Jak smakuje smażony pająk? "Wysokich oczekiwań lepiej nie mieć"

Czy wiedzieliście, że Kambodża ma w swojej gastronomicznej ofercie tarantulę? Smażony pająk jest kulinarną ciekawostką, którą spotkać można w knajpach w Phnom Penh, na bazarach i w słynnym miasteczku Skuon. Nie jest to specjał dostępny powszechnie, gdyż ma on on jedynie wąską grupę zagranicznych sympatyków. Niemniej stanowi ciekawy element poznawczej układanki khmerskiej kuchni.

W prowincji Kampong Cham jest prawdziwe królestwo smażonego pająka
W prowincji Kampong Cham jest prawdziwe królestwo smażonego pająka
Źródło zdjęć: © Licencjodawca
oprac. IR

16.09.2022 | aktual.: 17.09.2022 17:42

Jedna z teorii głosi, że pająki zaczęto jeść w Kambodży w czasie brutalnych rządów Czerwonych Khmerów, kiedy jedzenie było rzadkie, a głód powszechny. Niektórzy jednak podważają tę wersję, twierdząc, że jest jedynie usprawiedliwieniem komercjalizacji krajowej turystyki. W tym wpisie zabiorę was do centrum Phnom Penh na pajęczy poczęstunek. Jak smakuje smażony pająk? Czy to bezpieczne? Gdzie znajduje się stolica smażonych pająków w Kambodży? Serdecznie zapraszam do lektury.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Smażony pająk królem miasteczka Skuon

W stolicy dystryktu Cheung Prey w prowincji Kampong Cham znajdziecie prawdziwe królestwo smażonego pająka. Miasteczko Skuon, nazywane również Spiderville, ściąga na okoliczny targ pajęczaków zagranicznych turystów.

Market ten słynie z pajęczych przekąsek. Na wystawionych tacach piętrzą się smażone tarantule wielkości ludzkiej dłoni, w różnych formatach i wariantach przyprawienia. Lokalna społeczność świetnie wykorzystała pająka do promocji miasta. Pająk, który w Kambodży jest równie powszechny jak niektóre gryzonie w Polsce, daje biednym Khmerom z prowincji zysk z turystyki.

Przydrożna przekąska stworzona dla masowego turysty?

W sieci natrafiłem na ciekawy artykuł Phila Leesa z bloga Intrepidtravel.com. Autor twierdzi, że moda na smażonego pająka nastała wraz z rozwojem międzynarodowej turystyki. Jego zdaniem smażona tarantula została stworzona pod zagranicznych turystów, a sami Khmerzy wcześniej nie traktowali tego jako smacznej przekąski, co więcej nigdy się nim nią zajadali.

Czy zatem handel pająkami zrodził się wraz z nadejściem masowej turystyki? Niekoniecznie. Mieszkańcy Skuon wykorzystywali ptaszniki kambodżańskie już kilka pokoleń wcześniej do produkcji tradycyjnych medykamentów na ból gardła, a także lepszej kondycji płuc i serca. Jest też wielce prawdopodobne, że świadomość konsumpcji pajęczaków wzrosła po okresie polpotyzmu, gdzie głód przybrał niesamowitą wcześniej skalę.

Smażony pająk to dla wielu przysmak
Smażony pająk to dla wielu przysmak© NaWylocie.pl

Ile zarabia łowca pająków?

Tropienie ptaszników wydaję się całkiem intratną profesją. Najlepsi łowcy są w stanie upolować do 200 pająków dziennie. Następnie udają się na okoliczny bazar i sprzedają tarantulę po 150 rielów kambodżańskich za sztukę, co łatwo przeliczyć jest odpowiednikiem 8,5 dolarów. To całkiem niezły pieniądz, jak za kilka godzin pracy dziennie. Oficjalnie średnia zarobków w Kambodży wynosi 1 246 950 rielów kambodżańskich (1450 zł), ale nie oddaje to realiów panujących na prowincji, gdzie ludzie zarabiają o wiele mniej.

Sprzedawca narzuca swoją marżę i sprzedaję tarantulę z podobnym zyskiem, np. 300 rielów kambodżańskich za sztukę. Wolnorynkowa transakcja sprawia, że zarówno łowca, handlarz, jak i przyszły konsument są zadowoleni. Niestety, rozrastająca się tendencja urbanizacji wsi na obszarach leśnych prowadzi do destrukcji naturalnego środowiska życia pająków. Jeśli proces ten nie zostanie w porę powstrzymany, turystyczny trend na jedzenie tarantuli może się w Kambodży skończyć.

Smażony pająk za kilkadziesiąt centów, a w stolicy za 8 dolarów

Wizyta na targu pająków w Skuon potwierdza również starą jak świat zasadę, że na prowincji ceny są po prostu niższe. Za smażoną tarantulę zapłacicie na lokalnym bazarku równowartość 30 centów amerykańskich, co i tak jest kwotą z turystyczną marżą. Dla przykładu za podobne danie w stołecznej knajpie o wyższym standardzie zapłacicie kilkadziesiąt razy więcej. W restauracji Romdeng za dwa smażone pająki i miseczkę sosu zapłaciliśmy w 2017 r. równowartość 8 dolarów.

  • Wygląda smakowicie?
  • Nie każdy odważyłby się spróbować takiego dania
  • Zjedzenie pająka to nie lada wyzwanie
[1/3] Wygląda smakowicie?Źródło zdjęć: © NaWylocie.pl

Jak smakuje smażony pająk?

Tarantula w ustach smakuje jak…wielkie NIC. Nie zdołaliśmy znaleźć jakichkolwiek walorów smakowych. Najbardziej wyrazisty w smaku jest odwłok, ale uwaga, cytując Wiki:

W odnóżach nie ma zbyt wiele jedzenia, podczas gdy głowotułów i odwłok zawierają delikatne, białe mięso. Odwłok zawiera brązową substancję, na którą składają się organy wewnętrzne zwierzęcia, a także jaja oraz kał. Jedni uważają tę część potrawy za smakołyk, drudzy odradzają jej spożywania.

Muszę przyznać, że o wiele lepsze w smaku są cykady i inne insekty z tajskiego streetfoodu. Smażona tarantula z Phnom Penh smakowała jak wysuszone siano. Nie była niesmaczna, był po prostu nijaka. Gastronomiczny niewypał. Karton po bananach z sosem sojowym smakowałby lepiej.

Możliwe, że mieszkańcy Spiderville potrafią lepiej doprawić pajęcze przekąski, ale w Romdeng poza frajdą z testowania pająka, nie mieliśmy zupełnie NIC z kulinarnych uniesień. Rozczarowanie. Czy warto zatem spróbować? Jasne, że warto. Choćby dla samej fotki z włochatym bohaterem koszmarów całkiem dużej populacji kuli ziemskiej. Wysokich oczekiwań, co do smaku lepiej jednak nie mieć…

Autor: Daniel, NaWylocie.pl

Źródło artykułu:naWylocie.pl
Kambodżakulinarne szlakipająki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)