniesiony do buszu niedaleko Logan, z dala od obszarów podmiejskich.
Właściciel firmy OzCapture Snake Relocations, który pomógł mieszkance Logan City, nie narzeka na brak obowiązków - odbiera co najmniej pięć telefonów dziennie od osób, które znajdują nieproszonych gości w najróżniejszych zakamarkach domu.
Gatunek węża, o którym wyżej mowa, osiąga długość nawet do 3,6 metra. Pyton dywanowy żyje w całej Australii, z wyjątkiem Tasmanii. Choć nie jest jadowity, jego ukąszenie może powodować głębokie rany kłute.
Źródło: Daily Mail