Najbardziej szalone nazistowskie ekspedycje. Czego esesmani szukali w Tybecie, Boliwii i Iraku?
Filmowa historia Indiany Jonesa nie jest tak odległa od prawdy historycznej, jak mogłoby się wydawać. Naziści faktycznie fundowali i organizowali pseudonaukowe wyprawy archeologiczne w najdalsze zakątki świata. Choć tylko nieliczne z nich doszły do skutku.
Organizacja Ahnenerbe, a więc Niemieckie Dziedzictwo, była oczkiem w głowie Heinricha Himmlera. Powołano ją w roku 1935, a 1939 została włączona w ramy SS. Pod patronatem jednego z największych nazistowskich zbrodniarzy rozwinęła szeroką działalność pseudonaukową.
Oficjalnie Ahnenerbe miała zajmować się badaniem i ujawnianiem spuścizny kulturowej ludów germańskich. W praktyce jednak nie odkrywała przeszłości, lecz kreowała wyssane z palca nacjonalistyczne mity.
Organizacja dzieliła się na ponad 40 sekcji i instytutów. Należeli do niej astronomowie, etnolodzy, historycy, biolodzy, filolodzy, botanicy, muzykolodzy, orientaliści, antropolodzy, a także – archeolodzy.
Tym ostatnim wyznaczono jasną misję. Jak wyjaśnia Henning Hassmann w pracy Archeology in the Third Reich Heinrich Himmler oczekiwał od nich, że "dowiodą dominującej pozycji Germanów i ich przodków u zarania cywilizacji".
Aby pokazać że ludzka kultura zaczęła się od pra-Niemców i zademonstrować rzekomy wpływ germański na wszelkie wielkie osiągnięcia prahistoryczne, Ahnenerbe planowała cały szereg wypraw poza granice Rzeszy. Oto najbardziej szalone z nich.
Tybet
W Sikkim i Tybecie pseudonaukowcy na usługach SS szukali rzekomych podobieństw między fizjonomią miejscowej ludności a mieszkańcami Niemiec.
Zespół kierowany przez zoologa Ernsta Schäfera prowadził pomiary czaszek opanowany ideą, że w czasach przedhistorycznych ludy nordyckie… dokonały podboju najwyżej położonego obszaru na świecie, a także prowadziły wojny z Chińczykami i Japończykami. Wyprawa doszła do skutku w latach 1938-1939. Żadnych rzetelnych rezultatów nie przyniosła.
Szwecja
Jeśli cała cywilizacja miała być dziełem niemieckich praprzodków, to rzecz jasna musieli oni odpowiadać także za wynalezienie pisma. Szef Ahnenerbe Herman Wirth osobiście wyprawił się do Szwecji, by badać rzekomo najstarszy i rzecz jasna pragermański system znaków na świecie. Nie trzeba chyba mówić, że system ten został zmyślony.
Koncepcja Wirtha była zresztą o wiele szerzej zakrojona. Uważał on, że cywilizacja pragermańska powstała na obszarach arktycznych dwa miliony lat temu. Dawna ojczyzna Aryjczyków jednak zatonęła, co miało dać początek opowieściom o Atlantydzie.
Irak
"Eksperci" Ahnenerbe kilkukrotnie wyprawiali się na Bliski i Środkowy Wschód w poszukiwaniu śladów rzekomej kultury nordyckiej. Przykładowo Franz Altheim, podróżujący z konkubiną Eriką Trautmann, zjeździł obszary do Bałkanów po Irak, by "ujawnić" rzekomo zakłamywaną rolę blondwłosych Aryjczyków w imperium rzymskim. Naukowo nic nie osiągnął, ale sporządził raporty na temat irakijskich ropociągów, z których ochoczo skorzystał niemiecki wywiad.
Boliwia
Już w latach 20. XX wieku pseudoarcheolog Edmund Kiss postawił tezę, że prehistoryczne świątynie w Andach na terenie Boliwii nie zostały skonstruowane przez autochtonów, ale – rzecz jasna – przez nordyckich podróżników.
Pomysł był zupełnie oderwany od rzeczywistości. Kiss twierdził bowiem, że pra-Niemcy wystawili imponujące konstrukcje w Tiwanaku – łącznie z tak zwaną "Bramą Słońca" – co najmniej… milion lat temu. Wierchuszka SS była gotowała łyknąć całą tą koncepcję. Planowana wyprawa w Andy nie doszła jednak do skutku z powodu wybuchu II wojny światowej.
Krym
Więcej szczęścia miała grupa pseodobadaczy pragnących dowieść, że na Krymie istniało antyczne imperium germańskie. Choć więcej tylko w tym sensie, że ich wyprawa w ogóle doszła do skutku.
W 1942 r., po zajęciu półwyspu przez Wehrmacht, specjalna ekspedycja firmowana przez Ahnenerbe miała zebrać materiały potrzebne, by uzasadnić masową eksterminację i deportację ludności regionu.
Tym razem nie wystarczyły nawet typowe nacjonalistyczne kłamstwa. Na spustoszonym przez działania wojenne obszarze "naukowcy" natrafili tylko na artefakty greckie i prymitywne przedmioty z epoki kamienia. Nie mieli w rękach nic, co dałoby się przypisać Germanom.
Przeczytaj również na łamach portalu WielkaHistoria.pl o tym, jak Heinrich Himmler utworzył Specjalny Wydział SS do Spraw Czarownic. Wyznaczył mu jedno zadanie.
O autorze: Grzegorz Kantecki – historyk, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego.