Poleciałam sama do Arabii Saudyjskiej. Mężczyźni zachowywali się tak, jakbym nie istniała
Zawsze ciągnęło mnie tam, gdzie nie do końca wypada jechać samemu. Zwłaszcza jak jest się samotną blondynką z Europy. Poleciałam do Arabii Saudyjskiej i choć dużo podróżuję, to przeżyłam kulturowy szok.
Kiedy dowiedziałam się, że Arabia Saudyjska otwiera się na turystów i wystarczy aplikować o wizę, by się tam dostać, stwierdziłam: lecę.
Spędziłam dwa tygodnie wśród lokalnych mieszkańców, których życie w niczym nie przypomina tego, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni w Europie. To była jedna z najbardziej dziwnych, szokujących (kulturowo), a jednocześnie bezpiecznych podróży w moim życiu.
Nie wiem, co mnie podkusiło, ale na podróż do Arabii Saudyjskiej zdecydowałam się podczas miesiąca Ramadanu. To święty miesiąc dla Muzułmanów. Dla tych, którzy nie są religijni, ale znajdują się w kraju w tym czasie oznacza to, że w ciągu dnia nie można jeść ani pić publicznie od wschodu do zachodu słońca. I to właśnie w tym okresie najlepiej można zobaczyć, jak bardzo religijni i oddani swojej wierze są lokalni mieszkańcy. Można też poczuć na własnej skórze, że nie pałają oni do obcokrajowców nadmierną sympatią.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wakacje 2025. Ile Polacy wydają na urlopy?
Mężczyźni spuszczali wzrok
Niby wiedziałam, na co się porywam, a jednak konfrontacja z rzeczywistością okazała się szokująca. Już na lotnisku zobaczyłam tłumy Saudyjczyków w lokalnych strojach. Mężczyźni w Arabii Saudyjskiej noszą długie, białe szaty zwane thobe oraz chusty na głowie (ghutra lub shemagh), przytrzymywane czarnym sznurem (agal).
Kobiety zakładają luźne, zakrywające ciało abaje, często z chustą (hidżabem) lub zasłoną na twarz (nikabem), najczęściej w czarnym kolorze. Niby oczywiste, a jednak zobaczyć tak ubrane tłumy ludzi na żywo to zupełnie inne doznanie.
Nawet, jeśli prawo nie wymaga aż tak restrykcyjnych strojów, to oni wciąż je noszą. Zwłaszcza kobiety. To już bowiem nie tylko kwestia prawa – społeczna presja jest ogromna. Ja nosiłam długie ubrania, ale bez nikabu czy abai – i serio, patrzyli. Głównie kobiety. Głównie z dezaprobatą.
Doleciałam i z lotniska musiałam udać się do hotelu. Nie znam arabskiego, więc po angielsku dopytywałam o wskazówki. Jeśli chodzi o mężczyzn, to większość z nich po prostu mi nie odpowiadała. Zachowywali się tak, jakbym nie istniała. Zgodnie z religią mają oni nakaz spuszczania wzroku, gdy obok pojawia się nieznana kobieta. I uwierzcie mi - zdecydowanie go przestrzegają. Trochę to dziwne, trochę nieswoje, ale… z drugiej strony czułam się przez to bardzo bezpieczna. Zero zaczepiania, zero wulgarnych tekstów. W porównaniu np. do Maroka – niebo a ziemia.
Podróż bez hidżabu, ale nie bez oceniających spojrzeń
Sporym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że w Arabii nie trzeba zakrywać włosów. W Iranie, niezależnie od tego, czy jesteś lokalną kobietą, czy turystką, musisz zarzucić chustę na włosy. Tutaj tak to nie wygląda, przynajmniej w teorii. W praktyce jednak, kiedy szłam z odkrytą głową, czułam się obserwowana i oceniana przez kobiety. To były takie spojrzenia, które się czuje – nie ciekawość, tylko takie "co ty wyprawiasz, dziewczyno? Bezbożnica!". I choć nikt nic nie powiedział, czułam, jakbym robiła coś nie tak.
Muszę to powiedzieć: nie czułam się mile widziana wśród lokalnej społeczności. Nie było uśmiechów, zaczepiania, ciekawości. Może dwa razy ktoś się do mnie odezwał – i tyle. W galerii jedna kobieta zaczęła na mnie krzyczeć po arabsku – nie mam pojęcia, o co jej chodziło, ale zrobiło się nieswojo. Jednocześnie – zero kradzieży, zero niebezpiecznych sytuacji. Można zostawić telefon na stoliku i iść do łazienki. Nikt nie ruszy. W tej kwestii Arabia to naprawdę raj dla introwertyków i ludzi, którzy lubią mieć święty spokój.
To, co bardzo rzuciło mi się w oczy w Arabii Saudyjskiej, to wszechobecne atrakcje dla dzieci. Place zabaw w galeriach, parki rozrywki, bajkowe strefy. Jest tego naprawdę mnóstwo. Dziewczynki wystrojone jak z pokazów mody. Ale to tylko na chwilę, bo potem znikają pod czarnymi abajami. I wiem, że może nie powinno, ale wewnętrznie mnie to smuciło. Co ciekawe, wiele kobiet (tych z wyższych kręgów, bogatszych) ma opiekunki do dziecka. Najmłodsi większość czasu spędzają właśnie z nianiami i są rozpieszczani do granic możliwości.
Widać, że dziecko to oczko w głowie każdej rodziny. Jego potrzeby i fanaberie są na piedestale. Nie mogłam swobodnie pływać w basenie, bo dzieciaki krzyczały i chlapały wodą. Nikt nie reagował.
Czy było warto lecieć do Arabii?
Wyprawa do Arabii Saudyjskiej choć pełna skrajnych emocji, to zdecydowanie jedno z ciekawszych doświadczeń mojego życia. Nie pojechałam tam dla bajecznej scenerii, nie dla ludzi, ale właśnie dla doświadczenia. Arabia to kraj, który niby się otwiera na turystów, ale bardzo niechętnie i powoli. Niby cię wpuszcza, ale nie mówi: "hej, fajnie że jesteś". Nie uśmiecha się. Ale też nie rani.
I mimo że było trochę nudno, trochę smutno, trochę dziwnie – cieszę się, że pojechałam. Bo dzięki takim podróżom człowiek widzi, jak różnie można żyć, co dla kogoś jest normą, a dla mnie totalnym absurdem. I jak bardzo te nasze zachodnie oczywistości wcale nie są takie oczywiste.
Przypomnijmy, że w związku dynamiczną sytuacją bezpieczeństwa w regionie Zatoki Perskiej, wynikającą z eskalacji konfliktu zbrojnego między Iranem a Izraelem, polskie MSZ obecnie odradza podróży do tego kraju, jeśli nie są one konieczne. "Rozważ odłożenie w czasie podróży na terytorium Arabii Saudyjskiej do czasu unormowania sytuacji w regionie" - czytamy w komunikacie MSZ.