Remont pochłonął ponad 10 mln zł. "Tu jest ogromny potencjał. Tylko wyobraźnia nas ogranicza"
Gdy wysiadamy z samochodu, jest ciemno, a w górze majaczy światło, wydobywające się z malutkich okienek na wieży. Będziemy spać na zamku, jak pięknym - przekonam się dopiero rano.
Budzę się przed godz. 7, chwytam za zasłony, by wpuścić do pokoju trochę słońca i zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie obudził mnie śpiew ptaków rodem z "Kopciuszka". Może za chwilę przylecą, by pościelić po mnie łóżko - myślę w duchu. Ale to nie bajka, choć można by tak pomyśleć, bo Zamek Wielkopolski w Rokosowie mógłby spokojnie w bajce grać pierwsze skrzypce.
Idę na śniadanie, które podają w budynku dawnej bażanciarni. Wychodzę z zamku i jeszcze raz spoglądam w górę - teraz dopiero widzę dwie okazałe wieże, które nocą były praktycznie niewidoczne. Idąc do bażanciarni, podziwiam ogromny ogród i zerkam na oranżerię - ależ tam musiało być dostojnie przed wiekami - myślę sobie.
O tym, jak zamek wygląda po trwającym kilka lat remoncie, miałam okazję przekonać się kilka tygodni temu. Obiekt oficjalnie otwarty jest od 30 sierpnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nad morzem już się zaczęło. Korki, tłumy na peronach. "Masakra"
Z rak do rąk
Zamek Wielkopolski znajduje się w odległości ok. 85 km od Poznania. Powstał w połowie XIX w., a pomysłodawczynią była Karolina Mycielska, żona hrabiego Józefa Mycielskiego. - Niestety nie dożyła momentu ukończenia tego obiektu i nie dane jej było zamieszkać w tym zamku. W rękach rodu Mycielskich zamek funkcjonował tylko przez jedno pokolenie - opowiada Dorota Andrzejwska, specjalista ds. promocji i organizacji wydarzeń w Zamku Wielkopolskim.
Później przeszedł w ręce rodu Czartoryskich, którzy władali nim przez trzy pokolenia. W 1939 r., w momencie wybuchu II wojny światowej, Jan Czartoryski został z niego wygnany. Po wojnie obiekt przeszedł w ręce Skarbu Państwa.
W okresie komuny funkcjonował jako miejsce na kolonie dla dzieci. - Jeszcze dzisiaj rozmawiałam z panią, która mówiła, że siedemdziesiąt lat temu była tutaj na kolonii, jako siedmiolatka - opowiada Dorota Andrzejewska.
Po przemianach politycznych obiekt najpierw stał się własnością samorządu, a później trafił z powrotem do rodziny Czartoryskich.
- Zygmunt i Adam Czartoryscy słynęli z dobrego zarządzania tym miejscem. Natomiast ostatni z właścicieli, Jan Czartoryski, nie bardzo garnął się do tego, żeby tu przebywać. Z reguły bywał w Anglii. A jego marzeniem było zostawić to miejsce i stworzyć... swój własny kiosk w Londynie - opowiada pracownica zamku.
W efekcie w 2002 r. województwo wielkopolskie odkupiło obiekt od słynnej rodziny i tym samym pieczę nad nim objął marszałek.
Oficjalnie przez lata obiekt był nazywany Ośrodkiem Integracji Europejskiej, ale już nie jest. - Z początkiem 2023 r. przyjęliśmy nazwę Zamek Wielkopolski w Rokosowie - tłumaczy Martyna Włudarczyk.
Remont za miliony
Zamek remontowany był od 2021 r. do końca 2023 r., ale prace wykończeniowe trwały jeszcze do połowy tego roku. - To był remont gruntowny, można powiedzieć, od piwnicy po sam dach - opowiada Martyna Włudarczyk, dyrektorka obiektu. Cały remont pochłonął ponad 10 mln zł, z czego ok. połowa to unijne dofinansowanie.
- Łącznie mamy 26 pokoi, które mogą pomieścić 60 osób. W zamku jest ich 17, z czego trzy to apartamenty. W powozowni jest siedem pokoi i dwa pokoje w bażanciarni - mówi.
Dziś zamek jest głównie obiektem szkoleniowo-konferencyjnym. Dostępnych jest kilka sal na różnego typu eventy, dlatego są plany, by organizować w nim wydarzenia komercyjne czy wszelkiego rodzaju uroczystości rodzinne np. wesela. Wnętrza są dostojne, ale jednocześnie klimatyczne i urządzone ze smakiem. Da się wyczuć połączenie tradycji i nowoczesności.
Ale zamek to nie tylko wnętrza. To także 10-hektarowy park, który daje możliwość organizowania wydarzeń plenerowych. Odbył się już np. pokaz mody w stylu Royal Ascot.
- Jest event, który już wskrzesiliśmy po latach - Rokosowo Horse Show - i z takich wydarzeń chcemy słynąć - opowiada. - Jesteśmy na terenie powiatu gostyńskiego, który słynie z produkcji bryczek i powozów konnych. Jest tu wiele stadnin i stajni, dlatego pojawił się taki pomysł już ponad 20 lat temu. To była impreza, która rokrocznie się odbywała w Rokosowie. Ze względu na pandemię, a potem remonty, została zawieszona i teraz wznowiliśmy ją po pięciu latach. To jest wydarzenie, w trakcie którego odbywają się towarzyskie zawody konne w powożeniu i w skokach przez przeszkody.
Furorę wśród dzieci robią też zawody hobby horse, czyli w "jeździe" na konikach na patyku. - Jadąc do pracy, codziennie widzę we wsi dwie dziewczynki z konikami i chyba muszę się zatrzymać, żeby zapytać, czy to pokłosie naszej imprezy - dodaje dyrektorka zamku.
Martyna Włudarczyk ma jeszcze wiele pomysłów, dzięki którym o zamku w Rokosowie usłyszy cała Polska. - Tu jest ogromny potencjał. Po prostu wyobraźnia nas tylko ogranicza - mówi z dumą dyrektorka zamku.
Niezależna opinia redakcji. Organizatorem wyjazdu była Wielkopolska Organizacja Turystyczna